Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Futbol amerykański: Warsaw Eagles w Superfinale na Stadionie Narodowym

MM Warszawa
MM Warszawa
Marcin Fijałkowski/Warsaw Eagles
W finale Topligi 2013 o tytuł Mistrza Polski Warsaw Eagles zmierzą się z drużyną Giants Wrocław. Spotkanie obejrzy 20 tysięcy kibiców.

Superfinał Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego
, 14 lipca 2013, Stadion Narodowy w Warszawie, start o godzinie 13.

MMWarszawa.pl patronuje drużynie Warsaw Eagles

Wszystkie informacje o Warsaw Eagles - serwis specjalny

W niedzielę 14 lipca, ponownie na Stadionie Narodowym, Orły staną przed szansą zdobycia najcenniejszego trofeum. Tym razem zmierzą się z ekipą Giants Wrocław. Impreza okołomeczowa rozpocznie się już o 13, zaś sam mecz o 17.

- Możliwość wystąpienia ponownie na tym obiekcie to niesamowita sprawa! Także dlatego, że będzie to szansa na rehabilitację w oczach kibiców za przegrany zeszłoroczny finał. Cały rok pracowaliśmy z myślą, by tym razem sięgnąć po mistrzostwo i bardzo cieszymy się, że będziemy mieli ku temu okazję – zapowiedział Szymon Pobudkiewicz, defensive back w zespole Orłów. Wtóruje mu Radosław Wiankowski, defensywny liniowy: - Możliwość gry na tym stadionie jest wyjątkowym wyróżnieniem. Myślę jednak, iż ci z nas, którzy wystąpili w zeszłorocznym finale odbierają to zupełnie inaczej. Nadal jest to niesamowita nobilitacja, ale poziom ekscytacji jest zdecydowanie niższy, więc podchodzimy do tego spokojniej, bardziej świadomie. Myślę, że dopiero w tym roku prawdziwie doceniamy to wydarzenie.

Wbrew pozorom ta „dorosłość” i doświadczenie mogą być dla Orłów niezwykle cenne. Ich rywale – Giants nie grali jeszcze na tak wielkim obiekcie i przy tak licznej widowni. Eagles zaś wybiegną na znany już sobie stadion, i co więcej, w swoim rodzinnym mieście!

Po stronie wrocławian jednak jest inny psychologiczny atut: zwycięstwo w sezonie zasadniczym. Bardzo wymęczone i niewielkie (9:7), ale zawsze coś. - Na pewno trzeba... zapomnieć o tamtym meczu. To była faza regularna, gdzie mniejsze potknięcia były w ostatecznym rozrachunku wybaczane. My musimy skupić się na finale, żeby każdy zagrał perfekcyjnie i wypełnił na boisku swoją rolę – wyjaśnił Pobudkiewicz.

"Wygrana jest w naszym zasięgu!"

Warto powiedzieć, że w starciu we Wrocławiu Orły były górą „na papierze”, zdecydowanie dominując w statystykach. Trzykrotnie stanęły przed szansą na zwycięstwo, wykonując kopnięcie. Jednak tamtego dnia żadna z posłanych przez nich piłek z pola nie trafiła między słupki. - Myślę, że trzeba zrobić dokładnie to samo, co we Wrocławiu, tylko popełnić przy okazji mniej błędów. Mecze z tą ekipą zawsze były dla nas bardzo emocjonalne i w sezonie zasadniczym właśnie to mogło wpłynąć na skupienie. Dziś wiemy, że wtedy zdominowaliśmy rywali, i że bez wątpliwości wygrana jest w naszym zasięgu. Wiemy też dużo lepiej jak Giganci grają, mamy na nich pomysł, więc jeżeli tylko się skupimy i zrobimy swoje, to puchar wróci w tym roku do Warszawy – dodał z przekonaniem Wiankowski.

Mocna obrona obu drużyn

Starcie Eagles – Giants to pojedynek gwiazd, ale i defensyw. To dwie drużyny, które pozwoliły rywalom na zdobycie najmniejszej liczby punktów. Warto wspomnieć, że spotkanie tych załóg w sezonie regularnym zakończyło się najniższym wynikiem spośród spotkań w tegorocznej Toplidze (jedynie 9:7!). Zasieki obronne będą starały się przełamać formacje ofensywne. Wrocławska jest szczególnie groźna z racji swojego superbiegacza – Jamala Shultersa, który w sezonie zasadniczym przewodził w statystykach zdobytych przyłożeń po akcjach dołem (aż 27!).

Ale Orły już raz powstrzymały tego zawodnika. - Jamal z całą pewnością jest zawodnikiem wyjątkowym i musimy go bardzo mocno pilnować. Z jednej strony to, jak skutecznie zatrzymaliśmy go we Wrocławiu, napawa pewnością, że i tym razem się uda, z drugiej jednak, gdzieś z tyłu głowy siedzi świadomość, że na Stadionie Olimpijskim było okrutnie ślisko i do końca nie wiemy na ile to wpłynęło na jego możliwości. Na pewno nie będziemy lekceważyć nikogo ze składu rywali, musimy pamiętać, że nie tylko Shulters jest utalentowanym zawodnikiem. Nie wątpię jednak, że uda nam się zatrzymać ofensywę Gigantów. Jako obrona nie chcemy oddać już ani jednego punktu – zapewnił Wiankowski.

Oczy kibiców zwrócone na Andersona

Z kolei również i w Eagles jest supergwiazda – Clarence Anderson. W kategorii zdobytych punktów w sezonie wyprzedza go jedynie... Shulters. Anderson znany jest już na całym świecie z powodu swojej fenomenalnej akcji powrotnej, która pokazywana była w amerykańskiej stacji ESPN. Kibice Eagles z pewnością liczą, że w finale pokaże się z równie efektownej strony. A także, że otrzyma solidne wsparcie od całej formacji ofensywnej, która z meczu na mecz spisuje się coraz lepiej.

- Nie wiem czemu tak długo chłopakom zajęło zgranie się, ale widać, że z meczu na mecz ta formacja działała coraz lepiej. Wydaje mi się, że to właśnie w meczu z Giants nastąpiło przełamanie, po którym zaczęliśmy zdobywać nie tylko jardy, ale i przyłożenia. Ofensywa wreszcie udowodni wszystkim, że jest w stanie przełamać każdego – zapewnił Pobudkiewicz. Zaś Wiankowski dodaje: - Atak osiągnął w moim odczuciu teraz, tuż przed finałem, swój szczyt formy, zgrania i mobilizacji. Nie da się ukryć, że w trakcie sezonu mieliśmy spore problemy z wykańczaniem serii ofensywnych. To widział każdy, kto chociaż pobieżnie śledził rozgrywki. Powodem był problem z komunikacją i odrobiną złych emocji, ale po tych kłopotach nie ma już śladu. Doszliśmy do momentu, w którym chłopaki sami sobą mocno potrząsnęli i, mówiąc plastycznie, wszystkie trybiki wskoczyły na swoje miejsce. Szczerze? Nie mogę się doczekać popisu, który nasz atak szykuje na niedzielę. Miło będzie patrzeć.

Kibice nie mogą się doczekać

Wszystkie te efekty specjalne odbędą się na oczach najbardziej oddanych kibiców z „Orlego Gniazda”. Prezes tego stowarzyszenia Barbara Dreger już wypatruje finału: - Jesteśmy szczęśliwi. Cały sezon był pełen emocji, ale zawsze wierzyliśmy w jedno jego zakończenie. Czy jechaliśmy tramwajem na stadion Polonii, czy jechaliśmy busikiem do Wrocławia, Poznania, Będzina, Gdyni, to cel naszej drogi z Drużyną był jeden: finał i Stadion Narodowy! Tak się stało, teraz wierzymy, że jest w naszych chłopakach siła, wiara i męstwo, że jest moc i ten cudowny puchar będzie znów w posiadaniu Eagles. Na naszych sektorach zasiądzie przynajmniej 150 najwierniejszych fanów Eagles zrzeszonych w Orlim Gnieździe. Na pewno będzie pomarańczowo! Na całym stadionie zaś liczymy, że pojawi się przeszło 20 tysięcy fanów futbolu. To dla nas prawdziwe i wyjątkowe święto. Z pewnością dla kibiców Giants również. Dlatego wysłaliśmy do nich zaproszenie do wspólnego, przeżywania emocji, które niesienie za sobą mecz futbolowy w miłej, przyjaznej, sympatycznej i radosnej atmosferze. Czyli standardowej dla naszego sportu!

Eagles mogą się zatem spodziewać wspaniałego wsparcia. Sami zaś obiecują, że nie powtórzą błędów sprzed roku. - Staramy się podejść do tego meczu zdecydowanie spokojniej niż w zeszłym roku. Unikamy zamieszania i szumu medialnego, to zdecydowanie nie pomaga. Skupiamy się na tym, aby doszlifować wszystkie kluczowe obszary, zaleczyć kontuzje i odrobić swoją pracę domową w zakresie scoutingu. Trenerzy wraz z zarządem klubu naprawdę dołożyli wszelkich starań, aby wyeliminować zeszłoroczne błędy. Nawet te najdrobniejsze – podsumował Wiankowski. Czy Orły ustrzegą się potknięć przekonamy się już w niedzielę na Stadionie Narodowym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto