Jak zarobić kosztem biednych? W Stargardzie potrzebujący otrzymują kiepskie paczki

Przedstawicielki telemerketingowej firmy z Sosnowca dzwonią do firm w całym kraju i nakłaniają do sfinansowania zakupu towarów, które potem ośrodki pomocy społecznej przekazują podopiecznym.
 
– Cel był szczytny, więc się skusiłem – zwierza się internauta na forum Kobylanki. – Paczka, za którą zapłaciłem 150 zł, dotarła do mnie kurierem. Przekazałem ją do ośrodka. Okazało się, że przysłane produkty są kiepskiej jakości. Mogły kosztować jakieś 50 zł, a może nawet mniej.
 
Do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kobylance niedawno dotarły trzy kolejne paczki z Sosnowca.
 
– Wcześniej nikt nie zgłaszał pretensji, że ich zawartość jest tak marnej jakości – mówi Romana Karpińska, szefowa GOPS w Kobylance. – Ktoś z tej firmy zadzwonił do nas przed wakacjami, daliśmy jej upoważnienie na pośrednictwo. Ale zaczynamy się zastanawiać nad dalszą współpracą. Także stargardzki ośrodek pomocy społecznej zgodził się na nią. Otrzymał do tej pory 17 paczek.
 
– Gdy je otwieraliśmy doznaliśmy szoku – przyznaje Elżbieta Mielowska, zastępca kierownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie.
 
– Chińskie skarpety, kołdra, przybory szkolne z najniższej półki, najtańsze środki czystości. Aż wstyd to ludziom przekazywać. Jakość towarów z paczki budzi zastrzeżenia nie tylko szefów ośrodków pomocy społecznej, ale też ich podopiecznych i darczyńców. Firma się broni.
 
– My nic na siłę nie robimy – tłumaczy Małgorzata Partyka z firmy Europa z Sosnowca. – Na każdej fakturze jest napisane, że paczkę można odesłać. Jesteśmy firmą charytatywną, która z tej działalności się utrzymuje. Musimy zarobić na płace, podatki etc. Dlatego od pieniędzy za paczki pobieramy marżę. Działamy legalnie. Za to co robimy ludzie są nam wdzięczni.
 
Dyrekcja stargardzkiego MOPS radzi, by osoby, które chcą pomóc, sami kupili produkty i przekazali je do ośrodka.
 
- - -
Sprawdź jak możesz spędzić weekend