Narkotyki na Brzeskiej. Dwa zatrzymania jednej nocy. "Segregowali narkotyki"

O ogromny problemie z handlarzami narkotyków przy ul. Brzeskiej piszemy od kilku tygodni. O tym jak wygląda cały proceder pisaliśmy w tym artykule. Oto fragment: "Podchodzi się do chłopaczka, który tam stoi i mówi się: „chciałbym kupić”. Odpowiada, że w takiej, a takiej bramie będą czekać. Chłopak ma małe urządzenie, którym daje cynk, że zaraz będzie klient. Idzie się w bramę, tam jest domofon. Stoi tam kolejny „stójkowy” i wpuszcza delikwenta. Dalej na klatce schodowej jest stoliczek. Wszystko rozłożone i ładnie popakowane w sreberka" - opowiadała nam informatorka.

Sprawa stała się na tyle głośna, że na spotkaniu z mieszkańcami odniósł się do niej Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że na ul. Brzeskiej, w okolicach Bazaru Różyckiego jest niebezpiecznie. - Wiem, że jest to miejsce newralgiczne. Sam po nocach się tam nie szlajam, zdaję sobie sprawę, że sytuacja bezpieczeństwa w tym miejscu jest wyjątkowa. Policja też zdaje sobie z tego sprawę, nawet jeśli kilku handlarzy narkotyków zostanie zatrzymanych, to pojawiają się zaraz nowi – uważa prezydent.

Nie oznacza to jednak, że wszyscy dali pozostawili ul. Brzeską na pastwę losu (lub handlarzy). Komenda Stołeczna Policji poinformowała o "uderzeniu" w narko-biznes przy ul. Brzeskiej. Do akcji doszło w sobotę 4 listopada, niedługo po publikacji naszego artykułu, w którym wyjaśniliśmy jak wygląda proceder w tym miejscu. Dopiero po dwóch tygodniach funkcjonariusze ujawnili szczegóły akcji.

Pierwszy diler wpadł o godzinie 23. Policjanci zauważyli, że na jednym z podwórek zapalone jest światło. Gdy zbliżyli się mężczyzna stojący na czatach pobiegł ostrzec innych. Nie zdążył.

"Wywiadowcy wbiegli na dziedziniec i skierowali się w kierunku wiaty. W środku zastali zaskoczonego mężczyznę, który siedział na krześle i właśnie segregował w pudełku zawiniątka z folii aluminiowej. Było ich aż 410. Zawierały one marihuanę, heroinę, mefedron oraz amfetaminę. W pudełku znalazło się również prawie 80 tabletek MDPV. Przy zatrzymanym funkcjonariusze znaleźli ponad 4000 złotych" - podaje Policja.

Do aresztu trafił nie tylko handlarz, ale także "czujka", mężczyzna stojący na czatach. Pierwszy, zgodnie z decyzją sądu, został zatrzymany na trzy miesiące. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. "Czujka" została objęta nadzorem policyjnym.

Do kolejnego zatrzymania doszło dokładnie w tym samym miejscu, następnego dnia o godz. 9 rano.

"Gdy tym razem policjanci zbliżali się do podwórka, zauważyli jak będący na nim mężczyzna wrzuca na dach drewnianej wiaty pudełko oraz torbę. Zaskoczony widokiem funkcjonariuszy, nie reagując na okrzyk „Policja!”, próbował jeszcze uciec, bezskutecznie. Powodem ucieczki była zawartość odrzuconych przedmiotów. Nie było zaskoczeniem dla wywiadowców, że znaleźli w nich zawiniątka z heroiną, amfetaminą, marihuaną i mefedronem."

Zatrzymany to 18-latek, który trafił do aresztu na Pradze Północ. Miał przy sobie 360 porcji narkotyków. Sąd zadecydował o zatrzymaniu do na trzy miesiące.

W sumie podczas jednego dnia funkcjonariusze przejęli blisko 850 porcji narkotyków.