Dziki się spłoszyły, więc wyszły na osiedla

Miasto już wczesną wiosną zdecydowało, że dzików trzeba się pozbyć skuteczniej, bo samo ich odstraszanie nic nie da. Magistrat rozpisał przetarg, który wygrała bydgoska firma. To jej pracownicy mają odłowić grasujące po Toruniu dziki i wywieźć je daleko za miasto. Dlaczego więc ciągle widać leśne zwierzęta na naszych ulicach?- Pracownicy próbowali odłowić dziki, ale po około dwóch tygodniach przygotowań pierwsze podejście spaliło na panewce - wyjaśnia Tadeusz Wierzba, dyrektor wydziału ochrony ludności toruńskiego urzędu miasta. Problem leży w tym, że by odłowić dziki i wsadzić je do klatek, trzeba zwierzęta najpierw choć odrobinę oswoić. Dlatego łowcy najpierw obserwują trasy dzików i zaczajają się w ich pobliżu. Potem wabią zwierzęta karmą, by ostatecznie je złapać i wywieźć. Taką metodę zastosowano również w Toruniu, ale w ostatniej chwili coś wypłoszyło dziki z miejsca, gdzie już czekała na nie zasadzka. Teraz więc pracownicy bydgoskiej firmy muszą znaleźć inną lokalizację pułapki.- Informujemy ich o każdym zgłoszonym przypadku wyjścia dzików na ulice, o wszystkich znanych nam trasach zwierząt - zapewnia Wierzba. Szacuje się, że w granicach miasta może żyć około 40 dzików. Umowa z firmą podpisana jest na cały rok. Magistrat zarezerwował na odłów zwierząt ok. 40 tys. zł, ale ile z tego trafi do bydgoskiej firmy, zależy od tego, ile zwierząt wywiozą z Torunia jej pracownicy - zapłata bowiem naliczana jest od sztuki. Odłów dzików można prowadzić przez 12 miesięcy w roku, ale od stycznia do połowy sierpnia nie wolno wywozić loch, które mają młode. Wynika z tego, że co najmniej kilka dzików w Toruniu najprawdopodobniej i tak pozostanie, nawet po zakończonych odłowach.