- W niemieckim obozie pracy przebywaliśmy do 1945 roku. Byli tam ludzie różnych narodowości, a przeważali Węgrzy i Cyganie. Były też niemieckie dzieci matek, które wysłano tam za złe prowadzenie się - opowiada. - Wspomnienia z tamtych lat wciąż wiszą nade mną jak wielka chmura. Nie chcę do nich wracać, ale one same przychodzą - dodaje.
Jej ojciec pracował w cegielni. Matka zbierała m.in. kamienie na polach. Krystyna Wojewoda jako mała dziewczynka zapełniała czas wędrując po obozie. Widziała tam ludzkie tragedie i nie tylko. Pamięta, że był w dolinie. Po drugiej stronie szosy były niemieckie koszary wojskowe.
- Patrzyliśmy jak maszeruje niemieckie wojsko. Jak śpiewają "Hei li hei lo". Później były naloty aliantów. Noce wtedy były jasne, a z nieba leciały srebrne paski. Jako dzieci zbieraliśmy je - opowiada Wojewoda.
W szczytowym momencie podczas nalotów zapanował huk nie do wytrzymania. Ludzie sami kopali sobie ziemianki, które służyły jako bunkry. Najmłodszemu bratu naszej bohaterki matka zatykała jedno ucho, a Krystynie Wojewodzie drugie. - Stąd mój brat teraz jest głuchy na jedno ucho, a ja na drugie - dodaje kobieta.
Gdy niemieckie wojsko uciekało wyzwolili ich Amerykanie. Zniewoleni dotąd ludzie rzucili się na jedzenie pozostawione przez Wehrmacht. W końcu mieli też materace i jedzenie z kuchni.
Po wojnie razem z rodzicami szczęśliwie wrócili do Polski. Nie do rodzinnych stron pod Kościerzynę. Wybrali ziemie odzyskane. Miastko stało się ich nową małą ojczyzną. Krystyna Wojewoda wiele lat pracowała w szpitalu. Wychowała tu dzieci, które poszły w świat, a ona zajęła się poezją i pracą społeczną. Śpiewa też w lokalnym zespole Tutejsi. Wciąż chce zapomnieć o II wojnie światowej.
Wiersz o wojnie
Wiersz ten poświęcam dzieciom wojny, które zostały sierotami bez rodziców, rodzeństwa, a nawet pozbawionych własnego kraju. Zostały im tylko wspomnienia i koszmarne sny.
Utracone dzieciństwo
Czyż ja tak dużo od życia chciałem?
Moknąć na deszczu, twarz wystawić do słońca
I z wiatrem wyścigi gnać i śmiać się bez końca.
Szczęśliwe dzieciństwo, mieć i siostrę i brata.
Ale nie dane było mi, bo przyszła wojna
Zawierucha tak straszliwa co zburzyła świat mój cały.
Wszystko straciłem i od tej chwili już nic nie miałem.
Zostałem bezdomną sierotą opłakując stracone szczęście
co zostało rzucone w błoto.
Ani matki co by tuliła mnie na dobranoc
i do modlitwy składała rączki me małe.
I cichutko do uszka szeptała: "Rośnij zdrowo mój synku."
Ani siostry ani brata z kim mógłbym pogadać o zabawkach.
O prezentach jakie dostanę na święta, czy urodziny.
Ojca który by zbierał ze mną pocztowe znaczki
i pomógł zrobić domek dla ptaków, taki z daszkiem.
Zabierałby mnie na msze niedzielne, a potem na festyn iść.
I bujać się na huśtawce i na wyścigi rowerem gnać
i puszczać w niebo latawce.
Matki już nie pamiętam, ileż to już minęło lat?
Teraz by starowinką była, a ja bym ją tak szanował
i siwe włosy całował.
Ojciec też z wojny nie wrócił, pochowany w obcym kraju,
a ja się po świecie tułałem i szczęścia utraconego szukałem.
Już nie lubię moknąć na deszczu i twarzy wystawiać do słońca
i z wiatrem też w wyścigi nie gnam.
A śmiać się nie potrafię - po utracie mojego szczęśliwego dzieciństwa.
A gdy zasypiam, koszmary wracają jak złe duchy nieczyste
co odzierają mnie z godności i ze wspomnień co było mi najmilsze...
Rodzinny dom, moja kraina z tego co miałem najdroższe, bo tego już nie ma.
Krystyna Wojewoda, Miastko 2009
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?