Blok na Kwiatkowskiego pójdzie pod młotek

Dwa lata temu miasto kupiło od firmy Resbud budynek przy ul. Kwiatkowskiego. Na początku br. ruszył remont, który z dnia na dzień zamienia obiekt w blok mieszkalny. Ostatecznie ma w nim powstać 24 mieszkania (dwu- i trzypokojowe) z łazienkami, kuchniami oraz pełnym wyposażeniem sanitarnym. Gotowe do zamieszkania od zaraz. Planowano, że lokale zostaną przyznane osobom z listy 140 najbardziej potrzebujących - w pierwszej kolejności rodzinom z dziećmi. Okazuje się jednak, że nic z tego. – Nie mamy 3 mln zł, żeby zapłacić wykonawcy. Inwestycji nie można przerwać. To byłoby niegospodarne. Jedynym wyjściem jest sprzedaż. Teraz nie stać nas na takie drogie prezenty – przekonuje radna Renata Barszcz. Dodaje również, że lokatorzy z przydziału mogliby po pięciu latach kupić od miasta swoje mieszkania z 80-procentową bonifikatą. A po kolejnych pięciu sprzedać je z ogromnym zyskiem.
Oszacowano, że mieszkania, z których każde liczy 50-60 m kw., są warte 150-200 tys. zł. – Na Matejki Administracja Domów Mieszkalnych też chce sprzedać kilka mieszkań i nie ma chętnych. Nie wiem, na co państwo liczycie. Tym bardziej, że zapewnianie lokali to zadanie miasta. Nie powinniśmy z niego rezygnować – oponował radny Andrzej Bal.
- Proszę wskazać w budżecie środki, z których możemy zapłacić wykonawcy, to pierwsza zagłosuję z wami – radna Joanna Ożóg zwracała się do przeciwników sprzedaży bloku na Kwiatkowskiego.
Dyskusja nad sprzedażą sprowokowała też osobiste utarczki. – Łatwo jest rozdawać cudze, a ciekaw jestem, czy pan Hochołowski wynajmie mi pół swojego domu za 30 zł miesięcznie – ironizował radny Józef Sieradzki.
- Jeśli będzie trzeba, ja tę połowę oddam – odpowiadał radny Andrzej Hochołowski, który nie chciał pogodzić się z ostateczną decyzją większości rajców o sprzedaży bloku przy ulicy Kwiatkowskiego. – My powinniśmy mieszkańcom służyć, a nie odbierać im obiecane mieszkania.