Legendarna Armia grała w Grudziądzu "Legendę"

Jubileuszowa trasa Armii, upamiętnia wydany w 1991 roku album "Legenda". Płyta odniosła duży sukces i zdobyła uznanie zarówno wśród słuchaczy, jak i recenzentów – m. in. znalazła się na 62. miejscu listy płyt wszechczasów magazynu Teraz Rock, w bezpośrednim sąsiedztwie Mike'a Oldfielda i Davida Bowiego. Krążek, który ktoś trafnie określił jako symfonia punkowa, zaliczany jest do klasyków polskiej muzyki rockowej.Ponad półgodzinne spóźnienie wokalisty nie zepsuło zabawy fanom Armii, którzy w piątkowe popołudnie przyszli do klubu Akcent. Gdy tylko zabrzmiały pierwsze akordy, większość publiki ruszyła do tańca, skakania i śpiewania. Na koncert przyszło ponad 200 fanów ikony polskiego punkrocka. Większość widowni stanowiły osoby w średnim wieku, które na muzyce Armii się wychowały. Nie zabrakło jednak nastolatków, czy nawet... kilkulatków, w których rodzice zaszczepili miłość do takiego gatunku muzycznego.Niemal wszyscy doskonale znali teksty i swoim śpiewem wtórowali wokaliście. Spora grupa ruszyła do "pogo", pozostali - mniej odważni - skakali albo klaskali. Już po godzinie zespół zszedł ze sceny, ale nie dał się długo namawiać na powrót i zagrał jeszcze pół godziny. Grudziądzcy fani nie odpuszczali i głośnymi okrzykami prosili muzyków o kolejne bisy. Armia nie zawiodła i zagrała jeszcze kilkanaście minut. Mimo upływu lat, członkowie grupy nadal są w świetnej formie. Głos Tomasza "Budzy" Budzyńskiego nadal miażdży mocą. Świetne solówki i riffy na gitarze prezentował Rafał "Frantz" Giec. Pozostali muzycy - Paweł "Pablo" Piotrowski i Daniel "Karpiu" Karpiński także grali świetnie, a dźwięk waltorni, której nie spotyka się często, nadawał kompozycjom jakiegoś mistycznego, niesamowitego charakteru, który sprawiał, że Armii chciałoby się słuchać jak praktycznie bez przerwy.