Przyjechałem z krótką wizytą (chwała Bogu!) do miasta (dzisiaj raczej powiedziałbym, że do wielkiej administracyjnej wiochy, gdzie swój poklepuje swego nie widząc nic w tym złego), w którym miałem niegdyś wątpliwą przyjemność przez dłuższy okres czasu przebywać. Niestety pozytywnych zmian na lepsze, dzięki którym codzienne życie mnie, czyli zwykłego obywatela, mogłoby stać się przynajmniej w miarę godziwe, nie zauważyłem. Wprost przeciwnie...
Jak tylko wysiadłem z pociągu, to na ''dzień dobry'' udałem się do dworcowego kiosku po ''Gazetę Lubuską''. I mimowolnie natrafiłem na niemiłą rozmowę pań pracujących w punktach sprzedaży na zielonogórskim dworcu kolejowym. Panie żaliły się wzajemnie na to, że z miesiąca na miesiąc otrzymują swoje wynagrodzenia za pracę z coraz większym opóźnieniem a teraz jeszcze w ogóle ich nie dostały. Pomyślałem sobie: - Skąd my to znamy? Ilu mieszkańców tego wojewódzkiego miasta na papierze zmaga się z takimi problemami i nie tylko z takimi? Zauważyłem też ''dziurę'' po upadłym punkcie prasowym, który jeszcze do niedawna na terenie hali dworcowej funkcjonował. No i zrobiło mi się słabo. Tak słabo, jak wtedy, kiedy w tym mieście przebywałem. Ratunku! Znowu przez chwilę poczułem tę nieznośną prowincjonalną paranoję!
Jestem w szoku! W Zielonej Górze dzisiaj widziałem bardzo dużo osób bezdomnych i moralnie upodlonych życiem w tym ''cudownym mieście'' tylko dla ''cudownych ludzi'' z nieomylnego aparatu stołkowej władzy. Oprócz wysypu bezdomnych na dworcu kolejowym szczególną uwagę przykuli liczni ludzie posiadający swoje mieszkaniowe kąty, którzy bez umiaru wlewają w siebie różne procenty wspaniale reklamując odnowiony zielony zakątek z mini placykiem zabaw dla dzieci na rogu ulic Ogrodowej i Jaskółczej.
Słuchając lewicowej propagandy zielonogórskich władz miejskich mógłbym pomyśleć, że problem ''niewygodnych ludzi'' dotyczy tylko największych polskich miast. Nic bardziej mylnego! W tych kilku największych i najbardziej rozwojowych polskich miastach ''niewygodni ludzie'' lubią tak żyć, bo pracę mogą zacząć w każdej chwili. Natomiast na zielonogórskiej prowincji, jeśli nie podporządkują się jedynie słusznej i nieomylnej ideologii prowincjonalnych pracodawców lub od wielu lat niezmiennych lewicowych władz, muszą tak żyć. Oficjalnie dostępna praca to od wielu lat ciągle te same lub podobne niskopłatne ochłapy, w których ludzi traktuje się jak bezwartościowe marionetki na usługach feudalnego pana. No cóż, zabijanie wartościowego kapitału w Zielonej Górze to nie nowość. A prawdziwy rozwój miasta to ciągle fikcja. Bezmyślne rozdawnictwo pieniędzy na zbytki i przedwyborcze poklepywania zamiast wspierania różnego kapitału i przyciągania nowych inwestorów nie pomoże młodym, niezależnym ludziom dobrze czuć się w tym mieście.
No kurczę! Czemu ja się tak czepiam tej Zielonej Góry?! Ale jak przyjeżdżam z wielkiego City i tu jestem to często opustoszały dworzec kolejowy przypomina mi zwykłą szpetną budę dla psa. Dworzec autobusowy to też bylejaka śmierdząca budka. Częstotliwość kursów miejskich autobusów i linie nocne, w porównaniu do najbardziej rozwojowych polskich miast, to totalne bezgałowie funkcjonujące przede wszystkim na potrzeby administracji MZK i urzędników. Totalna paranoja! No chyba, że Zielona Góra chce z czasem dojść do poziomu małych polskich miasteczek jak np. Cedynia, w której publiczną komunikację całkiem zlikwidowano, bo władze twierdzą, że nie mają pieniędzy a na podstawie aktualnych przepisów prawnych nie można wyegzekwować od nieudolnej administracji obowiązku zapewnienia mieszkańcom transportu (wielkie historyczne zwycięstwo i wielki gospodarczy upadek w czasach pokoju). W pobliżu MZK również zauważyłem upadły kiosk. Cały rejon PKS-u, PKP i MZK przypomina jedną wielką porażkę. Porażkę cywilizacyjną i gospodarczą miasta, na którą szczególnie mocno zapracowali przedstawiciele lewicowych ugrupowań politycznych, którzy bardzo dobrze od wielu lat kolebią i kolesią się w tym mieście. Przedstawiciele, którzy tak dobrze wypowiadali się o Lepperze. A jeden z polskich profesorów wyraźnie powiedział, że Lepper był złym człowiekiem i strasznie zepsuł polską scenę polityczną. Ale takie niepopularne poglądy na prowincjach są niemile widziane, nawet jeśli jest to sama prawda.
Kończąc życzę Zielonej Górze jak najwięcej niepopularnych poglądów, żeby w tym ciągle upadłym mieście następne pokolenia miały możliwość niezależnego rozwoju intelektualnego a nowy kapitał pozwalał mieszkańcom na godziwe życie i przepraszam wszystkich zajadłych lokalnych patriotów jeśli ich w czymś uraziłem. Nadzieję zmian na lepsze przynosi powiew świeżości w tym mieście jaki zaobserwowałem w okolicach deptaka w postaci artystycznych i muzycznych występów. Na zielonogórskim deptaku powinno być cały czas żywo i głośno. Ale do tego mieszkańcy z centrum miasta i władze Zielonej Góry muszą dorosnąć. Oby rozwijali oni swoje różnorodne horyzonty myślowe i intelektualne jak najszybciej :-)
Tomasz R.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?