Początek cykluByłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 21]Po kolejnej przeprowadzce z miasta do miasta, w nowym miejscu rozpocząłem naukę w szkole podstawowej od połowy drugiej klasy. Wiadomo jak to było z rodzinami wojskowych - rzucani czasem byli z miejscowości do miejscowości. Mama opowiadała, że z tatą i nami przeżyła kilkanaście przeprowadzek...
Zacząłem tę drugą klasę po przedłużonej o tydzień przerwie zimowej, wówczas połączonej ze świętami i sylwestrem. Przyczyną była „zima stulecia", mrozy i ogromne opady śniegu (ileż jeszcze później przeżyłem „zim stulecia ;)). Szkoła nie była daleko, ot dziesięć minut drogi. Wiodła wzdłuż płotu jednostki wojskowej i pustego pola, na którym wiosną zaczęto stawiać dopiero pierwszy budynek nowego osiedla. Niestety, naukę rozpocząłem... w dużo gorszych warunkach niż w poprzednim mieście.
Moja nowa szkoła była umieszczona w starym, jednopiętrowym, ciasnym budynku ze skrzypiącymi drewnianymi schodami. Był to budynek chyba tylko przystosowany do potrzeb dziatwy szkolnej. Buda nosiła popularną i "miłą", charakterystyczną nazwę "kurnik". Nazwa była adekwatna, nawet ubikacje były na zewnątrz - typowe sławojki bez bieżącej wody, stojące obok obskurnych drewnianych szop, zwanych "szałerkami". Brrr... ławki stare, połączone z siedziskami, jeszcze chyba przedwojenne. W środku była dziura na kałamarz; pisaliśmy stalówkami. Jakie piękne kleksy w zeszytach się robiły kiedy atrament skapnął ze stalówki pióra...
Pisałem jak kura pazurem, ale szybko mnie wyuczyli w nowej szkole kaligraficznego pisma - całe zeszyty zapisałem ćwicząc ładne pismo jako dodatkowo zadane zadanie domowe. Po napisaniu sto razy tego samego zdania "moja kura chowała swój pazur" i pismo stawało się bardziej czytelne :) Do dziś uważam że mniej by było pomyłek w aptekach, gdyby ówcześni lekarze bardziej przykładali się do kaligrafii w czasach szkolnych. ;)
Wracając do budynku szkoły - na szczęście już jesienią, po tak dla mnie pamiętnych koloniach, uroczyście przenieśliśmy się z "kurnika" do nowej pięknej "Tysiąclatki". To jakby przenieść się z czworaków na salony. Byliśmy dumni - teraz powiedzieć "chodzę do jedynki" nie oznaczało kurnika, tylko nową, piękną pierwszą Tysiąclatkę w mieście! :)
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 23]Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieńswto do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?