Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie taki święty. Czy butelka zakończyła sen Artura Boruca?

Jędrzej Nowak
fot. Grzegorz Jakubowski/Polskapresse
Świetny bramkarz, ale też skandalista - to główne opinie o Arturze Borucu. Po przedsezonowych zawirowaniach z poszukiwaniem klubu polski bramkarz dostał szansę, by w najlepszej lidze świata pokazać, ile jest wart. Radość nie trwała jednak długo.

Gdy 22 września Artur Boruc podpisywał kontrakt z Southampton, wydawało się, że kolejny polski bramkarz na dobre zakotwiczy w klubie Premier League.

Czytaj także: Artur Boruc trenował z Legią Warszawa

- Już nie mogę się doczekać gry w najlepszej lidze świata, właśnie tutaj, w Southampton. Moje marzenia się spełniły - mówił zadowolony Boruc dziennikarzom. Eksperci nie mieli wątpliwości, że do słabo radzącego sobie na początku sezonu beniaminka przychodzi doświadczony zawodnik, który szybko stanie się podstawowym zawodnikiem Świętych. Tym bardziej że rywalami Polaka o miejsce w bramce byli trzydziestosześcioletni Kelvin Davis, który w poprzednich meczach puścił aż piętnaście bramek, i stawiający pierwsze kroki w poważnej piłce, dwudziestoletni Paulo Gazzaniga.

Dostał jednak szansę
Menedżer zespołu Nigel Adkins chciał spokojnie wprowadzić Boruca do składu, dlatego polski golkiper kolejne dwa mecze (porażka z Evertonem i remis z Fulham) oglądał z trybun. Były bramkarz Celticu Glasgow i Fiorentiny zadebiutował w wyjazdowym meczu z West Hamem. Boruc nie odmienił postawy słabo spisującej się w tym sezonie defensywy. Southampton rozegrało bardzo kiepski mecz i Święci przegrali 1:4. Angielskie media uznały Polaka za najgorszego zawodnika spotkania. Mimo to Nigel Adkins postanowił dać mu drugą szansę. Boruc zagrał w meczu z Tottenhamem, puścił dwie bramki, a jego zespół przegrał 1:2. Tym razem oceny byłego bramkarza reprezentacji Polski były niezłe.

Ale prawdziwe piekło rozpętało się po meczu. Polak został oskarżony o słowne obrażanie swoich kibiców oraz rzucenie butelką w trybuny przez nich zajmowane. Southampton wszczęło wobec niego postępowanie. To był początek końca Boruca w klubie. Mimo że śledztwo wykazało, że przez całe spotkanie to polski bramkarz był lżony przez fanów Świętych, i choć rzeczywiście rzucił butelką, ale trafił w bandy reklamowe za swoją bramką, jego miejsce między słupkami zajął Paulo Gazzaniga. Bronił nieźle i mimo że Southampton nie potrafiło wygrać w dwóch kolejnych spotkaniach, skonfliktowany z kibicami Boruc praktycznie stracił szansę na grę w pierwszym składzie.

Niechęć kibiców własnego klubu to dla Artura Boruca nowość. Zazwyczaj Polak był ulubieńcem fanów. W Legii miał świetny kontakt z najzagorzalszymi kibicami, w Celticu stał się ikoną klubu, fanom Fiorentiny zaimponował szybkim nauczeniem się języka włoskiego i pewnymi interwencjami.

Jednak za trzydziestodwulatkiem ciągnęła się wciąż opinia skandalisty, na którą sam zainteresowany mocno pracował. Jako zawodnik Celticu, w derbowym meczu z Rangersami, Boruc przeżegnał się, stojąc przed trybuną zajmowaną przez protestanckich kibiców rywala. Fani Celtów nadali mu wtedy przydomek Holy Goalie, czyli święty bramkarz. Na jednym z treningów, z nieco większego brzuszka polskiego golkipera naśmiewał się Aiden McGeady. Boruc załatwił sprawę w swoim stylu - podbijając koledze oko.

Czytaj także: Artur Boruc nie poniósł konsekwencji rzucenia butelki w trybuny

- Nigdy nie wypierałem się tego, że czasami zapalę papierosa czy napiję się alkoholu. We Włoszech nikt nie ma z tym żadnego problemu - mówił, będąc jeszcze piłkarzem Fiorentiny. W reprezentacji Polski, oprócz świetnych występów na mistrzostwach świata w 2006 roku i Euro 2008, Boruc zasłynął także jako uczestnik libacji po towarzyskim meczu z Ukrainą.

Koniec w kadrze
Leo Beenhakker usunął za to urodzonego w Siedlcach bramkarza z kadry. Po tym jak Franciszek Smuda nazwał go grubasem i pijakiem, Boruc stwierdził, że szkoleniowcowi dałby za to w pysk. Otwarcie mówił też o Smudzie "Dyzma". Te przykłady pokazują, że "Holy Goalie" święty naprawdę nigdy nie był. Może dlatego nie poszło mu w Southampton. Kontrakt z obecnym klubem wiąże Polaka zaledwie do końca sezonu, a to oznacza, że już teraz może się rozglądać za nowym pracodawcą.

Boruc raczej nie zostanie "czerwonym diabłem" z Manchesteru United, bo sir Alex Ferguson ma dwóch młodych bramkarzy - Andersa Lindegaarda i Davida de Geę. "Nasze Miasto" radzi więc, by Polak zatrudnienia poszukał w drużynie Galaxy z Los Angeles. W końcu to Miasto Aniołów.

W LICZBACH
22 września Artur Boruc podpisuje wymarzony kontrakt z Southampton
20 Października Boruc debiutuje w przegranym 1:4 meczu z West Hamem. Zbiera fatalne recenzje
28Października Drugi i ostatni występ Polaka w Premier League. Southampton przegrywa z Tottenhamem 1:2

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto