Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie tylko kotki i pieski. Warszawiacy hodują w mieszkaniach świnki, fretki, kury i węże

Karolina Kowalska
Nie tylko kotki i pieski. Warszawiacy hodują w mieszkaniach świnki, fretki, kury i węże
Nie tylko kotki i pieski. Warszawiacy hodują w mieszkaniach świnki, fretki, kury i węże archiwum prywatne Bohatera
Jakiś czas temu do Schroniska na Paluchu trafiła mała świnka, która zgubiła się swojej właścicielce. Szybko wróciła do domu jednak takich przypadków może być więcej, bo warszawiacy nie trzymają w domach już tylko kotów, psów, ewentualnie królików, chomików i papug. Poszukaliśmy właścicieli nietypowych zwierząt domowych i zapytaliśmy, jak wygląda codzienne życie z takimi domownikami.

Mała i Gruba
Są bardzo bystre, inteligentne, na każdy temat mają swoje zdanie, a gdy już coś postanowią, raczej nie ma szans na to, by odwieść je od ich zamiaru. Mowa o Grubej i Małej, dwóch fretkach, które mieszkają z Konradem i Natalią w Kobyłce pod Warszawą.

- Mieliśmy małe mieszkanie na Grochowie, a bardzo chcieliśmy mieć zwierzę, które nie będzie się w nim męczyło. Fretki są malutkie, więc można je trzymać w klatce podczas naszej nieobecności - wyjaśniają mi na początku.

Mała i Gruba to prawdopodobnie matka i córka. Jako dorosłe osobniki zostały porzucone u weterynarza, skąd trafiły do domu Konrada i Natalii. Dziewczyna miała już kiedyś fretkę, więc wiedziała, jak się nimi zająć. W domu szybko pokazały swoje charakterki. - Mała jest bardzo przyjacielska i ciekawska, na Grubasa za to wołamy czasami "kibic", a to z powodu tego, że niedobory inteligencji zastępuje metodami siłowymi - mówią właściciele z uśmiechem i tłumaczą, że fretki to wielkie indywidualności i nie ma co spodziewać się po nich sporych nakładów pokory. Jak mówią, obie fretki generalnie "wiedzą lepiej" i są zwierzętami z poczuciem życiowej misji, np. misja główna - wejść do szafy, pod szafę, na szafę i misje poboczne - kopać tunele. Ich mieszkanie, a szczególnie doniczki z ziemią, są świetnym przykładem na to, że nie ma złego miejsca na tunel.

- Przy tym wszystkim żadna z naszych fretek absolutnie nigdy nie przejawia symptomów agresji, nawet gdy gryzą, jest to zaczepianie do zabawy albo przypomnienie o jakiejś podstawowej potrzebie, np. daj człowieku wykopać tunel - mówią ze śmiechem.

Bywa jednak, że ich podopieczne przyjdą do nich całkowicie mimochodem i przypadkiem się poprzymilać, ale rzadko, częściej szukają po prostu kompanów do zabawy. Natalia i Konrad zachęcają mnie do wyszukania w sieci haseł "taniec św. Wita i "guganie” w wykonaniu fretek. - Mamy tego dużą dawkę - mówią.

Mała i Gruba są z nimi już ponad rok, nawet przeżyli wspólnie jedną przeprowadzkę. Co najbardziej Konrad i Natalia lubią u swoich podopiecznych?

- Lubimy je za charakter, piżmowy zapaszek, ciekawość świata, interaktywność, pozytywną energię, która udziela się też nam nawet po ciężkim dniu w pracy. Lubimy też upór i niesamowitą pomysłowość tych małych zwierząt - wymieniają bez wahania.

Są też jednak momenty, gdy ta sympatia się nieco zmniejsza. - Irytuje nas, gdy celowo wstrzymują potrzeby fizjologiczne do czasu wysprzątania nawet nie bardzo brudnej kuwety, aby móc się załatwić na idealnie czysty żwirek. Poza tym bywa męczące to, że fretki nie da się właściwie - trzeba być bardzo wytrwałym zapaleńcem, a nam się nie chce - oduczyć czy odciągnąć od jakiegoś zaplanowanego przez nią przedsięwzięcia. No i jak po raz milionowy wyciągasz to wyposażone w ostre pazury zwierzątko z kaszmirowych swetrów, też można doznać irytacji - przyznają.

Jak wygląda dzień życia fretki? Te zwierzęta są drapieżnikami, dlatego najważniejszym składnikiem ich diety jest po prostu mięso. - Oczywiście na rynku są dostępne gotowe karmy suche lub w saszetkach, ale nasze "księżniczki" gustują wyłącznie w surowym mięsie, dlatego raz na jakiś czas przygotowujemy większą ilość i mrozimy w małych porcjach - wyjaśniają Konrad i Natalia.

