Takie historie znamy z życia, czytamy o nich w gazetach. Katarzyna Rosłaniec pewnie przejrzała prasę starannie, nim wzięła się za pisanie scenariusza dramatu obyczajowego. Opowieści o gimnazjalistkach, które sprzedają się za drobne upominki. Uprawiają prostytucję, bo na nowy ciuch, błyskotkę nikt im grosza nie da, a inaczej zarobić nie potrafią, albo nie chcą.
Dziewczyny klientów szukają w miejscach publicznych, tam gdzie łatwo o łup, a z drugiej strony trudno o identyfikację. Najchętniej odwiedzają więc dyskoteki, dworce i galerie handlowe (stąd tytuł filmu “Galerianki”).
Katarzyna Rosłaniec nie ma dla nich litości - w jej historii dziewczyny są wulgarne, chamskie, bezwględne. Szkoła sobie z nimi nie radzi, koleżanki z klasy, które myślą inaczej, albo muszą do nich dołączyć, albo liczyć się z konsekwencjami bycia inną.
“Galerianki” przyniosły ich autorce nagrodę za debiut reżyserki na zakończonym kilka dni temu festiwalu polskich filmów w Gdyni.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?