Impel Gwardia Wrocław - Rabita Baku 1:3

Nie udał się Impel Gwardii powrót do europejskich pucharów. W kameralnej hali w Twardogórze wrocławianki w I rundzie Pucharu CEV przegrały z mistrzem Azerbejdżanu 1:3, przez większość spotkania będąc tylko tłem dla rywalek.

Zaraz na początku spotkania mierząca aż 194 cm Sanja Starović posłała piłkę nad blokiem gwardzistek, odbijając ją prawie pionowo po naszej stronie boiska. To był zły prognostyk. Już po kilku pierwszych akcjach okazało się, że egzotyczny rywal potrafi grać w siatkówkę bardzo dobrze. Na pierwszej przerwie technicznej wrocławianki przegrywały 6:8. Na drugiej 11:16.

Joanna Wołosz w żaden sposób nie potrafiła zgubić bloku rywalek, co Azerkom z kolei wychodziło dość łatwo. Chociaż określenie "Azerkom" jest w tym przypadku nadużyciem, bo w wyjściowej szóstce były cztery Serbki, Bułgarka i Ukrainka. Impel Gwardia nie robiła też krzywdy zagrywką. Dopiero gdy Katarzyna Mroczkowska posłała trzy punktowe zagrywki, zrobiło się ciekawiej. To pozwoliło dojść przeciwniczki na jeden punkt (19:20). Końcówka należała jednak do gości.

Po pierwszych piłkach drugiej partii 1:5 było wynikiem sprawiedliwym. Rabita świetnie grała krótką, sprytnie zagrywała tuż za siatkę. Gwardia jednak trzymała się dzielnie i prowadziła nawet 10:9. Lepiej grał blok. Przede wszystkim tuż przed drugą przerwą techniczną udało się wreszcie powstrzymać rosłą Starović, a do tej pory Serbka była nie do zatrzymania.

Dobrą zmianę dała Marta Czerwińska, która będąc na zagrywce wyprowadziła swoją drużynę na trzypunktowe prowadzenie (19:16). Wydawało się, że koniec będzie spokojny. Nic z tego. Najpierw mieliśmy trzy remisy, potem piłkę setową dla Rabity i blok pary Wołosz - Efimienko na mierzącej 187 cm Vesnie Toma-sević. Na szczęście gwardzistki wykorzystały już pierwszą piłkę setową (26:24).

Trzeci set wyrównany był tylko do pierwszej przerwy technicznej, na której Impel Gwardia przegrywała 7:8. Potem znów pojawiły się problemy z przyjęciem i rozegraniem. Wrócił koszmar z PlusLigi, kiedy to po bardzo dobrej partii nagle młode gwardzistki stawały w miejscu.
Jak źle było chwilę potem, niech świadczy fakt, że trener Rafał Błaszczyk zdecydował się chyba po raz pierwszy w tym sezonie zdjąć z boiska Katarzynę Mroczkowską. Było już wtedy 0:5 w secie czwartym, a Azerki dopiero wrzucały wyższy bieg. Nie wychodziło właściwie nic. A może inaczej: siatkarki z Baku pokazywały w każdej akcji, że są zespołem przynajmniej o klasę lepszym niż Impel Gwardia. Wrocławianki zapłaciły więc frycowe, przegrywając tego seta do 11, a cały mecz 1:3. - Od początku wiadomo było, że to dla nas trudny przeciwnik, ale sam udział, atmosfera, emocje to jest coś, czego takiemu młodemu zespołowi jak mój wytłumaczyć się nie da. To trzeba przeżyć - trzeźwo zauważył Błaszczyk.

Rewanż 10 grudnia w Baku. O awans będzie ciężko. W przypadku odpadnięcia Impel Gwardia przeniesiona zostanie do nieco niższego rangą pucharu Challenge Cup. - To jest puchar na nasze możliwości - przyznał szkoleniowiec Gwardii.

Impel Gwardia Wrocław - Rabita Baku 1:3 (20:25, 26:24, 15:25, 11:25)

Impel: Mroczkowska, Barańska, Wołosz, Szafraniec, Czypiruk, Efimienko, Jagiełło (L) oraz Czerwińska, Owczynnikowa, Krzos i Sobolska .
Rabita: Doganjić, Tomasević, Avramović, Starović, Tsvetanova, D'Yachenko, Popović (L) oraz Hurava, Issayeva i Andrusenko