Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszedł na pomnik smoleński w Warszawie i groził, że się wysadzi. Usłyszał zarzut i został objęty policyjnym dozorem

Redakcja Warszawa
Redakcja Warszawa
Policyjny dozór dla mężczyzny, który wszedł na pomnik smoleński i groził, że się wysadzi
Policyjny dozór dla mężczyzny, który wszedł na pomnik smoleński i groził, że się wysadzi Krzysztof Jedynak
W sobotę, 14 października, na pomnik smoleński na pl. Piłsudskiego w Warszawie wszedł mężczyzna, który zagroził, że się wysadzi. Wspiął się na samą górę pomnika, twarz miał zasłoniętą czarną chustą, a między nogami sporą torbę. Jak przekazała dziś prokuratura, Krzysztof B. usłyszał zarzut i został objęty policyjnym dozorem. Szczegóły poniżej.

W sobotę rano, około godz. 10, na Pomnik Ofiar Tragedii Katastrofy Smoleńskiej na Placu Piłsudskiego w Warszawie wszedł mężczyzna, który zagroził detonacją ładunku wybuchowego. Policja zadecydowała o zamknięciu placu i ulic przyległych. Na miejscu działali policyjni negocjatorzy i kontrterroryści, w sumie zaangażowanych było kilkuset funkcjonariuszy. Po rozmowie z negocjatorem, mężczyzna zszedł z pomnika, został obezwładniony i zatrzymany. Trafił do wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw.

Nie miał przy sobie ładunku wybuchowego

Krzysztof B. w poniedziałek został przekazany do dyspozycji prokuratury, gdzie usłyszał zarzut stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i w efekcie wywołanie czynności policji, wiedząc, że takie zagrożenie nie istnieje oraz zmuszenia groźbą interweniujących funkcjonariuszy policji do określonego zachowania - przekazał w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna.

Zaznaczył, że w toku śledztwa ustalono, że mężczyzna w sobotę nie posługiwał się urządzaniem wybuchowym, ani innym niebezpiecznym narzędziem.

Mężczyzna w dniu dzisiejszym złożył wyjaśniania w Prokuraturze. Z uwagi na konieczność zapewnienia prawidłowego toku postępowania Prokurator zostawiał wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji z obowiązkiem stawiennictwa w wyznaczonej jednostce policji - dodał.

Wyjaśnił, że za czyn ten grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Nie miał postulatów

Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, mężczyzna stojąc na pomniku nie miał żadnych postulatów oprócz tego, że chciał jedynie dostać mikrofon i głośnik. W reklamówce miał kilka kabli i zapalnik, który po sprawdzeniu pirotechnicznym okazały się atrapą.

Źródło: PAP

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto