Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Combichrist w Progresji [relacja]

morteaz
morteaz
Elektrowstrząs - tak, w skrócie, można opisać koncert grupy Combichrist, która po raz kolejny wystąpiła w Warszawie.

Jeszcze nie tak dawno zespół Combichrist był znany w Polsce niemal wyłącznie miłośnikom ciężkich odmian muzyki elektronicznej. Jego status zaczyna się jednak zmieniać za sprawą występów przed koncertami popularnej grupy Rammstein. W Warszawie wystąpił jednak jako główna gwiazda, wspierana przez polski Red Emprez. Koncert odbył się 11 marca w Progresji.

Najpierw na scenie pojawili się muzycy Red Emprez. Ich muzyka w pewnym stopniu zmienia muzyczny wizerunek Białegostoku. Mieszanka futurepopu i synthpopu zabrzmiała na żywo wystarczająco dobrze, aby rozruszać publiczność przed występem gwiazdy wieczoru, a nie każdemu supportowi się to udaje. Jedynym minusem występu, był dysonans między wizerunkiem wokalisty i tekstami - niestety, jeśli człowiek o prezencji agenta ubezpieczeniowego śpiewa "I am your god, I'm here to fuck" to ja mu nie wierzę.

Po krótkim występie "rozgrzewaczy" z Red Emprez na scenie pojawił się lider Combichrist, Andy LaPlegua, wraz z kompanami. Combichrist to zaledwie jedno z jego kilku muzycznych oblicz, jednak mieszanka futurepopu, industrialu i przeszywających, głębokich beatów jest tak charakterystyczna, że aby ją opisać, powstał nowy termin - TBM, czyli Techno Body Music. Co ciekawe, w przeciwieństwie do innych, zbliżonych zespołów, potężny bas generowany jest nie przez maszynę, lecz aż dwóch perkusistów. Byli oni skupieni nie tylko na grze, ale też na tym, aby jak najlepiej wyglądać - stąd polewanie perkusji wodą, a nawet stawanie na niej.

Wraz z pierwszymi dźwiękami, publiczność dała się całkowicie porwać muzyce. Przez ponad godzinę prawie wszyscy tańczyli w rytm pulsującego beatu i elektronicznych melodii oraz śpiewali wraz z Andym. Muzyk również dawał z siebie wszystko - biegał, skakał i na wszelkie możliwe sposoby zachęcał do wspólnej zabawy. Widać było, że roznosi go energia, co jeszcze bardziej "nakręcało" publiczność. Nieco zaskakujące jest złagodzenie wizerunku zespołu. LaPlegua jeszcze niedawno nie stronił od makijażu i sztucznej krwi, ale tym razem z nich zrezygnował. Nie ma to jednak żadnego znaczenia - liczy się przecież muzyka. A ta była różnorodna, zespół postawił bowiem na przekrój przez niemal całą swoją twórczość, zabrzmiały więc utwory z najbowszej płyty, jak również te nieco starsze.

Muzycy, widząc entuzjazm publiczności, bisowali dwukrotnie. Że to już koniec, stało się jasne dopiero, gdy przewrócili obie perkusje i syntezator. Koncert był na tyle długi i atrakcyjny, że nie pozostawił niedosytu. Najwięksi fani mogli jednak zobaczyć swoich ulubieńców ponownie wczoraj - Combichrist wystąpił przed Rammstein w Łodzi.

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto