Bez automatów do dezynfekcji rąk na ulicach Warszawy. Ratusz tłumaczy swoją decyzję: musimy racjonalizować wydatki środków publicznych

Warszawska radna KO Renata Niewitecka niecały miesiąc temu zwróciła się do prezydenta miasta z propozycją ustawienia w okolicach przystanków autobusowych, przychodni lekarskich, marketów, przy placach zabaw, cmentarzach oraz dworcach bezpłatnych automatów do dezynfekcji rąk.

Na tego typu rozwiązania zdecydowała się m.in. Zielona Góra. To istotny element przyczyniający się do walki z koronawirusem oraz innymi chorobami zakaźnymi - napisała radna w interpelacji i zaproponowała, aby urządzenia były wyposażone w duże zbiorniki z płynem, który wystarczy na około 5-6 tys. użyć. Zasugerowała także, aby postawić na manualny napęd nożny, który umożliwia bezpieczne, bezdotykowe korzystanie ze stacji.

Miasto nie zdecydowało się jednak na realizację pomysłu radnej Renaty Niewiteckiej. W odpowiedzi na jej interpelację wiceprezydent Robert Soszyński podkreślił, że stanowiska do dezynfekcji rąk znajdują się na terenie obiektów użyteczności publicznej, w tym Urzędzie m.st. Warszawy oraz w podległych jednostkach.

- Nakaz udostępniania środków do dezynfekcji rąk został nałożony na podmioty zarządzające m.in. obiektami sportowymi, handlowymi lub usługowymi, stacjami paliw, targowiskami. Ilość punktów do dezynfekcji na terenie miasta pozwala przyjąć, że ich nasycenie jest wystarczające - odpowiedział Soszyński.

I dodał, że z uwagi na konieczność racjonalizacji wydatków środków publicznych, wprowadzoną w związku z panującą epidemią, aktualnie nie planuje się zakupu stanowisk bezdotykowych do dezynfekcji.

Tak jak już informowaliśmy, na takie rozwiązania zdecydowały się jednak inne miasta m.in. Szczecin, Polanica-Zdrój, Poznań, Stargard czy wspomniana Zielona Góra, gdzie stanowiska z dozownikami znajdziemy przy urzędach, przystankach komunikacji miejskiej i placach zabaw.