Bracia w Bajce: "Nasze utwory bez prądu zabrzmią inaczej"

Marek Dawidowicz: Dzisiaj wystąpicie w Bajce. To będzie koncert akustyczny, a zatem dla Was powrót do korzeni. Powiedź, jak wyglądały Wasze początki?

Wojciech Cugowski: Muzyki u nas w domu było zawsze bardzo dużo. Po pierwsze dlatego, że zajmował się tym nasz ojciec. Po drugie, przywoził z zagranicy mnóstwo płyt, których nie było wtedy w Polsce. Mieliśmy dostęp do naprawdę ciekawych materiałów. Oczywiście wychowaliśmy się przede wszystkim na muzyce rockowej - Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath, czy Whitesnake. Ojciec bardzo lubił również słuchać Jamesa Browna, czy Joe Cockera, ale to nie była akurat nasza estetyka. Później poszliśmy do szkoły muzycznej. Szkoła była naprawdę dobra, ale nie chciało nam się zwyczajnie ćwiczyć na instrumentach typu skrzypce, czy fortepian. Cały czas bardzo bliski był nam rock. Dlatego zaczęliśmy się udzielać w wielu zespołach grających w Lublinie. W końcu doszliśmy do wniosku, że założymy własny.

Jak wyglądały Wasze pierwsze wspólne występy?

Początki nie były łatwe. Graliśmy we dwóch i były to głównie występy akustyczne. Nie mieliśmy ani zaplecza, ani managera. Graliśmy w pubach, małych klubach, często dla kilkunastu, czy kilkudziesięciu osób. I uwierz mi, zupełnie wtedy nie myśleliśmy o tym, by zrobić wielką karierę. Po prostu kochaliśmy muzykę i chcieliśmy ją grać. Dopiero po pewnym czasie do naszego zespołu dołączyli kolejni muzycy. Zaczęliśmy również pisać pierwsze teksty.

Kiedy zaczęło się dla Was granie przed szeroką publicznością, pierwsze duże pieniądze? Fani zespołu na pierwszy Wasz krążek Fobrock czekali kilka lat.

Na początku nie wiedzieliśmy nawet, jak organizuje się koncerty. W pierwszej kolejności musieliśmy dobrać odpowiednich muzyków. Skład zespołu kilkukrotnie się zmieniał. W tym czasie szukaliśmy przede wszystkim brzmienia, które później znalazło swoje odzwierciedlenie na płycie. W końcu zdecydowaliśmy się na nagranie pierwszego krążka.

Czy wygranie debiutów Opolskich było dla Was przełomem? Podobno na występ zdecydowaliście się w ostatniej chwili? Później ruszyliście w trasę koncertową z Budką Suflera.

Dostaliśmy propozycję, by wystąpić na debiutach Opolskich. Mieliśmy jednak bardzo mało czasu, by przygotować do tego występu swoją piosenkę. Dlatego Romuald Lipko z Budki Suflera nam pomógł. Nagraliśmy szybko utwór. Zajęliśmy pierwsze miejsce ex aequo. To było coś… Naprawdę warto było tam wystąpić. Wtedy też pojawiły się kamery, dziennikarze.

W poniedziałek wieczorem wystąpicie w Warszawie w Teatrze Bajka? Co zagracie? Przygotowaliście coś specjalnego na ten występ?

Nie będzie wielkich fajerwerków. Po prostu pięciu gości wyjdzie na scenę i zagra swoje kawałki w wersji akustycznej (śmiech). Jednak osoby, które dobrze znają nasz repertuar mogą być nieco zaskoczone wykonaniami niektórych utworów. Bez prądu brzmią inaczej. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Jeśli dobrze, to nie wykluczam, że w przyszłości może nagramy całą taką płytę.

Koncert w teatrze, z publicznością, która rozsiądzie się w wygodnych fotelach… to będzie zupełnie coś innego niż na koncertach, które gracie na co dzień.

Rzeczywiście rzadko mamy okazje grać w takich miejscach, jak Teatr Bajka. To będzie na pewno coś nowego. Może dla nas nawet nieco dziwnego - ludzie siedzą… Na naszych koncertach rzeczywiście raczej się to nie zdarza. Ale w końcu będzie to występ akustyczny, a więc zupełnie inny klimat.

Czy podczas koncertu znajdzie się miejsce na covery queen? W końcu macie na koncie taki krążek.

Nie, tych na pewno nie będzie (śmiech). Zagramy tylko swoje kawałki.

Portal MM Moje Miasto Warszawa jest patronem koncertu Braci.