Miejski monitoring w Dębicy nie zawsze się sprawdza

Mężczyzna poinformował nas, że kiepskiej jakości nagranie z miejskiego monitoringu nie pomogło funkcjonariuszom w wytropieniu sprawcy, który uszkodził jego samochód. – Powiedziano mi, że obraz jest fatalny. To po co w ogóle taki monitoring? – pyta Czytelnik. Kamera nie działała Na miejski monitoring narzeka też inny dębiczanin. – Porysowano mi cały samochód, naprawa będzie kosztować kilka tys. zł. Zaparkowałem ok. 10-15 metrów od ulicznej kamery, więc cieszyłem się, że sprawca został nagrany. Nic z tego. Policja przekazała mi, że kamera akurat nie działała – mówi Krzysztof Lipczyński, powiatowy radny. Rzecznik prasowy dębickiej policji potwierdza, że zdarzają się przypadki, w których monitoring zawodzi. – Jakość nagrań w dużej mierze zależy m.in. od pogody, od pory dnia – stwierdza sierż. sztab. Jacek Bator. A pytany o sprawę Jerzy Gągała, wiceburmistrz Dębicy, przyznaje, że już wcześniej docierały do niego sygnały o problemach z monitoringiem. Podglądu brak Gągała wyjaśnia, że miasto nie posiada własnych kamer. – Wszystkie należą do prywatnej firmy (Omega Group - dopisek red.), która świadczy usługę monitorowania wizyjnego Dębicy przy pomocy 28 kamer obrotowych i pięciu stacjonarnych. To firma śledzi na bieżąco rejestrowany obraz. Policja i straż miejska nie mają takiego podglądu – informuje Jerzy Gągała.Wiceburmistrz dodaje, że wykonawca usługi ma obowiązek informować policję i strażników o wszelkich, uchwyconych okiem kamery, zakłóceniach ładu i porządku. - Firma powinna nas również informować o ewentualnych awariach sprzętu. Ostatnio takich informacji nie otrzymaliśmy – dopowiada Roman Rogowski, naczelnik wydziału spraw obywatelskich w Urzędzie Miejskim.  Stworzą własny system monitoringu?  Za usługę monitoringową miasto zapłaci w tym roku 191 tys. zł. - To ogromne pieniądze, wydawane z naszych podatków, więc mamy prawo wymagać – denerwuje się Krzysztof Lipczyński.– Trzeba pamiętać, że to nie jest obraz cyfrowy, stąd pewne niedoskonałości. Z kolei w przypadku kamer obrotowych czasem jakieś zdarzenie nie zostanie nagrane, bo przecież kamera obrotowa „nie widzi” w jednej chwili wszystkiego, co dzieje się dookoła. Poza tym nie otrzymywaliśmy skarg czy zastrzeżeń ze strony policji dotyczących jakości nagrań – podkreśla Roman Rogowski.Przyznaje, że miasto wolałoby samodzielnie monitorować ulice Dębicy. – Aktualnie trwają prace zmierzające do stworzenia własnego systemu i centrum monitorowania obsługiwanego przez straż miejską. Tematem zajmuje się wydział planowania strategicznego. Prawdopodobnie w połowie roku będziemy mieli jasność, co dalej w tej kwestii – zapowiada Rogowski.*** Mariusz Korus z firmy Omega Group: - Od momentu, kiedy Omega Group zmieniła właściciela, czyli od 2 lat, prowadzimy ciągłe inwestycje zmierzające do poprawy systemu monitoringu. Prace modernizacyjne wciąż trwają. Zaczęliśmy od podstaw, czyli od okablowania. Wymieniliśmy większość strukturalnej sieci analogowej na światłowody, a to jest najnowsza technologia. Kolejny etap to kamery. Wymieniliśmy już 8 kamer, koszt jednej z nich to ok. 5 tys. zł. Gdybyśmy chcieli wymienić wszystkie za jednym zamachem, musielibyśmy zapłacić ok. 150 tys. zł. Biorąc pod uwagę, że zapewnienie całodobowego nadzoru nad monitoringiem wymaga pracy czterech osób, a kamery muszą być na bieżąco czyszczone i przeglądane, to łatwo zauważyć, że pieniądze, które otrzymujemy na podstawie umowy z miastem, wcale nie są duże. Co do awaryjności sprzętu, jeśli usterki się zdarzają, to zgodnie z umową usuwamy je w ciągu 24 godzin. Jeżeli chodzi o jakość nagrań, rozmawialiśmy o tym z przedstawicielami spółdzielni mieszkaniowych, z policją i strażą miejską. Wyjaśnialiśmy przyczyny, z powodu, których określone nagrania nie pozwoliły na identyfikację sprawców zdarzeń. Poza tym, w przypadku kamer obrotowych, trzeba pamiętać, że kamera nie zawsze zarejestruje dane zdarzenie, bo akurat może być ustawiona w inną stronę. Każdego miesiąca przekazujemy policji do 30 nagrań z miejskiego monitoringu.