Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Antybohater w radiu studenckim

Marta J. CHowaniec
Marta J. CHowaniec
Interesuje go poezja niepokorna i niepokojąca muzyka. O podróżach z dźwiękiem poprzez słowo rozmawiamy z Tomkiem Wojtachem, autorem audycji Onodyseja w internetowym Radiu Aktywnym Politechniki Warszawskiej.

Marta Chowaniec: Pewnego dnia pomyślałeś sobie: to będzie Onodyseja?

Tomasz Wojtach: Tak właśnie było.

A co to znaczy?

Jest to neologizm powstały z dwóch słów: odyseja, czyli podróż i onomatopeja, czyli wyraz dźwiękonaśladowczy. Tłumaczę to jako podróże dźwiękiem. Są to muzyczne szkice przeplatane okruchami słów. Audycję rozumiem jako metaprzestrzeń, do której wkracza indywidualny „design”.

Dokąd podróżujesz w takim razie?

Podróżuję przez współczesną poezję polską, np. Jacek Denhel, Sławomir Elsner, Wojciech Bonowicz. Od audycji do audycji chodzę z jakimś tomikiem wierszy. Notuję ważne momenty jakiegoś wiersza.

Jak wygląda Twoja audycja?

Przychodzę do akademika Riviera, tego wielkiego błękitnego wieżowca przy Metrze Politechnika, zgłaszam się po klucze na recepcji. Przez pierwsze pół roku osoby z recepcji nie poznawały mnie, dlatego musiałem pokazywać legitymację radiową i tłumaczyć, dlaczego moja audycja jest tak późno. W każdy piątek tygodnia o godzinie 23. siadam za konsoletą. Przerzucam utwory na playlistę. Dbam o poziom głośności, sprawdzam odsłuchy, suwaki itd. Audycję zaczynam utworem muzycznym, przeważnie  bez tekstu, z kręgu tzw. muzyki tła, tj. muzyka Coph Nia, mrocznego wokalisty ze Szwecji czy Brasil & the Gallowsbrothers Band, które swe korzenie bierze z Legionowa. **

To jest muzyka i poezja, którą lubią twoi słuchacze?

To jest muzyka i poezja, którą lubię ja. Spotykam się z głosami aprobaty. Trafiam do ludzi z otwartymi głowami, którzy inspirują się różnymi tematami.

Do studentów? Bo siedzimy w internetowym radiu studenckim.

Zdarzają się studenci nie tylko nauk humanistycznych ale też technicznych, bo jesteśmy w Radiu Aktywnym Politechniki Warszawskiej. Czasem komentują wiersze, choć bywają ostrożni w opiniach, częściej jednak komentują muzykę. Podsuwają inspiracje muzyczne. Raz zdarzyło mi się, że słuchaczka, poufale napisała mi sugerując co ktoś w danej chwili może robić przy mojej muzyce…

Nie jesteś studentem Politechniki Warszawskiej. Czy po prostu przyszedłeś do redaktora i powiedziałeś na dzień dobry: chciałbym mieć własną audycję?

Zaczęło się od tego, że wysłałem maila do redaktora naczelnego, opisałem swój życiorys, swoje fascynacje i to, co chciałbym robić w radiu. Odpowiedź była natychmiastowa. Rozmawialiśmy długo, jak powinna wyglądać ta audycja. Od razu zastrzegłem sobie, że jeżeli będę mówił o poezji to raczej niepokornej.

Dlaczego poszedłeś z tym pomysłem do radia studenckiego?

Początkowo starałem się o pracę w Polskim Radiu. Co tu dużo mówić… W Polskim Radiu było tak, że spędziłem w holu godzinę, czekając na konsultantkę, której chciałem przekazać swoje CV bądź porozmawiać o zainteresowaniach czy predyspozycjach. Po godzinie ktoś do mnie zadzwonił, że nie ma konsultantów w tej chwili, ale są wolne miejsca pracy, które mogłoby być obsadzone przez studentów kierunków humanistycznych. Skończyło się na tym, że wysłałem swoje CV i poprosiłem o informację zwrotną. Do tej pory jej nie otrzymałem. Myślę, że prowadzenie takiej audycji, jaką ja prowadzę, byłoby jednak problemem nie do przejścia w żadnym radiu.

Czego można nauczyć się w radiu studenckim?

Eksperymentowania z własnym głosem, z środkami wyrazu, obsługi sprzętu radiowego.

Masz parcie na sitko?

Nie.

Nie uważasz, że trzeba wyjść kiedyś z radia studenckiego i pójść dalej?

Zastanawiam się nad tym. Może jest to do końca nieuzasadnione, ale obawiam się trochę, że stracę niezależność, swobodę działań i ingerencję w audycję.

Kiedy się umawiałam z tobą na wywiad powiedziałeś, że jesteś antybohaterem. Co miałeś na myśli?

To, że nie lubię nachalnej promocji osób, muzyki i sztuki ogólnie rzecz biorąc w mediach. Mierzi mnie to, bo przeważnie zapowiedź czyjegoś występu, przedsięwzięcia jest charakterystyczna tylko w zapowiedzi. Wiem kiedy coś mi wychodzi, a kiedy nie. Mówiąc antybohaterski, miałem na myśli przede wszystkim antymedialny, działający w radiu, ale zarazem nie dbający do końca o poprawność wypowiedzi czy prezentowanych wartości. Co nie znaczy, że cały czas je lekceważę. Staram się być precyzyjny, dosadny, a nade wszystko twórczy. Czasami moje wypowiedzi są bardzo surowe, w tym sensie, że nie dbam o „ciepło wypowiedzi”. Antybohaterstwo to też moja osłona przed rzeczywistością, która czasem prawi niezasłużone komplementy. Ale do końca nie zostałem antybohaterem i nie stawiałem kłód przed tobą.

Na czym by te kłody polegały?

Że jakbym uznał, że mnie lekceważysz, powiedziałbym na przykład słowo na k… i nie zadałabyś kolejnego pytania.

Mi się wydawało, że miałeś coś innego na myśli. Oczekiwałam, że ktoś mi opowie o specyfice pracy w radiu studenckim, powie, że ma duże parcie na sitko, że przyszedł do radia studenckiego, żeby się oswoić ze studiem i mikrofonem po to, żeby walczyć w radiu profesjonalnym. A w twoim przypadku tak nie jest. Mam próbki swojej audycji, może je kiedyś pokażę w radiu profesjonalnym. Ale nie mam parcia na sitko w ten sposób, że chce na nie przeć za każdą cenę.


Czytaj również:
Wywiad: "Byliśmy mu to winni..."
Student na scenie [wywiad]
Teatr Praski coraz bliżej [wywiad]

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto