Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia wymęczyła zwycięstwo nad FC Botosani [ZDJĘCIA]

AIP Tomasz Dębek/stul/S. Starnawski
Legia wymęczyła zwycięstwo nad FC Botosani [ZDJĘCIA]
Legia wymęczyła zwycięstwo nad FC Botosani [ZDJĘCIA] Szymon Starnawski
Po bezbarwnym widowisku Legia pokonała 1:0 FC Botosani w II rundzie eliminacji Ligi Europy. W niedzielę zespół Henninga Berga rozpocznie zmagania w ekstraklasie wyjazdem do Wrocławia.

Spodziewam się, że rywale będą się przed nami bronić. Nie sądzę, żeby przyjechali tu grać otwartą piłkę, bo są świadomi, że jesteśmy mocną drużyną. Wydaje mi się, że jeśli zagram, to nie będę miał wiele pracy. Ale to tylko moje odczucie, jestem od bronienia, nie od przewidywania – mówił przed czwartkowym meczem z FC Botosani bramkarz Legii Duszan Kuciak. – Kiedy grałem w Rumunii, Botosani było w drugiej lidze. Znam tylko kilku zawodników i trenera, z którym miałem okazję współpracować. Od analizy rywala są jednak trenerzy. Ja ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że będziemy przygotowani w stu procentach, przeciwnik niczym nas nie zaskoczy i wygramy – dodał Słowak, były golkiper FC Vaslui.
Trudno dziwić się optymizmowi Kuciaka. Botosani to drużyna założona w 2001 roku. Jej największym sukcesem był awans do rumuńskiej ekstraklasy w sezonie 2012/13. W tegorocznej edycji Ligi Europy są debiutantami. A do pucharów i tak dostali się bocznymi drzwiami. Zajęli ósme miejsce w lidze, ale dzięki problemom finansowym wyżej sklasyfikowanych zespołów dostali szansę na pokazanie się w Europie.
Rumuni nie przyjechali jednak do Warszawy by podreptać po boisku i prosić o najmniejszy wymiar kary od faworyzowanych legionistów. – Gramy w pucharach tylko dlatego, że czołowe drużyny z naszego kraju są niewypłacalne. Ale to nie znaczy, że mamy czuć się przegranymi jeszcze przed rozpoczęciem meczu z Legią. Zebraliśmy sporo informacji o rywalach. Obserwowaliśmy ich sparingi, widziałem też mecz o Superpuchar z Lechem. Przegrali, ale to wciąż wymagający przeciwnik z wieloma doświadczonymi piłkarzami. Nasz cel? Mieć nadzieję na awans przed rewanżem – zapowiadał trener Botosani Leo Grozavu.
Jeśli Rumun nie kokietował, mógł się nieźle zdziwić przebiegiem pierwszej połowy. Nie żeby jego zawodnicy nagle wymyślili proch i zaczęli czarować swoją wersją tiki-taki. Za to Legia, która miała być silna i doświadczona, pokazała się z tej samej strony, co w przegranym 1:3 meczu z Lechem. Brak pomysłu na rozegranie piłki, obrona, która mogłaby być inspiracją dla niejednego pisarza specjalizującego się w kryminałach, regularnie łapany na spalonym nowy napastnik drużyny Nemanja Nikolić... A kiedy w 22. minucie Serb z węgierskim paszportem zdołał w końcu oszukać obronę rywali, strzelił prosto w bramkarza. Ten odbił piłkę w stronę Michała Kucharczyka, który szczupakiem nie trafił do pustej bramki. Przed przerwą Legia lepszej sytuacji do zdobycia bramki już nie miała. Kilka razy gorąco robiło się za to w polu karnym Kuciaka. Nic dziwnego, że nieliczni kibice, którzy przyszli na mecz (około 10 tysięcy) w żołnierskich słowach wykrzyczeli, co myślą o takiej grze. I że, delikatnie mówiąc, niczego w tym sezonie nie wygrają jeśli postawa piłkarzy radykalnie się nie zmieni.
W pierwszych minutach drugiej połowy legioniści ruszyli do ataku. W polu karnym rywali padł Kucharczyk, jednak sędzia nie dał się nabrać na jego „padolino”. Determinacji wicemistrzom Polski nie starczyło na długo. Mecz szybko się wyrównał i wrócił do widowiska dynamicznego jak kampania prezydencka Bronisława Komorowskiego. W 68. minucie Henning Berg w końcu sięgnął po rezerwowych. Nikolicia, który męczył się z powodu braku podań (sam też nie grzeszył skutecznością, chociaż przecież potrafił strzelać gole, na Węgrzech był królem strzelców, i to trzy razy) zastąpił Aleksan-dar Prijović, a Guilherme ustąpił miejsca Michałowi Żyrze.
Ataki Legii stawały się coraz bardziej rozpaczliwe. Szybko po wejściu na boisko z kibicami przywitał się Prijović. Szwajcarski napastnik może i jest podobny do Zlatana Ibrahimovi-cia, ale kiedy po idealnym dograniu Kucharczyka nie trafił w bramkę z pięciu metrów, kibice mogli się tylko śmiać przez łzy z jego porównań do „Ibry”.
Żenujące dla najbogatszej drużyny w Polsce widowisko trwałoby pewnie w najlepsze, ale swój talent w końcu pokazał Ondrej Duda. Słowak, który nie grał w wakacyjnych sparingach, bo miał przejść do Interu Mediolan dostał piłkę na 16 metrze, przymierzył i strzelił tak, że bramkarz gości nawet nie drgnął. Legioniści nie powiększyli już prowadzenia. Po dwóch meczach tego sezonu wrażenie jest jednak jednoznaczne. Drużyna Berga zamiast olśniewać, męczy swoją grą. Jeśli nic się nie zmieni, o awansie do Ligi Europy i odzyskaniu mistrzostwa Polski jej kibice mogą zapomnieć.
Legia Warszawa – FC Botosani 1:0 (0:0)
Bramka: Duda 78
Sędziował: Ante Vucemilović-Simunović Jr (Chorwacja)
Legia: Kuciak – BroźI, RzeźniczakI, Pazdan, Brzyski – Guilherme I (68. Żyro), Furman, Jodłowiec, Duda I (90. Masłowski), Kucharczyk – Nikolić (68. Prijović). Trener: Henning Berg
Botosani: Iliev – CordosI, Miron, Brata (69. Ivanovici), Vasvari I (64. Robertson) – CucuI, Ascinte, Roman, Batin, Costin (84. Croitoru) – Dimitrov. Trener: Leo Grozavu.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto