Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeśli masz lokatę dbaj o zdrowie. Inaczej możesz mieć kłopoty

Andrzej Galczak
Andrzej Galczak
redakcja
Samotna emerytka odłożyła trochę oszczędności na lokacie w jednym z włocławskich banków. Wszystko było w porządku, dopóki pani Barbara była zdrowa.

Masz lokatę? Jeśli tak, to dbaj o zdrowie, bo w przeciwnym razie możesz mieć kłopot z odzyskaniem swoich pieniędzy.
Samotna emerytka odłożyła trochę oszczędności na lokacie w jednym z włocławskich banków. Wszystko było w porządku, dopóki pani Barbara była zdrowa. Ale zdarzyło się nieszczęście - wylew krwi do mózgu. Kobieta została częściowo sparaliżowana. Nie mogła już chodzić, prawa ręka była bezwładna. Wiedząc, że z odzyskaniem zdrowia będą problemy, chciała uporządkować sprawy finansowe. Postanowiła zlikwidować lokatę.
Procedury nie przewidziały
- Zadzwoniłam do banku, by się dowiedzieć, co muszę zrobić - mówi pani Barbara. - Usłyszałam, że muszę zgłosić się osobiście, bo nie mam pełnomocnika. Na pytanie, jak mam to zrobić, skoro jestem częściowo sparaliżowana, kierownik placówki powiedział, bym udała się do notariusza. On sporządzi wniosek, na którym wskażę pełnomocnika.
Kierownik oddziału wyjaśnia nam, że nie mógł nic zrobić, poza tym, co zaproponował. Jak sparaliżowana kobieta ma dotrzeć do banku czy notariusza? - Byłbym skłonny wysłać do tej pani pracownika, ale muszę mieć zgodę centrali, bo takich sytuacji nasze procedury nie przewidują - odpowiada i dodaje, żebyśmy zadzwonili do działu prawnego w jego banku.
Ubezwłasnowolnić?
Dzwonimy pod podany numer. - U nas nie ma działu prawnego odpowiada pani z infolinii. Jak więc można w takiej sytuacji pomóc? - Proszę poczekać, muszę się skonsultować - odpowiada. Po kilku minutach oznajmia, że najlepiej byłoby tę panią ubezwłasnowolnić, wtedy rodzina mogłaby wszystko za nią pozałatwiać.
Przecież pani Barbara jest sprawna umysłowo. Ponadto jest samotna, nie ma nikogo bliskiego. - Proszę opisać tę sytuację w e-mailu, postaramy się odpowiedzieć - mówi pani z in-folinii kończąc rozmowę.
Napisaliśmy, ale nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Dzwonimy ponownie do centrali banku. - Skontaktujemy się najpierw z klientką, dopiero potem poinformujemy redakcję - brzmiała odpowiedź.
Czy ktoś z banku kontaktował się z panią Barbarą? - Tak - odpowiada kobieta. - Po waszej interwencji przyszedł do mnie pracownik banku. Tylko po co to całe zamieszanie, przecież ja od początku o to prosiłam.
W innych bankach podobnie Nasza Czytelniczka widziała w telewizji reklamę, w której bankowiec (z innego banku) przychodzi do domu klienta, gdy ten chce zaciągnąć kredyt. - Ja zamierzałam odzyskać swoje pieniądze i nie mogłam. Nie z własnego wygodnictwa, ale z powodu choroby. Czy oni wiedzą, co to jest choroba? - pyta retorycznie.
Sytuację pani Barbary przedstawiliśmy również w kilku innych bankach. W żadnym nie podano sposobu, w jaki można pomóc klientce. Wszędzie proszono o pisemne zgłoszenie problemu.
Życie jest bogatsze w treści niż najdokładniejsze nawet regulaminy i procedury. Ale przecież w bankach pracują ludzie, a nie zaprogramowane roboty. Są tam specjaliści od rozwiązywania nietypowych problemów. Czy ten był aż tak bardzo nietypowy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto