Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nic podobnego. Norweskie ubrania, społeczna odpowiedzialność i „durnostojki” [ZDJĘCIA]

Redakcja
Nic Podobnego to dziwny sklep: połączenie second handu z pchlim targiem we wnętrzu, w którym czuć szwedzki minimalizm. Możecie tam kupić ubrania, książki, płyty i... drzwiczki do pieca kaflowego sprzed I Wojny Światowej.

- Chyba nikt się nie spodziewał, że przyjdzie tyle osób. W sobotę było spokojnie, ale w niedzielę, po emisji w jednej z telewizji materiału o naszej akcji ludzie niemal nie mieścili się w środku - mówi Weronika Bauer z Nic Podobnego. - Przy następnej tego typu akcji będziemy chyba musieli wynająć część ulicy - śmieje się Weronika.

Nic Podobnego istnieje od kilku miesięcy i z każdym tygodniem zyskuje nowych klientów. Nie jest łatwo opisać to miejsce. Mogłoby się wydawać, że jest to swego rodzaju secondhand, jednak ubrania nie należą do głównego asortymentu sklepu. W Nic Podobnego znajdziemy niemal wszystko, co może zostać wniesione przez drzwi: książki, elektronikę, wieszaki, klocki, obrazy, pluszaki, szklanki, ramki na obrazy, meble, buty. - Nasz towar dzielimy na trzy kategorie. Pierwszą z nich są ubrania. Drugą to klocki lego. Trzecia kategoria, to coś, co klienci nazywają "durnostojki", czyli wszystko to, czego nie da się zaliczyć ani do pierwszej, ani do drugiej: szkła, książki, płyty, elektronika, obrazki - stwierdza Weronika.

Przedmioty nie mają swojej indywidualnej ceny, wszystko jest tutaj kupowane na wagę. A cena za kilogram, podobnie jak w secondhandach, zależy od tego ile minęło dni od dostawy. I tak jeśli chcemy kupić coś ciężkiego warto zaczekać. W ten sposób na przykład została sprzedana zabytkowa, żeliwna waga. - Ważenie wagi było dość zabawne - mówi dziewczyna. Kilogram wagi w dniu zakupu kosztował 9 zł. - Jednak chyba najdziwniejszą rzeczą, jaką sprzedaliśmy były przedwojenne drzwiczki od pieca kaflowego - stwierdza Weronika.

Nic podobnego. Norweskie ubrania, społeczna odpowiedzialność i „durnostojki” [zdjęcia]

Sklep jest wzorowany na zachodnich sklepach charytatywnych. Tam część z każdego sprzedanego towaru jest przeznaczana na organizacje związane z trzecim sektorem. Sklep również wspomaga różnego rodzaju fundacje. - Zależy nam, żeby to nie była tylko i wyłącznie działalność dla zysku - mówi Weronika. - Myślimy również nad stworzeniem własnej fundacji - stwierdza dziewczyna.

Do Nic Podobnego często trafiają kolekcjonerzy. W żadnym innym miejscu w Warszawie nie można na przykład kupić klocków lego na sztuki. A to czasem się przydaje. - Często przychodzą do nas klienci, którzy uczestniczą w konkursach organizowanych na różnych fanowskich forach poświęconych klockom lego. A nasze ceny są bardzo konkurencyjne - stwierdza dziewczyna. - Dużo się też uczymy od naszych klientów. Dowiedziałam się na przykład jak odróżnić maskotkę robioną ręcznie od tych produkowanych masowo. Te wykonane ręcznie są sztywniejsze, bo często są wypychane trocinami - wyjaśnia Weronika Bauer. Takie misie są oczywiście o wiele więcej warte niż inne zabawki, jednak to nie zmienia sposobu wyceny: wszystko tutaj jest wyceniane na wagę.

W Nic Podobnego pojawia się również bardzo dużo osób, które zajmują się tworzeniem designu z odzysku. Tutaj mogą kupić tanio elementy do swoich prac, a warto mieć na uwadze, że część sklepów, które oferuje tego typu rzeczy korzysta na tym, że rynek eko-projektowania jest coraz modniejszy, a przez to coraz droższy. Dzisiaj można kupić na przykład stare pojemniki na dyskietki. - Dzisiaj to jest megahipsterski towar - mówi Weronika. - Można z nich zrobić na przykład pojemniki do przypraw - dodaje.

Odzież, która jest sprzedawana w sklepie jest sprowadzana z Norwegii. Właścicielki miejsca nie chcą, żeby to był powtarzalne wzory, które zalewają nas z Wielkiej Brytanii, albo zza zachodniej granicy. Ubrania z Norwegii mają jeszcze jedną zaletę - są bardzo wytrzymałe. Również wystrój sklepu ma w sobie skandynawskiego ducha. - Lokal pomagała urządzać koleżanka, która zajmuje się profesjonalnie designem. Jest urządzony w stylu szwedzkim, oszczędnie i spokojnie, zamiast tradycyjnych koszy są pojemniki zrobione z palet, mamy również siedzisko, które same wykonałyśmy - mówi Weronika. Mówi, że często osoby, które przychodzą do sklepu pytają o nie. - A to są zwykłe dwie palety, na których leży gąbka obita szarym materiałem tapicerskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto