Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czarna Maska czyli przedwojenne rozrywki białostoczan

Redakcja
(reprodukcja przedwojennej pocztówki ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku)
(reprodukcja przedwojennej pocztówki ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku) Teraz Białystok
W Białymstoku mieliśmy ostatnio pokazy czeskich kaskaderów, które zgromadziły masową widownię. A jakie atrakcje przyciągały białostoczan w okresie dwudziestolecia międzywojennego? Felieton historyka Andrzeja Lechowskiego - dyrektora Muzeum Podlaskiego. Zapraszamy do lektury!

Na początku sierpnia 1927 roku na rogu Nadrzecznej i Sienkiewicza (dziś w tym miejscu, nad Białką, jest przystanek komunikacji miejskiej) swoje namioty rozbił Wielki Letni Cyrk Sportowy „Coloseum”. Jego główną atrakcją był Wielki Międzynarodowy Turniej Walki Francuskiej. Zwycięzca miał otrzymać 5 tysięcy zł. Kwota to niebagatelna, wobec której swój udział w turnieju zapowiedziały „siły pierwszorzędne”.
No i wieczorem 4 sierpnia o godzinie 8.30 zaczęło się. Publiczność gromadząca się tłumnie w namiocie na Nadrzecznej przez następnych kilkanaście dni pasjonowała się walkami zapaśników. Na początku „Witmajer (Makabi – Rewal) po zaciętej walce pokonał Aksionowa (Ukraina) w 13 minucie młynkiem z tylnego pasa. Następnie olbrzym rosyjski, Orłow, po 9 minutach zmusił do kapitulacji niemiłosiernym podwójnym nelsonem Jugosłowianina Patrowicza”. Tego samego dnia walczył też „młody sympatyczny warszawianin” Szczerbiński, który z miejsca stał się ulubieńcem i faworytem publiczności. Już następnego dnia kibice mieli swojego antybohatera. Okazał się nim Rosjanin Orłow. „Wieczór rozpoczął się walką Orłowa z Litwinem Krotonisem. Orłow, zapaśnik bezwzględny i ordynarny mimo swej przewagi walczył brutalnie”. Krotonis nie miał szans ze „zwierzęco silnym” Rosjaninem. Za to gdy na arenę wyszedł Szczerbiński to miłośnicy zapasów mieli „prawdziwą biesiadę”. Jego przeciwnikiem był Duńczyk Petersen. Obaj „walczyli ponad wszelkie pochwały”.
Następny dzień turnieju „minął pod znakiem ogólnego podniecenia”. Najpierw Szczerbiński pokonał Jugosłowianina „po zastosowaniu contr parady z przerzutu przez głowę”. Po tej walce pokonany wcześniej przez Polaka Łotysz Michelson zażądał od Szczerbińskiego rewanżu. Ten, ku wielkiej satysfakcji publiczności, honorowo przyjął wyzwanie. Ale najważniejszym wydarzeniem wieczora było „rzucenie wyzwania tutejszym amatorom”. Jako pierwszy zgłosił się nikomu nieznany atleta, „który jednak chce walczyć z zachowaniem swego incognito”. I tak na arenę wyszedł potężny mężczyzna skrywający swą twarz pod czarną maseczką. Publiczność z miejsca nazwała go więc Czarna Maska. Jego przeciwnikiem był ... ordynarny brutal Orłow. Rosjanin nonszalancko podszedł do amatora, a wówczas Maska „w mgnieniu oka przerzutem przez ramię” powalił osłupiałego przeciwnika. Wszystko trwało 50 sekund! Publiczność oszalała. A gdy jeszcze po kilku minutach Szczerbiński ponownie pokonał Michelsona to cały namiot ogarnęła euforia. Gorącą atmosferę podgrzało zgłoszenie się do turnieju kolejnego amatora. Był nim „funkcjonariusz kolejowy” Giedroić.
Następnego dnia Maska w niecałe trzy minuty rozprawił się z Jugosłowianinem Petrowiczem. W tej walce „zdradził on swą dobrą klasę i znajomość tajników walki francuskiej”.
We wtorek 9 sierpnia na widowni nie było ani jednego wolnego miejsca. Do walki stanęli Maska i Szczerbiński. Po regulaminowych 20 minutach walka była nierozstrzygnięta. Sensacją dnia było zwycięstwo (nic to, że walkowerem) kolejarza Giedroicia. Komentowano też występ „mało kulturalnego, ale zwierzęco silnego Orłowa”. Na ostatnią walkę wieczoru wyszedł kolejny ochotnik - „miejscowy rzeźnik” Jan Berent, który w trzy minuty pokonał Litwina.
Kolejnego dnia rozegrała się sensacyjna walka Orłowa i Szczerbińskiego. „Ciężarem swego cielska chciał Orłow przytłoczyć eleganckiego warszawianina, który jednak jak piskorz wywijał się z żelaznych kleszczów”. Nierozstrzygnięta walka spowodowała awantury na widowni. Ozdobą wieczoru był oczywiście Maska, który swego przeciwnika Łotysza Michelsona „rzucał jak piłką”, a „miejscowy rzeźnik Jan Berent dzięki wrodzonej sile rzucił na obie łopatki Petrowicza”.
W kolejnym dniu faworyci gładko wygrywali swoje walki. Tymczasem publiczność spekulowała kto kryje się pod czarną maseczką. Rozeszły się pogłoski, że jest to były zapaśnik mieszkający w Czarnej Wsi pod Białymstokiem, ale nikt nie potwierdził tej wersji.
Turniej zaczął wchodzić w decydującą fazę. Znajdujący się w czołówce Orłow ponownie zmierzył się z Maską. Tym razem nie dał się zaskoczyć, ale też nie potrafił opanować nerwów. Nie mogąc pokonać Maski zaczął go okładać na oślep pięściami za co został zdyskwalifikowany i ukarany grzywną w wysokości 100 zł. Gdy doszło do pierwszej finałowej walki serca białostoczan były rozdarte. Oto stanęli przed sobą ulubieńcy publiczności – Szczerbiński i kolejarz Giedroić. Rezultat walki był łatwy do przewidzenia. Ważne było jednak jak „warszawianin” pokona białostoczanina. Zrobił to „elegancko” nie ośmieszając amatora, czym zaskarbił sobie jeszcze większą sympatię. W następnej walce jak zwykle popisał się Maska, który z takim impetem rzucił Duńczykiem, że ten aż stracił przytomność.
W niedzielny wieczór publiczność żywo komentowała dwa wydarzenia. Pierwsze, z pogranicza sportu, było nie lada wyczynem. Oto okazało się, że do pokoju wynajmowanego przez Łotysza Michelsona, mieszkał przy ul. Czystej 18, podczas nieobecności atlety zakradł się złodziej. Jego łupem padła walizka „z różną garderobą” i biżuteria. Garderobę znaleziono wkrótce przy torach u wylotu Artyleryjskiej, a po biżuterii nie było ani śladu. Co by było gdyby złodziejaszek natknął się na zapaśnika ...? Tymczasem na arenie stanęli naprzeciw siebie Szczerbiński i Orłow. Rosjanin dziko rzucił się na przeciwnika i przez 3 minuty  „niemiłosiernie go dusił”. Na to Szczerbiński  „zebrał ostatki sił - wstał z Orłowem i momentalnie przysiadł wyswobadzając się z żelaznych kleszczów”, a potem szast prast rozprawił się z niekulturalnym Rosjaninem.
W kolejnym, ostatnim już, dniu walk Maska, który wcześniej przegrał ze Szczerbińskim stanął do walki o drugie miejsce . Jego przeciwnikiem był Witmajer. Walka trwała 29 minut. Szala zwycięstwa chyliła się to na jedną to na drugą stronę. Wystarczyła chwila nieuwagi i Maska wylądował na łopatkach. Publiczność zamarła, a triumfujący Witmajer podszedł do leżącego przeciwnika i ... zerwał mu osłonę z twarzy. Tajemniczym atletą okazał się mistrz Łodzi, Bawowiak. W końcowej walce, wymęczonego Witmajera gładko pokonał elegancki Szczerbiński.
Ech, łza się w oku kręci. Kto dziś w Białymstoku wie o tych podziwianych przez tłumy atletach. Gdzie te areny, namioty? Gdzie Nadrzeczna?
 
Więcej ciekawych tekstów przedstawiających wydarzenia z minionego tygodnia można będzie przeczytać w jutrzejszym wydaniu bezpłatnego miejskiego tygodnika Teraz Białystok. Bezpłatny egzemplarz tygodnika Teraz Białystok możecie otrzymać w następujących punktach miasta.
 

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto