Dostają zniszczone lub otwarte listy

Z Głosem skontaktował się stargardzianin, który mieszka przy ul. Prusa. Opowiada, że od pewnego czasu znajduje w skrzynce otwartą korespondencję, w tym nawet wyciągi bankowe. Dodaje, że były przypadki, że jedna z sąsiadek przynosiła innemu lokatorowi jego przesyłki. Doręczyciel zostawił je co prawda pod właściwym numerem, ale dwie klatki dalej.- Bywa też, że koperta jest podarta albo otwarta - mówi stargardzianin. - Raz nie doszło do mnie pismo z PZU. Sprawdzałem. Zapewniali, że zostało wysłane. Zdarzyło się, że dostałem otwarty list z banku z wyciągiem z konta bankowego. Nie życzę sobie, by moje ważne dokumenty trafiały w niepowołane ręce i by ktoś postronny je przeglądał! Nie sądzę, by listonoszka dopuszczała się takich rzeczy. Obsługuje nasz rejon od ponad dziesięciu lat. Jesteśmy z jej pracy bardzo zadowoleni. Ale coś dzieje się nie tak z naszą pocztą.Mężczyzna dodaje, że w swoim rejonie widuje też innych kurierów. Nie potrafi jednak wskazać na rzecz jakiej firmy pracują. Poczta Polska nie wierzy, by jej pracownik dopuszczał się opisanych przez Czytelników nieprawidłowości.- Nie ma na to jednoznacznych dowodów - mówi Grzegorz Warchoł z Poczty Polskiej. - Listonoszka, która obsługuje rejon cieszy się dobrą opinią. Otrzymywała wyróżnienia i listy pochwalne za swoją pracę. Zawsze zwracamy szczególną uwagę na wysoką jakość naszych usług.O stanowisko poprosiliśmy też firmę InPost, konkurenta Poczty Polskiej, której kurierzy są w okolicy widywani.- Nasza firma przeanalizowała zgłoszenie mieszkańców ul. Prusa w Stargardzie - zapewnia Edyta Piaszczyk z centrali firmy InPost w Warszawie. - W zakresie tym nie stwierdzono nieprawidłowości pracowników InPost. Wykluczamy możliwość udziału przedstawiciela naszej firmy w opisanej sytuacji.Edyta Piaszczyk dodaje, że ich pracownicy muszą dostarczać przesyłki w oznakowanym uniformie z logo firmy, a przesyłki są monitorowane. Przy ulicy Prusa są zainstalowane euroskrzynki. Mogą z nich korzystać wszyscy operatorzy pocztowo-kurierscy.