Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dworzec Centralny w Warszawie. Setki wolontariuszy ruszyło, by pomóc obywatelom Ukrainy. "Potrzeby są ogromne"

Alicja Glinianowicz
Alicja Glinianowicz
Od kilku dni przez Dworzec Centralny w Warszawie "przewijają się" dziennie tysiące osób zza wschodniej granicy. Codziennie przyjeżdża kilka pociągów z Przemyśla, a z nich wysiadają coraz to nowi ludzie, uciekający przed rosyjską agresją na Ukrainie przez przejście graniczne w Medyce. Na stołecznym dworcu pracują setki wolontariuszy, jak sami mówią, potrzeby są ogromne.

Dworzec Centralny w Warszawie. Kolejki oczekujących do kas i informacji ciągną się przez cały hol, ludzie tłoczą się przed rozstawionymi punktami z posiłkami i ciepłymi napojami. Wszystkie ławki są zajęte, a na podłogach zarówno na dole, jak i na górze, gdzie funkcjonuje poczekalnia, porozkładane są dziesiątki materaców, śpiworów i kołder, na których odpoczywają przyjeżdżający. Między nimi biegają dzieci. Jedna z matek poszukuje kilkuletniego syna, który zgubił się w tłumie.

Dworzec Centralny w Warszawie. Setki wolontariuszy ruszyło, ...

- Dopiero tu był, przed chwilą go widziałam! Ma zieloną kurtkę – woła zdenerwowana do ludzi wokół.

Chłopca po chwili udaje się odnaleźć.

Dworzec Centralny w Warszawie. "Wolontariusze przychodzą 'z ulicy', by pomóc"

Wśród tych setek osób całą dobę pracują wolontariusze – mieszkańcy Warszawy, którzy w czasie wolnym przychodzą na dworzec. Można zaleźć ich zarówno w punktach, gdzie wydawane są posiłki i ciepłe napoje, jak również w holu i na korytarzach, gdzie udzielają informacji przybywającym do Warszawy uchodźcom.

- Dzisiaj przyszłam tutaj o 6 rano i byłam tylko z jedną dziewczyną, a pracy było bardzo dużo. W zeszłym tygodniu była prawdziwa fala zrywu, dużo osób chciało pomóc. Teraz, od weekendu jest jeszcze większe zapotrzebowanie na wolontariuszy, szczególnie tych, którzy mówią po rosyjsku czy ukraińsku, bo bardzo dużo osób przyjeżdża. Cały czas warszawiacy odpowiadają na nasze apele w internecie, jeśli chodzi o jakieś zbiórki żywności czy potrzebnych rzeczy – mówi w rozmowie z nami Ania, jedna z wolontariuszek, która pomaga na zorganizowanym w poczekalni kąciku dla matek z dziećmi. – Te osoby, chcące pomóc, przychodzą, jak to się mówi "z ulicy", z własnej woli. Bo czują potrzebę, że muszą, że chcą coś zrobić – dodaje.

W mieście funkcjonuje grupa wolontariuszy "Ochotnicy Warszawscy", ale w rzeczywistości, pomóc może każdy i bez zapisów. Na Facebooku powstała grupa o nazwie "Pomoc dla Ukrainy. Dworce Warszawa", to tam aktualizowane są na bieżąco informacje, co jest potrzebne w danej chwili.

- Potrzebujemy tu na Centralny wózki dla dzieci. Na teraz, na już. Cztery wózki są potrzebne dla dzieciaków, które dzisiaj jadą dalej – zaczepia mnie jedna z wolontariuszek, gdy zauważa, że rozmawiam po polsku z dziewczyną w kąciku dla matek z dziećmi.

Okazuje się, że jest to Anastazja, która jakiś czas temu sama przyjechała do Warszawy z Białorusi, teraz ona chce pomóc innym.

- Pracuję tu po 8-9 godzin dziennie. Widzę, jaka jest ogromna potrzeba, dlatego przychodzę. Kiedyś ktoś pomógł mi, dzisiaj ja chcę pomóc innym – wskazuje Anastazja. – Na razie działa to w taki sposób, że jeśli ktoś chce, może po prostu przyjść na dworzec i dołączyć do nas, bez żadnych zapisów. Niektórzy wolontariusze pracują nawet po 12 godzin.

Dworzec Centralny w Warszawie. "Chodzi o to, by tu być i odpowiadać na ich prośby"

Z przekazanych nam informacji w punkcie informacyjnym wolontariuszy wynika, że jednocześnie na Dworcu Centralnym pomaga po 30-40 ochotników. Osoby te zmieniają się co kilka godzin. Jedni wracają do domu odpocząć, pojawiają się inni.

- Szukamy na dworcu matek z dziećmi, które śpią gdzieś na korytarzach i zapraszamy ich tutaj do kąciku dla najmłodszych, żeby mogły spokojnie odpocząć na ławce czy materacu. Wydajemy herbaty, kawy, rozdajemy owoce, warzywa, musy jabłkowe. Opiekujemy się tymi dziećmi, bawimy się z nimi, bo matki, które tu są z nimi same, też muszą czasem odpocząć, przespać się. Chodzi o to, by tu być i odpowiadać na ich prośby, potrzeby – zdradza nam Ania.

Dworzec Centralny w Warszawie. 800 kanapek w 40 minut

Na dole w holu głównym działa punkt z darmowym jedzeniem, herbatą i kawą. Udaje nam się porozmawiać z organizatorką tego miejsca.

- Prowadzę firmę cateringową i przywożę tu kanapki i zupy. Tylko w dniu dzisiejszym dostarczyłam 800 sztuk kanapek i 300 litrów płynu, które zostały rozdane w przeciągu zaledwie 40 minut! – przekazuje nam Agata Gwiazdowska, prowadząca na co dzień catering dla dzieci "Pełny Brzuszek". – Punkt na Dworcu Centralnym jest całodobowy, jest on zorganizowany wyłącznie przez prywatnych wolontariuszy, którzy doskonale się ze sobą komunikują i przychodzą tutaj z dobrego serca. Można u nas dostać ciepłą kawę, herbatę, często przyjeżdża do nas zupa, gulasze, są różne kanapki. Dzisiaj mamy nawet naleśniki z Nutellą i dużo słodkości dla dzieci. Niestety pomoc jest falowa. Punkt działa cały czas, ale nie zawsze mamy produkty, bo zapotrzebowanie jest olbrzymie. Liczymy na łaskę ludzi z Warszawy i okolic. Warszawiacy chętnie przynoszą dary, bez nich, by nas tu nie było – dodaje.

Na dworcu można zauważyć dodatkowo osoby lub małe grupki osób, które przychodzą z termosami i reklamówkami wypełnionymi owocami i same indywidualnie włączają się w pomoc, rozdając gorące napoje i jedzenie czekającym na ławkach i podłodze uchodźcom.

Na pytanie ile dziennie potrzebnych jest porcji zup i kanapek, w odpowiedzi widzimy delikatny uśmiech na twarzy rozmówczyni.

- Na pewno więcej niż byśmy wszyscy przewidywali – słyszymy od pani Agaty.

Warszawiacy i stołeczne firmy starają się pomóc jak tylko potrafią. Na dworcu spotykamy też wolontariuszy, którzy rozdają obywatelom Ukrainy karty sim i tłumaczą, jak skorzystać z internetu.

- Jestem na dworcu od godziny 10.00 z grupą UPC, która dostarcza internet i kartę sim dla przyjeżdżających. I będziemy tutaj do 1 w nocy. Ogólnie przekazujemy informacje, ale tak naprawdę trzeba robić wszystko, np. koordynować wydawanie i dostarczanie jedzenia, wody i środków czystości, udzielać ludziom takiego wsparcia, jak np. kupowanie biletów czy wskazywanie drogi do tramwaju, pociągu i toalety – mówi Paulina wolontariuszka, pracująca w firmie UPC.

Podczas rozmowy z dziewczyną podchodzi do nas starsza pani, jak się później okazuje – warszawianka z Powiśla, która pyta, gdzie można zostawić herbatę i zupę pomidorową dla uchodźców. Wolontariuszka wskazuje jej stoisko pani Agaty Gwiazdowskiej.

Stołeczny ratusz ogłosił, że już ponad 6 tysięcy wolontariuszy zgłosiło się w Warszawie na pomoc uchodźcom z Ukrainy. Władze miasta zaznaczyły, że wciąż czekają na nowych ochotników.

Ponadto z danych ratusz wynika, że tylko ostatniej w nocy na Dworcu Wschodnim i Zachodnim obsłużono ponad 18 i pół tysiąca uchodźców.

"Już od rana przyjeżdżają kolejne pociągi, tysiące przyjeżdżają prywatnie, na Dworzec Centralny. Fala uciekinierów (bez bagażu, głodnych z dziećmi na rękach jest coraz większa)" – wskazała w mediach społecznościowych Aldona Machnowska wiceprezydent stolicy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto