Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Zielonogórska połówka” po raz pierwszy

Alicja Skowrońska
Alicja Skowrońska
Aneta z Głogowa szczęśliwa po biegu, okolicznościowy medal otrzymał każdy mijający linię mety, numery wyróżniały się oryginalnością, a program imprez, które odbywały się z okazji biegu był przebogaty.
Aneta z Głogowa szczęśliwa po biegu, okolicznościowy medal otrzymał każdy mijający linię mety, numery wyróżniały się oryginalnością, a program imprez, które odbywały się z okazji biegu był przebogaty. Alicja Skowrońska
W pierwszy, pełny dzień jesieni, ulicami Zielonej Góry zawładnęli biegacze. Kilkuset miłośników biegów długich wzięło udział w I Półmaratonie – „Zielonogórskiej połówce”. Do pokonania mieli trasę 21 kilometrów. Każdy kto ukończył bieg otrzymał na mecie medal – 81 kobiet i 471 mężczyzn.

22. wrzesień br. był dniem, który otworzył nową tradycję w naszym mieście. Wystartował I Półmaraton „Zielonogórska połówka", Impreza została zorganizowana z rozmachem, a liczba uczestników – jak na pierwszy raz – robiła wrażenie. Startowali biegacze z całego kraju, a także z zagranicy. Bieg był połączony z akcją charytatywną. Zebrane przez wolontariuszy datki wspomogą akcję Stowarzyszenia ,,Warto jest pomagać".To był pierwszy półmaraton, a i ja po raz pierwszy zobaczyłam bieg na tak długim dystansie od początku do końca. Precyzyjniej, fragment bo nadążać za zawodnikami bym nie zdołała. Ulice Stanisława Staszica i Stanisława Wyspiańskiego były dla mnie najbliższe, a i newralgiczne. Start, meta, podbieg pod górkę, bufet. A i kibice liczniejsi. Dopingowano biegaczy, dostawali brawa. Wielu zawodników odwzajemniało pozdrowienia, uśmiechało się.Matko Boska! Już widzę siebie... Spocona, zziajana i na pewno nawet na czworakach bym się nie wdrapała pod górkę ulicy S. Staszica po zakończeniu pierwszej pętli. Jeślibym do podnóża w ogóle dotarła...Wśród biegaczy byli stali uczestnicy najdłuższych dystansów biegowych, ale także debiutanci. Kiedy usłyszałam ,,Będzie dobrze!" pierwszą myślą było czy jestem w pracy. Takie mamy zawołanie z kolegą. A on z uśmiechem pod górę... Pierwszy raz wystartował. Przed metą ja go wspomagałam naszym zawołaniem.Nie zabrakło elementów humorystycznych. Nie mogło być inaczej skoro biegli obok siebie Zielonogórskie Winogronko (tak mam pisać) i Biedronka. Ta męczyła się z gorąca. Ściągała czapeczkę, ale kibice domagali się, żeby Biedronka była biedronką. Jaka to byłaby biedronka bez główki? Przecież nie mogłaby biec! Zdumienie budził zawodnik niezupełnie w sportowym stroju – w długich spodniach i z... plecakiem. Inny biegacz lekko zwolnił, żeby odebrać całusa od żony i z nową energią ruszył do przodu.Co rusz było słychać: Tata! Tata! Lub – O! Mama biegnie! Czy też – Wujek! Albo – Patryk szybciej!Raz rozległ się płacz – Dlaczego tata ucieka?!Przy bufecie jedna z biegaczek stanęła w miejscu. Wołano, żeby w biegu piła jak inni, gdyż ją mijają. Nie potrafiła w ruchuOd wjazdu na ulicę Sportową stali wolontariusze z planszami ile metrów do mety. W tym miejscu pisało, że jeszcze 500. Tutaj najwięcej dyskutowaliśmy, czy rzeczywiście tyle jest. Mało kto mógł w to uwierzyć. Ale i od tego miejsca sporo się działo. Zawodnicy przyspieszali i mijali rywali lub mając w zasięgu wzroku bramę z napisem ,,Meta", pytali się jak jeszcze do niej daleko. Zmęczenie było duże.Zwycięzcami tego długiego dystansu byli wszyscy, którzy minęli linię mety. Organizatorzy nagrodzili ich okolicznościowymi medalami. Jednak skoro to był bieg, ktoś musiał też być tym pierwszym. Na zakończeniu pierwszej pętli pojawił się kwartet zawodników, którzy pojedynek o pierwsze miejsce rozstrzygnęli między sobą chociaż na metę wbiegali w czasowych odstępach kilkunastosekundowych, pojedynczo. Wśród kobiet było tak samo. Agnieszka Grad-Rybińska dominowała. Jak mocna jest zielonogórzanka świadczy fakt, że na mecie była ósmą z grona wszystkich startujących.A mój kolega z pracy? Maciek Bielawski i 135. pozycja. Po zawodach wsiadł na rower i powrócił do domu, do Przylepu. Biedronka (Łukasz Woźnicki z Nowego Kisielina) był 166., a Zielonogórskie Winogronko (Radosław Brodzik z Zielonej Góry) – 167. Od początku do końca biegli razem. Niestety, nie wiem jak zakończył start pan z plecakiem.Bieg był gówną częścią wielkiej imprezy. O tym co się działo na mecie i na stadionie, a działo się wiele, będzie w oddzielnym artykule. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto