Przewodniczący jury Jan Poprawa ogłasza werdykt tegorocznego Festiwalu Piosenki Studenckiej. Chłopak wstaje, rozgląda się po sali, w jego oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Ten wrażliwiec to Łukasz Jemioła, chłopak z Limanowej , który wyśpiewał główną nagrodę piosenką "Gdy dziewczyna idzie spać".
Łukasz pierwsze muzyczne kroki stawiał w rodzinnym miasteczku. - Rodzice ustawili gramofon koło telewizora, płyty leżał na wierzchu, więc się zainteresowałem nim - wspomina. - Włączałem sobie muzykę i okazało się, że w wieku siedmiu lat śpiewam piosenki The Beatles - opowiada. - Jako nastolatek grałem w zespole hip hopowym Pozytyw i punkowym, który nazwaliśmy Chór Rzeźników - dodaje.
Łukasz z zawodu jest dziennikarzem. Dwa tygodnie temu obronił pracę magisterską na Wydziale Dziennikarstwa Uniwesytetu Lubelskiego. - Pracowałem przez pewien czas w rockowym radiu - przyznaje. - Ale wysłano mnie na przymusowy urlop, gdy w radiostacji puściłem piosenkę hip hopową - śmieje się. - Przemyślałem to i do radia już nie wróciłem - twierdzi.
Ta pierwsza porażka sprawiła, że nie chce już wiązać się z mediami. Teraz planuje zostać nauczycielem muzyki. Od października rozpoczął studia edukacji muzycznej. Konferencja dobiega końca. Łukasz udziela pierwszego w życiu wywiadu. W kolejce ustawiają się następni dziennikarze. Każdemu rozmówcy Łukasz skromnie mówi, że nie czuje się wyjątkowo.
- Inni uczestnicy wcale nie byli gorsi - twierdzi. - Po prostu padło na mnie. No, bo ktoś wygrać musiał . W poniedziałek zaczynam zajęcia na uczelni i wszystko wróci do normy. O ile mnie nie wyrzucą za nieobecności - uśmiecha się. Nie ma już czasu na rozmowy, bo musi pędzić na próbę generalną gali laureatów w Teatrze Słowackiego. Po drodze wstępuje do kościoła Mariackiego, żeby się pomodlić. Na ul. Floriańskiej w pośpiechu zjada kebab. To musi wystarczyć za cały obiad.
Trwa koncert laureatów Festiwalu Piosenki Studenckiej. Łukasz stoi za kulisami i przygląda się występującym kolegom. Sprawia wrażenie spokojnego. Żeby mieć absolutną pewność, że dobrze wypadnie, wychodzi na korytarz, siada n schodach i zaczyna po cichu ćwiczyć utwory, które zaraz zaśpiewa.
Teraz wchodzi na scenę. Chwila napięcia, bo coś jest nie tak z gitarą.
Okazuje się, że Łukasz zwyczajnie zapomniał podpiąć instrument do wzmacniacza. - Wszystkie urządzenia działają lepiej podłączone do prądu - ratuje dowcipem sytuację, rozbrajając publiczność uśmiechem.
Łukasz potrafi się zachować w takich nieprzewidzianych momentach, bo od dłuższego czasu zarabia na życie śpiewając w pubach.
- W tych występach lubię to, że mam bezpośredni kontakt z ludźmi - objaśnia. - Śpiewam tak, żeby odłożyli kufel piwa i słuchali mnie. I jeśli tak się dzieje to jest to dla mnie największa nagroda. Przyznam szczerze, że jednak moim największym marzeniem jest zamienienie knajpy na scenę - wyznaje nam Łukasz Jemioła.
Biorąc pod uwagę fakt, jakie kariery zrobili niektórzy laureaci krakowskiej imprezy jest szansa, że mu się to uda.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?