Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kształcenie kulturalne

Redakcja
Manro
Życie kulturalne Polaków - przed i po przewrocie. Zanik potrzeby kształcenia "w kulturze". Została namiastka

Po przeczytaniu tytułu pewnie w oczach wielkie „?" U mnie też takie „coś" się pojawiło. W poniedziałek, 25 lutego 2013, gdy jechałem drogą pomiędzy Lęborkiem a Wejherowem. Słuchałem grzecznie swego ulubionego radia: TOK FM. I nagle zaskoczyłem, że na antenie jest ktoś z „klasy artystycznej" – narzekał jak wszyscy diabli. Zacząłem uważniej słuchać (byłem na granicy zasięgu). A on bidula płakał, że opera, teatry, sale koncertowe są puste. Że jeszcze nie tak dawno na miesiąc przed nowym tytułem w operze nie było wolnego miejsca, do teatru bez koszuli z krawatem i marynarki żaden facet nie wszedł, a koncerty symfoniczne biły rekordy popularności.
A za wszystko, wg niego, odpowiada brak właściwego „kształcenia kulturalnego". Że dochowaliśmy się ludzi, dla których kultura – to nie ochlapać nikogo na chodniku, nie przekląć na „damsko-męską „blondynkę" za kierownicą, obejrzeć pornosa w domowym zaciszu i wypić każdej kategorii „mamrota", byle nie z gwinta.
Wyłączyłem radio, bo dobywające się z niego szumy nie pozwalały mi się skupić. Jak to zwykle bywa na stare lata, sięgnąłem po wspomnienia. W szkole podstawowej – chór, modelarnia, nauka gry i tańca na zajęciach w ogrodzie jordanowskim. W liceum – to już wyższa półka: nauka gry na skrzypcach i kontrabasie, orkiestra symfoniczna, zespół bitowy, kabaret „Stonoga", no i ... artosy. To były specjalne lekcje prowadzone przez artystów i muzyków, zapoznających nas z pięknem muzyki poważnej. To, że my nieraz zachowywaliśmy się niepoważnie (na scenie grał na puzonie, a przed nim na jego oczach jadło się cytrynę tak, żeby on to koniecznie widział) – to zwykłe psie figle. Najważniejsze, że nauczono nas rozumieć muzykę i śpiew operowy. Bardzo częste wyjazdy do teatrów warszawskich i dużo rzadziej – do Białegostoku.
W poprzednim ustroju – zakłady pracy organizowały głównie wyjazdy do teatru. Te kulturalne wypady doczekały się kawału. Nie będę sobą, jak go nie przytoczę (pewnie w innych częściach polski brzmiał on w innej formie).
„Trwa przedstawienie „Odprawy posłów greckich". Drzwi na salę się otwierają i wchodzi spora grupa spóźnialskich. Ze sceny aktor wypowiada swą kwestię: Skąd przybywacie?!
I nagle z wchodzącej grupy odzywa się przewodnik: „SHR Celbowo, 32 osoby".
Nic dodać, nic ująć. Łzy śmiechu same cisną się do oczu - ale kultura trafiała „pod strzechy".
Dziś zakłady pracy dbają o produkcję. Propagowaniem kultury u nas zajmują się teraz koła emerytów oraz proboszczowie. Nawet koncerty organowe, kwartetów symfonicznych – odbywają się w kościołach (akustyka tam jest na pewno lepsza niż w niejednej Sali koncertowej). W szkołach obcinają biologię, fizykę, chemię, nie mówiąc o „michałkach".
Na naukę kultury nie ma miejsca.
I chyba tan aktor w radiu miał rację.
Manro 

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto