Syrena, która uderza w dewelopera
Pięć lat temu grupa aktywistów zajęła opuszczoną kamienicę przy Wilczej. Jak twierdzą, zrobili to w proteście w związku z zamordowaniem Jolanty Brzeskiej, działaczki lokatorskiej, którą znaleziono spaloną w Lesie Kabackim. W tydzień później Kolektyw Syrena zasiedlił pustostan przy Wilczej 30, zamieniając go w “autonomiczną przestrzeń inicjatyw”. Po pięciu latach na parterze zajętego budynku pojawiło się Cafe Kryzys - najdziwniejszy lokal, w którym kiedykolwiek była nasza kamera.
Syrena, bo taką nosi inicjatywny pustostan, jest skłotem, czyli opuszczonym miejscem, które zostało nielegalnie zasiedlone. Od pięciu lat odbywają się tu autorskie spotkania, koncerty, wydarzenia kulturalne. Budynek zyskał drugie życie.
Syrena to - jak piszą o niej jej pomysłodawcy - strajk w imię sprawiedliwości społecznej. Warto dobrze zapamiętać te dwa ostatnie słowa, bo na Wilczej 30 są one odmieniane przez niemal wszystkie przypadki. Sprawiedliwa społecznie jest też skłoterska kuchnia. Dania są tanie, bo większości bywalców nie stać na frykasy serwowane w slow foodowych barach. Są też wegańskie, bo jak tłumaczy Maria Burza, członkowie spółdzielni sami nie jedzą mięsa i sami sprzeciwiają się przemysłowi mięsnemu.
Zobacz też: Kooperatywa spożywcza "Dobrze". Ekologia nie jest fanaberią bogatych
Rewolucji nie robi się na pusty żołądek
Choć zaaranżowana w pustostanie, Cafe Kryzys jest schludniejsza niż niejeden modny warszawski pub. W środku znajdziemy zaledwie kilka stolików oraz krzeseł, zaimprowizowany bar oraz znajdującą się za nim kuchnię. Przychodzimy do Kryzysu w porze obiadowej. Wewnątrz nie brakuje klientów. Na pierwszy rzut oka lokal sprawia wrażenie fanaberii dla anarchizującej młodzieży. Chwila spędzona w tej dziwacznej jadłodajni sprawia, że szybko zmieniamy zdanie. W kolejce ustawia się matka, obok niej dziewczyna ze szkolnym plecakiem, zapewne jej córka. Do Kryzysu czasem zaglądają bezdomni, czy okoliczni mieszkańcy. Powodem ich wizyt są przede wszystkim niskie ceny.
Za porcje zupy, drugie danie i ciasto zapłacimy około 10 złotych. Menu jest improwizowane, zmienia się z tygodnia na tydzień. My próbujemy pierogów z grzybami oraz wegańskich kotletów z surówką i ryżem. Porcja jest obfita, jedzenie smaczne i wbrew pozorom wcale nie udziwnione.
Jak przystało na lewicowo-anarchistyczną jadłodajnie na półce z książkami znajdziemy trochę zaangażowanej literatury, książek feministycznych, lewicowych i anarchistycznych klasyków, paręnaście nowych wydawnictw analizujących społeczne skutki kapitalizmu. W weekend, nad przyszłością ruchów lokatorskich, lewicy i idei feministycznych debatują zapraszani goście. Czy Cafe Kryzys jest odpowiedzią na wszystkie problemy Warszawy? Z pewnością nie. Pewnie także nie uda im się uleczyć świata z całego zła. To, co jednak udaje im się bardzo dobrze to wegańska kuchnia. I choćby tylko z tego powodu warto na Wilczą zajrzeć.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?