Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamurowano nas, jak zwierzęta. Mur stanął nagle i podzielił ludzi

redakcja
redakcja
Karol Baćkowski - właściciel salonu meblowego „Familes” obawia się, że przez mur dochody jego firmy znacznie spadną.
Karol Baćkowski - właściciel salonu meblowego „Familes” obawia się, że przez mur dochody jego firmy znacznie spadną. Dawid Łukasik
Przed pawilonami na ulicy Warszawskiej w Kielcach postawiono ponad dwumetrowy betonowy mur. – Zamurowali nas, jak zwierzęta, twierdzą przedsiębiorcy z pawilonów. Wszystko zgodnie z prawem – ripostuje właściciel działki.

Przy ulicy Warszawskiej, na wysokości osiedla Uroczysko stoją cztery pawilony usługowo-handlowe, które jeszcze do niedawna były doskonale widoczne z ulicy. W ubiegłą środę stanął jednak przed nimi...ponad dwumetrowy betonowy mur. - Brakuje tylko drutu kolczastego – twierdzą zbulwersowani pracownicy pawilonu.W AKCIE DESPERACJI?Jak się okazało, około dwóch lat temu Świętokrzyska Spółdzielnia Mieszkaniowa sprzedała drogą przetargu teren położony między ulicą Warszawską, a pawilonem. Na sprzedanym terenie nie ma jeszcze zainstalowanych mediów - wody, prądu, czy gazu. - Nowy właściciel w akcie desperacji, po tym jak nie otrzymał zgody na planowaną inwestycję, postanowił się zemścić, stawiając mur betonowy wzdłuż naszego budynku – opowiada zbulwersowana właścicielka pawilonu, Irena Łukawska.- Mój budynek jest usytuowany jako pierwszy od ulicy Warszawskiej. Pawilon jest nowoczesny, ma estetyczną elewację, wybrukowane ciągi piesze, schody oraz fragment terenu zielonego. Na parterze znajdują się dwa punkty: Bank BGŻ oraz salon mebli kuchennych naszego rodzimego producenta „Familes". Wszyscy splajtujemy przez ten mur – uważają pracownicy. - W to miejsce zainwestowaliśmy ogromne pieniądze, jest to jeden z najbardziej ekskluzywnych salonów meblowych, a dziś zostaliśmy odcięci od świata - denerwuje się Karol Baćkowski, właściciel salonu meblowego „Familes". Funkcjonujemy dzięki stałym klientom, którzy do nas przychodzą, jestem przekonany, że teraz będzie ich dużo mniej – dodaje.ZGODNIE Z PRAWEMMur, który stanął ma wysokość 2,10 metrów - to wysokość dla której wystarcza zgłoszenie w urzędzie Miasta Kielce. - W zgłoszeniu inwestor poinformował, jakiego typu ogrodzenie ma stanąć, a nikt z Wydziału Architektury Urzędu Miasta nie pokusił się i nie wczytał w dokładną lokalizację planowanej inwestycji i nie sprawdził naocznie, w którym miejscu ma być postawione ogrodzenie betonowe – twierdzi Irena Łukawska, właścicielka pawilonu, który został za murem. Twierdzi, że w rozmowie z urzędnikiem dowiedziała się, że nie ma takiego obowiązku ani uprawnień.O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy Andrzeja Kędrę z Wydziału Architektury i Urbanistyki w Urzędzie Miasta w Kielcach. -Działka stanowi własność prywatną, a przepisy prawa budowlanego jasno mówią, że ogrodzenie własnej działki nie wymaga zgłoszenia. To do właściciela należy decyzja, w jaki sposób ją zagospodaruje - usłyszeliśmy. My nie mamy wpływu na właściciela i nie możemy narzucić mu, jaki rodzaj ogrodzenia może założyć – wyjaśnił pracownik kieleckiego magistratu. Jeżeli właścicielka pawilonu czuje się w jakikolwiek sposób poszkodowana, to może przecież podać sprawę do sądu. Ale uważam, że w tym przypadku mamy do czynienia z ewidentnym sporem sąsiedzkim – dodał.CHCIAŁ SIĘ DOGADAĆJakub Nowak, właściciel działki, na której stanął mur nie czuje się winny całej sytuacji. - Legalnie kupiłem działkę na publicznym przetargu, ponieważ złożyłem najlepsza ofertę. Pani Łukawska miała prawo pierwokupu, ale nie wiem dlaczego z niego nie skorzystała – twierdzi.– Jest to działka budowlana, do której chciałem podłączyć prąd i kanalizacje. Aby móc w ogóle wystąpić o pozwolenia na budowę do Urzędu Miasta, najpierw musiałem mieć pisemne zapewnienie, że do mojej działki dostarczone są wszystkie media – opowiada. – Aby w ogóle rozpocząć starania, najpierw musiałem jednak uzyskać zgodę właścicielki przyległego do działki pawilonu. Wymaga tego prawo – wyjaśnia. Pani Łukawska, zgody jednak nie wyraziła – twierdzi właściciel działki.Jakub Nowak obawiał się także, że w razie jakiegokolwiek wypadku na jego terenie, poszkodowany będzie ubiegał się od niego odszkodowania. – Na moim terenie są schody, które przez całą zimę odśnieżałem, wiem, że jeżeli ktoś by z nich spadł, to zgodnie z prawem wina leżałaby po mojej stronie -tłumaczy. – Poza tym, zgodnie z prawem, jeśli teren nie jest ogrodzony to każdy ma możliwość wykorzystywania go do własnych celów. W tym roku bez mojego pozwolenia zainstalowano światłowód i studzienkę kanalizacyjną. Gdyby plac był ogrodzony, wymagana byłaby do tego moja zgoda – wyjaśnia właściciel działki.ZGODA BUDUJEWłaścicielka budynku jest skłonna rozmawiać z właścicielem zagrodzonego terenu – Jestem otwarty na rozmowy, i gotowy na kompromis – odpowiada Jakub Nowak. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto