Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LE: Legia choć długo prowadziła, tylko zremisowała 1:1 z Rosenborgiem

Tomasz Biliński
Był rzut wolny z 25 metrów. Była poprzeczka po strzale zza pola karnego. Było więc to, co 17 lat temu w meczu Ligi Mistrzów Legii Warszawa z Rosenborgiem Trondheim. Problem w tym, że po uderzeniach w tamtych sytuacjach padały gole, a wczoraj niestety nie. I zamiast jechać za tydzień na rewanż IV rundy eliminacji Ligi Europy do Norwegii z zaliczką, na co były szanse, legioniści pojadą z niekorzystnym remisem 1:1.

Legia, że nie wygrała, może mieć pretensje tylko do siebie. Zwłaszcza po tym, co pokazała w pierwszej połowie, w której dominowała. Przez dłuższe okresy nie pozwalała przeciwnikom dotknąć piłki. Co jakiś czas, jedynie na kilka chwil, żeby złapać oddech, oddawała inicjatywę przeciwnikowi.

Czytaj także: LE: Legia Warszawa remisuje Rosenborgiem 1:1 [RELACJA, ZDJĘCIA, WIDEO]

Wszystko jednak pod kontrolą, a Dušan Kuciak musiał wysilić się tylko raz (gdy piłka po strzale Norwega odbiła się od Astiza i leciała pod poprzeczkę). Inna sprawa, że swojej przewagi Legia nie potrafiła zamienić na bramki. Przeciwnie do norweskiego zespołu, który chwilę nieuwagi wykorzystał w 80. minucie. Strzałem z woleja zza pola karnego Dušana Kuciaka pokonał Bořek Dočkal.

– Zabrakło nam doświadczenia. Popełniliśmy błąd i Rosenborg wyszedł z kontrą. Nie wykorzystaliśmy tego, że pierwsza wrzutka była niedokładna. Zamiast przerwać akcję i wybić piłkę, pozwoliliśmy im na powtórkę. Okazało się, że nie wszyscy zdążyli wrócić i rywal strzelił gola – skomentował trener Jan Urban.

Zobacz koniecznie: Juskowiak: Legia ma większe szanse w LE niż Śląsk Wrocław

– Chciałbym jednak zwrócić uwagę na sytuację z 60. minuty. Ten sam zawodnik, który strzelił nam gola, powinien wylecieć z boiska. Mając na koncie żółtą kartkę, popełnił faul taktyczny na Radoviciu. Nie wiem, czemu sędzia nie pokazał mu drugiej i w konsekwencji czerwonej. Być może właśnie dlatego, że miał już ją na koncie? – zastanawiał się szkoleniowiec legionistów. – Wtedy mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Nie dość, że Dočkal nie zagrałby w rewanżu, to jeszcze to spotkanie Rosenbrog kończyłby w osłabieniu – dodał Urban, zaznaczając jednak, że nie chce w ten sposób tłumaczyć się z niekorzystnego wyniku.

– Trudno cokolwiek zarzucić drużynie. Jakby zostawiali tyle zdrowia w każdym meczu, to nikt nie mógłby mieć do nich pretensji. Szkoda tego remisu, bo mecz zaczął się dobrze – żałował trener Legii.

Prym w prowadzeniu gry w pierwszej połowie wiedli głównie Danijel Ljuboja i wracający do składu po kontuzji kolana Miroslav Radović. Serbski duet do rozpracowania przeciwników wykorzystywał zwykle Daniela Łukasika, Marka Saganowskiego i Jakuba Koseckiego. Współpraca świetnie układała się zwłaszcza z tym ostatnim. Po jednej z akcji gospodarze strzelili gola. W 42. minucie Saganowski dostał piłkę ze skrzydła, wycofał ją do Radovicia, a ten mając przed sobą obrońcę, nie kombinował, przedłużył piłkę do Koseckiego. „Romek” miał przed sobą tylko bramkarza Daniela Örlunda, którego pokonał technicznym strzałem na dalszy słupek.

Czytaj także: Liga Europy: Michał Żewłakow: mamy spore apetyty na awans

Trener Urban po meczu był zadowolony z występu 22-letniego piłkarza. Trudno jednak nie zauważyć, że bilans Koseckiego juniora powinien być w tym meczu o wiele większy. Niemalże identyczną sytuację miał w drugiej połowie. Wtedy jednak trafił piłką w ręce bramkarza. Chwilę wcześniej nie doszedł do prostopadłego podania. W obu przypadkach asystentem mógł znów zostać Radović.

– Nie mogę mieć do niego pretensji i wymagać cudów. Nie wykorzystał tych sytuacji, bo najzwyczajniej w świecie brakuje mu doświadczenia. Doświadczonym piłkarzem można nazwać gracza, który rozegrał w lidze ze sto spotkań. A ile razy musi wystąpić w europejskich pucharach, żeby się ograć? Nie wymagajmy od niego i innych młodych zawodników czegoś, czego nie mogą dać – tłumaczył podopiecznych trener Urban.

– Rywal pokazał, że nie przez przypadek ma tylko jedną porażkę w sezonie. Nawet w Europie nie przegrali. Widzieliśmy, że w środku pola jest bardzo mocny. Nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Nie ukrywam, że gdybym mógł skorzystać z Ivicy Vrdoljaka [zawieszony za kartki – red.], to on by zagrał – ocenił szkoleniowiec. – Mimo wszystko wynik wciąż jest sprawą otwartą. Choć faworytem jest Rosenborg, to zrobimy wszystko, żeby awansować – dodał Urban.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto