Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 101]

Redakcja
WSPOMNIENIA. Byłem starszym, część 17 (pamięci odlewników-formierzy). Elektryk - Nikt z nas nie chciał być przypisany do tej starej odlewni.

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 100] 
Pamięci formierzy-odlewników...Na "awarii" pracowaliśmy w całym zakładzie, chodziliśmy na różne wydziały. Na nowej emalierni, gdzie żeliwne wanny przechodziły końcowy etap produkcji, było jasno, czysto i przestronnie. Było za to tak gorąco, że ledwie można było wytrzymać przy piecach. Warunki do pracy były jednak bardzo dobre.
Najgorszy był wydział starej odlewni. Wykonywano tam żeliwne zlewozmywaki i korpusy do małych pomp. Robotnicy pracowali jak w XIX wieku, ręcznie ubijając piasek formierczy. Wzbijały się przy tym takie tumany kurzu, że ledwie na dwa metry było widać. Silne oświetlenie dużo nie pomagało. Hałas, duchota, wszędobylski pył - to była ciężka praca fizyczna, w warunkach jak w okresie "drapieżnego kapitalizmu".
Formierze-odlewnicy dostawali ochraniacze na uszy, maski na twarze i okulary ochronne. Mało kto jednak ich używał - pracowali na akord. Okulary już po kilku minutach były całkowicie zakurzone... a każda przerwa na ich wytarcie to strata czasu i mniejszy zarobek. Podobnie z maskami na twarze - zatykały się szybko, utrudniały oddychanie. Często więc je zdejmowali z przewidywalnymi skutkami po dłuższym czasie - pył z piasku formierskiego wdychali do płuc i tam pozostawał. Nikt z młodych za żadne pieniądze nie chciał tam pracować, ale starsi kiedyś tu zaczynali pracę i tylko to potrafili wykonywać. Pracowali więc, nie zaważając na konsekwencje.
Rozmawiałem z jednym takim formierzem-odlewnikiem:
- Jak możecie pracować w takich warunkach?
- A co mam robić? Tylko to potrafię. Obaj dziadowie tu pracowali, ojciec pracował to i ja pracuję. Rodzinę mam na utrzymaniu, płacą lepiej niż na innych wydziałach... Ale synom zakazałem. Zresztą mają podobno zamknąć niedługo nasz wydział. Przejdę wcześniej na emeryturę, może jeszcze zdążę kilka lat nacieszyć się życiem, może doczekam się jeszcze wnuków.
Jak się później dowiedziałem, tej "wcześniejszej emerytury" nie dożywali wszyscy tam pracujący. Większość wcześniej przechodziła na rentę w związku z chorobą płuc i szybko umierali. Ten kto dożył siedemdziesiątki mógł uważać się za wielkiego szczęściarza, człowieka o końskim zdrowiu...
Nikt z nas elektryków nie chciał być przypisany do tej starej odlewni, mimo że dostawało się dodatek "za szkodliwe". Następowała więc tam częściowa rotacja. Miałem to szczęście, że musiałem tam pójść tylko kilka razy, jak trzeba było zastąpić nieobecnego kolegę.
Do dziś pamiętam jedno wyjście - musiałem wejść do kanału i wymienić przeżarte ze starości przewody i rozgałęźniki. Kiedy zszedłem, poczułem się jakbym wszedł do trumny i zatrzaśnięto za mną wieko - nie widziałem światła latarki z odległości pół metra. Musiałem posłużyć się specjalnym silnym reflektorem - tylko przy nim mogłem pracować. Naprawa nieskomplikowana, ale trwała z dwie godziny. Po powrocie do warsztatu wyglądałem jak murzyn z centrum Afryki - tylko białka oczu mi się świeciły. Później pod prysznicem szorowałem się a szorowałem...
Na szczęście niedługo po mojej tam pracy faktycznie zamknięto ostatecznie tę starą odlewnię.
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 102]  
Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.  

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto