Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 113]

Redakcja
WSPOMNIENIA. Byłem starszym, odcinek 29. Srebrna dwustuzłotówka.

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 112] 
W tamtym okresie pojawiły się srebrne monety 200-złotowe. Odgórnie wydano zarządzenie, żeby w wielu firmach pracownicy mogli dostać "w ramach wypłaty pensji" jedną taką monetę. Jak się okazało, nie wszyscy byli tym uszczęśliwieni. Potrzebowali pieniędzy do codziennego życia, a nie do kolekcjonowania monet. Dwieście złotych to było prawie 10% mojej pensji, wielkość miesięcznego czynszu za mniejsze mieszkanie.
Wielu pracowników rezygnowało więc ze srebrnych dwustuzłotówek. Kupka niewydanych monet rosła i u naszego kasjera. Miał z nimi kłopot. Ja byłem młody, kawaler, lubiłem zbierać stare monety, jak wielu chłopców w tamtych czasach. Pieniędzy do życia dużo nie potrzebowałem. Znałem kasjera, więc po wypłacie wymieniałem większość otrzymanej pensji na niewydane przez niego dwustuzłotówki "XXX-lecie zwycięstwa nad faszyzmem". Po kilku miesiącach miałem tych monet prawie trzydzieści. Wszystkie z profilami dwóch żołnierzy. Oczyma wyobraźni już widziałem, jaką będą miały wartość za 30-40 lat... będę bogaty!
Moje marzenia się spełniły. Jestem dzisiaj bogaty. Tyle że nie w wartość, ale we wspomnienie. Gdzieś w szufladzie u mnie leży jeszcze z jedna-dwie monety, o wartości 0,02 PLN za sztukę. Po naszemu - 2 dzisiejsze grosze za jedną srebrną, dwustuzłotową monetę. 2 grosze! Wtedy to była prawie 1/10 miesięcznej pensji...
Większość monet rozdałem hojnym gestem, zaraz po "obcięciu czterech zer" przy denominacji w 1995 roku. Jedną, a może dwie, wrzuciłem do szuflady. Ciągle mam nadzieję... może za kolejnych 30-40 lat będą znów coś warte? :-) W ostateczności mógłbym wytopić srebro lub sprzedać jako złom. Podobno można ją sprzedać za obecne dwadzieścia do czterdziestu złotych. Zawsze jest wyjście ;)  Szkoda jednak. Niech leży. Poczekam jeszcze z czterdzieści lat, może nabiorą większej wartości. ;)
PS.1. Jedna srebrna dwustuzłotówka oznaczała prawie jedną dziesiątą mojej ówczesnej miesięcznej pensji. Teraz nominalnie jest warta dwa grosze. Wszystko przez prawie hiperinflację pod koniec lat 80-tych ubiegłego tysiąclecia. Pamiętam że w roku 1988 lub 1989 moja pensja "wzrosła" kilkaset procent. Niestety ceny wzrosły jeszcze bardziej.Czas szybko leci. Nie śpieszy mi się, odczekam następne kilkadziesiąt lat. Jak to mówią - nowe jest drogie, potem jako stare staje się bezwartościowe, a z kolejnymi latami znów zyskuje na wartości, gdyż staje się antykiem. Może się doczekam. :-)
PS.2. Tylko jedna wątpliwość pałęta mi się po głowie - w mennicy państwowej podobno wybili tych monet prawie dwa miliony. Ilu jest jeszcze takich posiadaczy jak ja?! Pewnie nie będę jednak bogaczem. Może lepiej spróbuję trafić szóstkę w Lotto. Nawet z kilkoma innymi szczęśliwcami byłoby co dzielić...
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 114]
  

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: W Polsce przybywa pracowników z Ameryki Południowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto