Dziki i sarny w Grudziądzu i okolicy też mają dość zimy

Mroźna pogoda i utrzymujące się opady śniegu dają się we znaki także leśnej zwierzynie. Normalnie o tej porze spokojnie prowadzą swoje dopiero co urodzone młode na żer. W tym roku rytm ich życia nieco skomplikowała wydłużająca się zima.- Po marcowym ociepleniu zwierzęta spodziewały się już nadejścia wiosny. Ale spadł śnieg, a temperatura znów się obniżyła - mówi Andrzej Zielaskowski, leśniczy Lasu Komunalnego. - To je zaskoczyło.Puch przykrył runo i pola, więc aby pomóc zwierzakom, trzeba było dołożyć do paśników.- Dokarmianie zazwyczaj przerywamy w połowie marca. W tym roku potrwa jednak dłużej - mówi Eugeniusz Rumocki, łowczy z Koła Łowieckiego im. Wojskiego w Grudziądzu. - Na szczęście grunt nie jest zmarznięty i zwierzęta spod śniegu mogą wydostać naturalne pożywienie. Ale słabsze osobniki i „młodzież" mogą mieć z tym duże problemy.W lasach wokół Grudziądza zdarza się, że właśnie młode osobniki padają ofiarą dłuższej zimy.- Bywa, że locha musi pozostawić bez opieki młode dziki, żeby sama się pożywić - dodaje łowczy Rumocki, który zachęca też rolników i mieszkańców do dokarmiania zwierząt. - Jeśli widzimy, że podchodzą pod domostwa, to warto jest im podrzucić w okolice lasu trochę warzyw, ziarna, a nawet obierki od ziemniaków. To też je poratuje.W Lesie Komunalnym młode i słabe zwierzaki raczej mają się dobrze.- Oczywiście też je dokarmiamy. Nawet zwiększyliśmy częstotliwość dosypywania pokarmu. Ale, o dziwo, mimo trwającej zimy nie zaobserwowaliśmy, aby jakieś zwierzę padło - mówi leśniczy Zielaskowski. - Do schroniska też nie trafiło więcej wycieńczonych sztuk niż w poprzednim zimowym sezonie. Za to bardzo dużo ginie pod kołami samochodów.Zwierzynie oprócz aury ciągle dokuczają psy. Bezpańskie oraz te wypuszczane przez nieodpowiedzialnych właścicieli zbierają się w grupy niczym wilcze watahy i atakują zwierzęta leśne.