Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czarny Roman - chodząca legenda Warszawy?

Piotr Drozdowicz
Podobno w konkursie na nazwę warszawskiego ciastka, liczna grupa wielbicieli proponowała, żeby ciastko nazwać jego imieniem. Kim jest Czarny Roman?

- Warszawa najmocniejszym miastem! - krzyknął z podekscytowaniem bohater tego artykułu, kiedy dowiedział się, że chcę opisać jego życie. Po krótkiej rozmowie zapoznawczej i zjedzeniu kilku truskawek, którymi go poczęstowałem, niespodziewanie odwrócił się i odszedł. Kilka sekund później jeszcze raz na mnie spojrzał, uśmiechnął się tajemniczo i pokazał kciuk skierowany ku górze...

Wysoki, szczupły mężczyzna o wyjątkowo przenikliwym spojrzeniu i niepokojącym wyrazie twarzy. Miłośnik codziennych, kilkunastogodzinnych spacerów w centrum Warszawy. Stały bywalec śródmiejskich kawiarni. Najczęściej ubrany na czarno (garnitur, kapelusz, skórzane rękawiczki), zimą w różnokolorowe kombinezony narciarskie. Człowiek o tajemniczej przeszłości i niezwykłym stylu teraźniejszego życia.

Naprawdę nazywa się Jan Wiesław Polkowski, ale z powodu czarnego ubioru wszyscy mówią na niego „Czarny Roman”, „Czarny Janek”, „Pan w czerni” albo „Kruk”. On sam często przedstawia się jako „Nieśmiertelny”. Kim był w przeszłości? I dlaczego wzbudza zarówno sympatię, jak i strach wśród warszawiaków?

Legendy

Na temat jego przeszłości krąży wiele legend. Według jednej z nich w czasach PRL-u był znanym warszawskim „cinkciarzem”. Podobno niektórzy właściciele kantorów dobrze pamiętają Jana Polkowskiego, byłego kolegę. Nielegalny handel zagranicznymi walutami, głównie dolarami uczynił go bogaczem, ale potem znajomi go oszukali, stracił wszystkie pieniądze i... zwariował. Inna wersja mówi, że żona zabrała „cinkciarskie” pieniądze i to doprowadziło go do choroby psychicznej.

Są i tacy, którzy twierdzą, że nikt mu nie zabrał pieniędzy, tylko sam Roman stracił je w kasynach podczas gry w pokera. Zwolennicy tej teorii opowiadają, że Czarny Roman mógłby być pierwowzorem głównego bohatera filmu „Wielki Szu”. Nałogowo grał w pokera, często wygrywał, aż pewnego dnia postanowił zaryzykować – postawił wszystko. Przegrał i nie poradził sobie psychicznie z tą klęską.

Inni podejrzewają, że przyczyną schizofrenii nie jest strata pieniędzy, ale dotkliwe pobicie, po którym znalazł się w stanie krytycznym. Udało mu się wrócić do zdrowia, choć nie dokońca. Czarny Roman zdaje się potwierdzać tę teorię. Często mówi przypadkowo spotkanym przechodniom, że jest „świadomością nieśmiertelności mordu” i przedstawia się jako Nieśmiertelny. Być może po przeżyciu zamachu na jego życie uznał, że będzie żył wiecznie. Można spotkać się też z teorią, że przeżył tragedię rodzinną, która spowodowała zaburzenia psychiki. Ta opinia może znajdować potwierdzenie w przerażającej notatce, napisanej przez Romana w jego ulubionej kawiarni Mercer's Coffee przy ul. Chmielnej (obecnie kawiarnia iCoffee). Notatkę zostawił w kawiarni.

„Jestem świadomością nieśmiertelności mordu. Mordowany 55 lat, świadomość ta jest
najmocniejszą prawdą nieba. Najgroźniejszy morderca leży na cmentarzu w Wilanowie pod nazwiskiem i imieniem Aleksander Polkowski. Morduje tchnieniem, które włada mocą... Matka moja urodziła tę świadomość na ulicy Koralowej 74a w 1950 roku 29 sierpnia w poniedziałek o godzinie 6:00. Została zamordowana w szpitalu na Stępińskiej przez ARCYKURWĘ MORDERCĘ, który leży na cmentarzu w Wilanowie. Świadomość
arcykurwy mordercy zrobiło niebo po zamordowaniu swojej matki w Żabieńcu mordował ją 7 lat... Do ludzi, którym grozi wiezienie i do ludzi, którzy tam byli i chcieliby pomóc tym, którzy tam są. Droga jest prosta ekshumując zwłoki do prawdy dlaczego mordują. Mordowanie jest karalne. Przyjęcie świadomości nieśmiertelności mordu do prawdy uwalnia wszystkich, uwiezionych lacznie z tymi, ktorzy skazani zostali na kare dozywotniego wiezienia, jak i tych, którzy dostali karę śmierci i oczekują na wyrok skazujący. Kontakt. Pomocy. Kawiarnia MERCEDES ulica chmielna godzina 19:00"

Ktoś z wielbicieli jego postaci miał jakoby dotrzeć do informacji, według których Jan Polkowski był właścicielem jednej z kawiarni na Mokotowie, którą odebrala mu żona, co doprowadziło do rozwodu i schizofrenii. To mogłoby uzasadniać teraźniejsze zamiłowania Romana do przesiadywania w kawiarniach.

Studenci z Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadzili podobno śledztwo, w wyniku którego odkryli, że Jan Polkowski studiował na tutejszym Wydziale Polonistyki. Ciekawostką jest fakt, że to samo imię i nazwisko nosi wciąż żyjący, 56-letni obecnie krakowski poeta, dziennikarz i działacz NSZZ Solidarność. Z kolei według studentów Akademii Sztuk Pięknych są dowody na to, że to właśnie na ich uczelnię uczęszczał Jan Polkowski.

Historii jest wiele… Nie wiadomo, która jest prawdziwa i czy w ogóle któraś z nich jest prawdziwa. Wiadomo natomiast, jak obecnie wygląda życie Czarnego Romana.

Życie codzienne

Czarny Roman lubi aktywny wypoczynek. Od kilkunastu lat, codziennie od rana do późnych godzin nocnych spaceruje po Śródmieściu. Najczęściej można go spotkać na ul. Chmielnej, Marszałkowskiej, Świętokrzyskiej, Nowym Świecie i w Al. Jerozolimskich. Wieczorami, a niekiedy i w nocy przebywa w Ogrodzie Saskim. Poza tym, pojawia się w okolicach Ronda ONZ, placu Zbawiciela i na Starym Mieście.

Często ostrzega ludzi przed ogromnym meteorytem, który wkrótce spadnie na Warszawę i zabije 1 200 000 osób. Przepowiada także daty śmierci przechodniów i osób spotkanych w kawiarniach.

Ale istnieje też pozytywne oblicze Czarnego Romana. Chętnie rozmawia na temat zdrowego stylu życia. Zaleca uprawianie jogi, tłumaczy osobom z papierosami, że palenie ich zabije, radzi jak się odżywiać, jak dbać o kręgosłup… Potrafi też ciekawie opowiadać o polskich zespołach rockowych, m.in. Lady Pank i Perfect. Do kobiet, które mu się spodobają, zawsze mówi „aniołeczku”. Kiedy kogoś polubi, częstuje go swoim jedzeniem i piciem, przeważnie macą i dziurawcem. Jedna z jego stałych rozmówczyń opowiada, że kiedyś poczęstował ją nawet miodem. Wybrańcom pokazuje tajemnicze zdjęcie, po czym oznajmia, że od tej pory będą „oddychać jego świadomością i nie zginą”, bo tak jak on, stali się nieśmiertelni.

Większość osób zna jego mroczne oblicze, co sprawia, że Czarny Roman wzbudza w nich strach, ale kiedy nie krzyczy i nie snuje wizji zagłady ludności Warszawy, okazuje się elokwentnym, miłym, wesołym Romkiem, z którym można interesująco porozmawiać na każdy temat.

- Nigdy nic nie kupuje. Po prostu siada przy oknie i obserwuje przechodniów, jedząc mandarynki albo coś innego, pijąc wodę… - opowiadają pracownicy „W biegu cafe” przy ul. Marszałkowskiej. - Przeważnie siedzi spokojnie, ale czasami zdarza mu się np. szczekać, krakać, mówić dziwne rzeczy. Kiedyś został wyproszony. Od dwóch miesięcy nie przychodzi do nas. Pracownicy chętnie rozmawiają o Czarnym Romanie. Jeden z nich mówi, że to symbol śródmieścia, tak jak Zygmunt III Waza jest symbolem Starego Miasta. Wszyscy zgodnie twierdzą, że nigdy nie zachowywał się wulgarnie, przeważnie w milczeniu wpatrywał się w szybę.

Mniej rozmowni są pracownicy najczęściej odwiedzanej przez Romana kawiarni iCoffee (dawniej Mercer’s Coffee). - Niestety często tu przychodzi. Nic nie kupuje, tylko siedzi przy oknie i obserwuje ludzi idących Chmielną. Kłóci się z obsługą, kiedy jest proszony o opuszczenie lokalu… Nie chcę o nim mówić – ucina rozmowę wyraźnie poirytowana kelnerka.

Jest jeszcze jeden ważny powód częstych odwiedzin kawiarni. Czarny Roman wchodzi do nich, żeby poprosić o… gorącą wodę, potrzebną do zaparzenia dziurawca – ulubionego napoju. Co jada Czarny Roman? Spaceruje po centrum, jedząc macę, miód ze słoika, który nosi ze sobą albo gorzką czekoladę. Codziennie pije dziurawiec, który nazywa „ziołami mądrości”. Lubi owoce, a zwłaszcza truskawki i mandarynki. Twierdzi, że aby być pięknym i młodym, trzeba codziennie jeść 2 kg truskawek. Widywany jest także z cytrynami – wyciska z nich sok i wypija go. Kiedy ma dobry humor, częstuje przechodniów tym, co akurat je albo pije.

Czy wiesz, że...

- Przypadkowo spotkany Czarny Roman przynosi szczęście, jak kominiarz.

- Podobno po ogłoszeniu konkursu na nazwę warszawskiego ciastka, liczna grupa wielbicieli Czarnego Romana proponowała, żeby ciastko nazywano jego imieniem.

- Czarny Roman lubi, kiedy przechodnie uśmiechają się do niego, machają ręką na powitanie, pokazują kciuk skierowany do góry, mówią „dzień dobry”. Odwzajemnia uśmiech (choć nie zawsze), pokazuje kciukiem OK. Czasem żali się, że chodzą za nim różni ludzie, robią mu zdjęcia, zadają dziwne pytania…

Spotkaliście Czarnego Romana? Rozmawialiście z nim? Podzielcie się swoimi wrażeniami...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto