Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tor wyścigów konnych. Setka na okrągło

Anna Czujko
Gdy siedzi się na trybunach z kuponem z zakładami w garści, emocje rosną z sekundy na sekundę. Chwila ciszy i bomba idzie w górę. Napięcie sięga zenitu. I tak już od 100 lat na torze wyścigów konnych na Partynicach.

Gdy siedzi się na trybunach z kuponem z zakładami w garści, emocje rosną z sekundy na sekundę. Chwila ciszy i bomba idzie w górę. Napięcie sięga zenitu. I tak już od 100 lat na torze wyścigów konnych na Partynicach.

Pierwszy wrocławski tor wyścigów konnych powstał w 1833 roku. Znajdował się na terenie dzisiejszej Hali Ludowej i zoo. Jednak Śląski Związek Hodowców Koni i Wyścigów Konnych dzierżawił tylko ten teren. Umowa wygasała w 1907 roku, dlatego już w 1905 związek zakupił 70 hektarów ziemi na Partynicach. Wybrano to miejsce nie przez przypadek. Zadecydowała o tym linia kolejowa, która biegła niedaleko. W tamtych czasach konie na zawody przywożono pociągiem.
– Ja sama pamiętam jeszcze, że jako 9-letnia dziewczynka widziałam, jak konie wysiadały na stacji Wrocław–Klecina i prowadzono je na tor – wspomina Monika Słowik, dyrektor Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych – Partynice.

Złota era Partynic
Partynice miały być jednak nie tylko torem wyścigów konnych. Miał tu powstać też park jeździecki i wielkie rodzinne centrum rekreacyjne z kortami tenisowymi, ścieżkami rowerowymi, alejkami do spacerów. Zaprojektowanie toru powierzono wybitnemu architektowi R. Jurgensowi z Hamburga. Ośrodek powstał w ciągu dwóch lat.
– W rzeczywistości był mniej rozległy niż w architektonicznych założeniach, ale i tak olśniewał. Na otwarciu sezonu, 5 lipca 1907 roku, pojawiło się około 30-40 tysięcy osób – opowiada Monika Słowik.
Lata dwudzieste XX wieku to prawdziwa złota era dla partynickiego toru. Odbywały się tu bardzo prestiżowe imprezy, a suma nagród była zawrotna. Później, w związku z postępującym kryzysem gospodarczym, wrocławskie wyścigi straciły swą ważność. Trzeba jednak przyznać, że nawet w latach 30. w czasie wielkiego kryzysu rząd przyznawał spore dotacje na utrzymanie torów. Wszystko przez wzgląd na utrzymanie tutejszej hodowli koni.
Działania II wojny światowej nie zniszczyły budynków. Wyścigi były rozgrywane aż do 1942 roku. Dopiero wtedy podjęto decyzję o ewakuowaniu koni i zaprzestano gonitw. Później w trakcie wojny została zdewastowana bieżnia wyścigowa. I tak działalność toru zamarła na ponad 10 lat.
Po tej długiej przerwie pierwszą gonitwę rozegrano 11 lipca 1953 roku. Początkowo sezon był podzielony na dwa etapy – wiosenny i jesienny.
– W lecie konie jeździły na tor w Sopocie. Do kurortu ściągały tłumy z całej Polski, więc zdecydowano, że najlepiej będzie tam rozgrywać gonitwy – tłumaczy Monika Słowik.
Jednym z najważniejszych wydarzeń w czasach powojennych był międzynarodowy mityng państw socjalistycznych w 1969 roku. Do Wrocławia został przeniesiony z Pragi po tragicznych wydarzeniach z wiosny 1968 roku. Komunistyczne władze celowo wybrały partynicki tor. Obawiały się, że impreza, która budzi ogromne emocje i gromadzi taką liczbę widzów, może być niebezpieczna w stolicy. By nie doszło do zamieszek na tle politycznym, zdecydowały się na prowincjonalny tor.
Na Partynicach w ciągu dwóch wrześniowych dni zjawiło się kilkanaście tysięcy widzów. Gonitwy miały bardzo dobrą obsadę. Współzawodniczyły w nich konie pełnej krwi z Bułgarii, Czechosłowacji, Polski, Węgier, NRD i oczywiście z ZSRR. Polscy dżokeje odnieśli w nich prawdziwy sukces. Zajęli drugie miejsce pod względem liczby zdobytych nagród.
W 1976 roku we Wrocławiu zaczęto trenować konie półkrwi, a sezon przestał być dzielony.

Tor to nie tylko wyścigi
Dziś sezon zaczyna się w kwietniu, a kończy we wrześniu lub październiku. O tłumach, jakie odwiedzały tor w pierwszych latach jego istnienia, można pomarzyć. W zeszłym roku na wyścigu derby pojawiło się około 10 tysięcy widzów. I to był sukces.
Monika Słowik podkreśla, że największą przeszkodą jest brak odpowiednio dużego parkingu, który mógłby pomieścić samochody wszystkich odwiedzających tor. Nie mniejszym problemem jest... brak chodnika.
– Ludzie, którzy mieszkają na Ołtaszynie, mimo że mają do nas bardzo blisko, odwiedzają nas rzadko. Nie opłaca im się jechać samochodem, bo nie będzie gdzie go postawić. Autobus jeździ dwa razy na godzinę. Przyszliby na piechotę, ale przy ulicy Zwycięskiej nie ma chodnika, więc nie chcą ryzykować. Skutek jest jeden – mogliby przyjść do nas na spacer, ale tego nie robią – podkreśla szefowa toru.
Od paru lat na Partynicach są rozgrywane wszystkie rodzaje gonitw w galopie: gonitwy płaskie, gonitwy płotowe i gonitwy przeszkodowe. Te ostatnie są najbardziej widowiskowe. Konie muszą w nich pokonywać między innymi rowy z wodą, żywopłoty, drewniane kłody. Wszystko, co ma imitować naturalny teren. Niestety, takie gonitwy odbywają się jedynie dwa, trzy razy w roku.
Jednak wyścigi to nie wszystko. Na terenie Partynic można podziwiać też zawody w ujeżdżeniu koni. Działa tu szkółka jeździecka, miasteczko westernowe i gród wczesnośredniowieczny.
Na terenie toru jest 10 stajni. Znajduje w nich schronienie 220 koni. Wśród nich są zwierzaki, które pomagają najciężej chorym dzieciom. Od 1999 roku na wrocławskim torze jest prowadzona hipoterapia. Korzystają z niej nawet ośmiomiesięczne maluchy.
– Efekty są zdumiewające – opowiada Monika Słowik. – Wszystko to zasługa koni, których miarowy chód naśladuje ruchy naszych nóg. I jak mówią specjaliści, udrożnia „ścieżki pamięci ruchowej”. Efekt jest jeden – niepełnosprawne dzieci zaczynają siadać, a nawet chodzić.
Szefowa toru podkreśla, że dzięki temu, że na torze pojawiają się coraz nowsze inicjatywy, Partynice wracają do swojej pierwotnej roli.
– Jako miejsca otwartego dla amatorów rekreacyjnej jazdy konnej, rodzinnych spacerów i pikników – zaznacza Monika Słowik. •

Trzy tygodnie fety
Obchody jubileuszu potrwają aż trzy tygodnie. Już w tę niedzielę odbędzie się na wrocławskim torze derby koni półkrwi. Derby są najważniejszą gonitwą dla koni danej rasy w sezonie. Są rozgrywane na dystansie 2400 m (w Wielkiej Brytanii 1,5 mili angielskiej). W niedzielę na torze zmierzy się 10 koni.
Początek gonitw o godz. 12.
Tydzień później szczególna atrakcja czeka na miłośników Dzikiego Zachodu. Zostaną rozegrane zawody kwalifikacyjne Polskiej Ligi Western i Rodeo.
Z kolei od 14 do 16 września będzie można nacieszyć oko prawdziwą końską gracją i elegancją. Właśnie w połowie miesiąca na torze zostaną rozegrane Mistrzostwa Polski i Międzynarodowe Eliminacje Pucharu Świata w ujeżdżeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto