TYGODNIK ŚREMSKI - Brat zabił brata?

Rodzinny dramat, w tych dwóch słowach znajomi zmarłego, sąsiedzi rozpoczynają i kończą opis zajścia. Pogrążona w żałobie rodzina o sprawie nie chce nic mówić, choć będzie musiała.

Czekają ją przesłuchania w prokuraturze. Od ich wyniku zależy kwalifikacja zajścia, do którego doszło w czterech ścianach mikroskopijnej kuchenki w jednym z mieszkań w bloku na śremskich Jezioranach. W tej chwili, bratu zmarłego zarzucono nieumyślne spowodowanie śmierci. Zarzuty mogą być cięższe, ale sprawa może też zostać umorzona. Podejrzany nie został aresztowany. Organy ścigania zadowoliły się tak zwanymi wolnościowymi środkami zapobiegawczymi.

Rzecz w tym, że jedynymi aktorami tego dramatu byli dwaj bracia. Wiadomo, że się posprzeczali i że musiało dojść między nimi do rękoczynów. Nieoficjalnie wiadomo, że konflikt zaczął się jeszcze zanim dotarli do domu. – Mamy tylko relację podejrzanego – mówi Jacek Masztalerz ze śremskiej prokuratury, która zajęła się wyjaśnieniem sprawy.

Do tego pomocą w rozwikłaniu zagadki kłótni między braćmi mogą być szczątkowe wyjaśnienia zmarłego, które zdążył złożyć zanim utracił świadomość.

Byli też inni świadkowie, domownicy, którzy do kuchni, gdzie wszystko się rozgrywało weszli, obudzeni dopiero, dźwiękiem uderzającego o ziemię ciała.

Młody mężczyzna zahaczył głową w krawędź stołu, później upadł na kafelki na podłodze. Podobno obrażenia wyglądały na tyle niewinnie, że odstąpiono od ścigania sprawcy ataku z urzędu. Wiadomo, że mężczyzna spożywał przed tragiczną w skutkach kłótnią alkohol.

Więcej w piątkowym wydaniu Tygodnika Śremskiego, lub [

](http://www.prasa24.pl)