Pani Monika jest mamą trzech córek: 7-letniej Zosi, 15-letniej Natalii oraz 19-letniej Dominiki. - Jedna córka jest w szkole podstawowej, a druga w gimnazjum. Na podręczniki dla nich już wydałam 700 zł. Najstarsza córka idzie na studia, a to kolejnych kilkaset złotych. Kiedy o tym pomyślę, to aż włos jeży się na głowie - mówi.
A to jeszcze nie wszystkie szkolne wydatki, jakie czekają ją w najbliższych tygodniach. - Do podręczników trzeba doliczyć zeszyty, przybory szkolne, obuwie sportowe... 1500 złotych pójdzie jak nic - wzdycha pani Monika. - Dobrze, że plecaki dziewczynek są jeszcze w całkiem niezłym stanie. Zawsze to jeden wydatek mniej - mówi.
Książki są droższe niż kilka lat temu, bo do końca ubiegłego roku obowiązywała na nie preferencyjna, zerowa stawka podatku VAT. W tym roku ceny podręczników poszły w górę, bo książki zostały obłożone 5-procentowym VAT-em.
- W górę poszybowały też ceny paliwa, dlatego wydawnictwa podniosły ceny książek więcej niż o 5%, próbując w ten sposób odbić sobie straty, a ludziom wmawiają, że to wszystko przez wyższy podatek - tłumaczy Bartosz Bobko ze „Świata Tanich Podręczników".
Część rodziców próbuje ratować domowy budżet, kupując książki używane.- Za nowy komplet podręczników do gimnazjum trzeba zapłacić ponad 400 zł. Jeśli zdecydujemy się na książki używane, zapłacimy 100 złotych mniej - wylicza Bobko. - Do tego trzeba doliczyć podręczniki językowe. Za nowe zapłacimy ok. 70 zł. Używane możemy mieć o połowę taniej - tłumaczy.
Pani Agnieszka Marszałek, którą spotkaliśmy w księgarni „Puchacz" kupuje właśnie książki używane.
- W tamtym roku córka szła do IV klasy podstawówki. Udało mi się kupić wszystkie książki używane. Zaoszczędziłam 150 zł, dlatego w tym roku zrobię tak samo - tłumaczy.
Niestety, wiele podręczników, nawet tych wydanych zaledwie 2 lata temu, jest już nieaktualnych, więc rodzice nie mają wyboru i muszą kupić nowe.
- Czasami przychodzą do nas i mówią, że matematykę, chemię i biologię już od kogoś odkupili i brakuje im jeszcze tylko kilku pozycji. Kiedy mówimy, że od tego roku obowiązują nowe podręczniki, a te stare można wyrzucić do kosza są bardzo zdziwieni - tłumaczy Andrzej Figiel, właściciel księgarni „Puchacz".
Przed wejściem do księgarni leży stos książek, z których już nikt nie skorzysta, bo zmieniła się podstawa programowa i są nieaktualne.
- Takie zmiany to dla nas normalka. Książki, które tu leżą, są warte ponad 3 tys. złotych, a ja mogę je co najwyżej wywieźć na makulaturę, bo nawet palić się nie chcą. Drugą, dużo większą, stertę już wywiozłem, więc dla nas te zmiany to też spore straty - tłumaczy.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?