Większość dnia fretki po prostu przesypiają, podobnie jak koty potrafią przespać od 17 do 20 godzin dziennie. Sen przerywają krótkie, ale bardzo intensywne, momenty aktywności. Wtedy jedzą i bawią się.

Gdy właścicieli nie ma w domu, fretki przebywają w obszernej klatce. Po powrocie puszczane są wolno. - Wtedy trzeba uważać na te wszędobylskie zwierzaki. Nie mają co prawda zapędów do gryzienia kabli lub niszczenia innych rzeczy, ale z uwagi na swoją wrodzoną ciekawość potrafią wejść wszędzie, gdy tylko spuści się je na moment z oczu. Żadna niezabezpieczona szafka czy półka nie jest bezpieczna. Po odpowiednim zabezpieczeniu mieszkania można je puszczać wolno bez nerwów - zapewniają mnie właściciele.

Jak reagują inni ludzie, gdy dowiadują się, że Konrad i Natalia mają fretki? Przyznają, że na początku są zaskoczeni, bo generalnie dużo ludzi nie ma w ogóle pojęcia o istnieniu takich zwierząt. - Czasem ktoś coś słyszał, najczęściej o tym, że śmierdzą. Fretki, jak każde zwierze, ma swój zapach, jednak przy regularnym sprzątaniu klatki oraz dobrej diecie zapach zwierzęcia nie stanowi problemu. Znajomi często myślą, że fretki mają charakter podobny do innych małych zwierząt domowych, takich jak królik czy świnka morska, dlatego często są zaskoczeni widząc, że te małe zwierzątka są bardzo inteligentne i interaktywne - kończą.

Lily
Jest inteligentna, zaradna, ale jednocześnie bardzo wymagająca. I swoją psychiką bardzo przypomina człowieka. Poznajcie Lily.

Kasia i Paweł Połońscy z Ursynowa znaleźli Lily za murami dużej fermy produkującej świnie przeznaczone na rzeź. - Świadomie używamy słowa produkcja, inaczej nie da się nazwać systemu rozrodu i utrzymywania zwierząt w takim miejscu - podkreślają.

Świnka trafiła do nich jako najsłabsza i najmniejsza z miotu, według hodowcy miała najmniejsze szanse na przeżycie wśród swego rodzeństwa. Kasia i Paweł przywieźli ją do Warszawy w kartonowym pudełku. Była wystraszona i zmęczona, całą drogę spała. Miała wtedy cztery tygodnie i ważyła 4 kg, a na jej całym ciele widoczne były liczne zadrapania i siniaki, miała poważne zapalenie spojówek, z jej oczu dosłownie leciała krew.

Jednak dzięki trosce swoich nowych opiekunów szybko doszła do siebie. Właśnie mijają 2 lata, odkąd Lilka stała się miejską świnką i jest dorosłym, szczęśliwym zwierzakiem. - Bardzo szybko ogarnęła swój nowy świat. Świnka traktuje i ocenia każdego indywidualnie, jako zwierzę stadne tworzy w swojej głowie pewnego rodzaju hierarchię, ma swoich ludzi od głaskania i dokarmiania (my), tych których należy bronić (dzieci) i gości domu, których lubi albo ignoruje - podkreślają właściciele.

Dodają, że opieka nad Lily jest największą przygodą ich życia. - Obcowanie ze zwierzęciem, które posiada tak wiele cech przypominające ludzkie, tak inteligentnym, zaradnym i wymagającym jest z jednej strony ogromnym wyzwaniem i odpowiedzialnością, którą można chyba śmiało porównać z wychowywaniem kolejnego dziecka, ale przede wszystkim przyjemnością i radością - zapewniają. Przyznają, że bywają momenty, kiedy upór Lily potrafi doprowadzić do szału, ale chwile te szybko mijają. Każde niegrzeczne zachowanie Lily potrafi osłodzić niewinną miną i przytulaniem.

Lily żywi się warzywami, owocami, kaszami, ziarnami zbóż, orzechami i wybraną przez siebie roślinnością znalezioną na spacerach. - Zwracamy dużą uwagę na jej dietę i dbamy, aby była zdrowa. Mieszkanie jest przystosowane do wszędobylskiej, ciekawskiej świnki. Nie ma u nas zbędnych lub cennych przedmiotów, do których miała by dostęp, choć od dawna już Lily zachowuje się dojrzale i nie niszczy wszystkiego, co napotka na swej drodze. Ze względów na jej bezpieczeństwo, takie rzeczy jak np. kable elektryczne podwieszone są pod sufitem - wyjaśniają mi właściciele. W dużym pokoju Lily ma swoje legowisko, na którym spędza większość czasu w domu, blisko kaloryfera oczywiście, bo świnie są bardzo ciepłolubne.

Co ciekawe Lily bardzo ceni sobie w życiu systematyczność. - Często śmiejemy się, że nasza świnka bez przerwy zerka na zegarek - mówią Kasia i Paweł i zapewniają mnie, że posiłki, spacery, sen i inne codzienne czynności Lily wykonuje od lat w tych samych godzinach. - To niesamowite, ale o godzinie 18:30 wstaje z legowiska i domaga się kolacji, 10 min przed godziną szóstą rano woła o śniadanie, a o spacery upomina się koło ósmej, 14 i 19, od zawsze - wymieniają.

Przeglądam zdjęcia Lily na jej profilu na Facebooku i rzeczywiście widać na nich promieniującą szczęściem i spokojem świnkę. Właściciele jednak odrobinę studzą mój entuzjazm, podkreślając, że ze względu na swoje wymiary, siłę i wagę, Lilka może stanowić pewne zagrożenie dla osób postronnych, jeśli te będą nieodpowiednio ostrożne. - Samo nadepnięcie na nogę przez dużą świnkę jest bardzo bolesne, dlatego zawsze zwracamy uwagę na ostrożność osobom, które odważą się do niej podejść bliżej. Jednak z natury Lily nie zachowuje się agresywnie wobec nikogo, to dobra świnka - zapewniają.

Kasia i Paweł mówią, że po przystosowaniu mieszkania i życia tak, aby nie musieć narzekać na aktywność Lily w domu, problemy z jej obecnością w bloku mają zupełnie z innego powodu. - Uciążliwe bywają różnego rodzaju kontrole i interwencje policji, która bywa wzywana przez wyjątkowo nieprzychylną nam sąsiadkę. Gdy wprowadziliśmy się na osiedle, sąsiadka zamieszkująca piętro wyżej, regularnie wyrzucała do naszego ogródka truciznę, szkła, gwoździe, w środku nocy o nasze schody do ogródka rozbijał się wór pełen śmieci, który właśnie spadł z balkonu nad nami. Potem, od tych samych ludzi, zaczęły się donosy na policję, OPS, do administracji. Parę dni temu odwiedziła nas policja, ponieważ dostała zgłoszenie, że z naszego lokalu spływają do piwnicy fekalia... Niestety część ludzi sądzi, że tam gdzie mieszka świnia jest brud i smród. Mamy dwoje dzieci i ciężko jest nam im wytłumaczyć, dlaczego policja wchodzi na interwencje i sprawdza czy nie toniemy w świńskich odchodach. Niektórym nie podoba się sam fakt, że mieszkają w jednym bloku z takim zwierzęciem. Nie zdają sobie sprawy, że świnia z natury jest czystym, lubiącym porządek i przede wszystkim wygodę zwierzakiem - tłumaczą właściciele Lily.

Czytaj też: Praca opiekuna w zoo. Słonie reagują na "Trąba do góry!" czy "Podaj nogę!", ale bywają niebezpieczne

Ludzie nie ukrywają zdziwienia, kiedy dowiadują się, że Lily jest świnką kanapową. - Często rozmawiamy z napotkanymi spacerowiczami o jej przyzwyczajeniach i potrzebach, o losie jej gatunku w naszym świecie. Prawie zawsze Lilka pozuje do pamiątkowych zdjęć i zbiera pochwały za swoje zachowanie i piękny wygląd - kończą Kasia i Paweł. Na co dzień można podglądać jej codzienne miejskie życie na Facebooku Świnka Lily.

Fatima
To najbardziej znana kura w naszym kraju. Jest częstym gościem programów telewizyjnych czy audycji radiowych. Została okrzyknięta ambasadorką walki o prawa zwierząt, a na swoimi profilu na Facebooku ma ponad 17 tysięcy fanów. To Kura Fatima.
Fatima była mieszkanką ogromnej, wielkoprzemysłowej hodowli klatkowej. Miała znosić jajka z nr. 3, zatem funkcjonowała w najokrutniejszym stylu hodowli drobiu w Polsce. - Jej uwolnienie od początku jest owiane wielką tajemnicą. O tym, jak zostało jej podarowane godne życie, bez bólu i cierpienia, wiem tylko ja i sama Fatima - mówi Mateusz, opiekun Fatimy, z którą od roku mieszka w kawalerce na Grochowie i zapewnia, że kura swoją miłością, zaangażowaniem i przywiązaniem dorównuje psom.

Mateusz podkreśla, że przygarnięcie Fatimy było jedną z najlepszych decyzji w jego życiu. - Każdy jej gest w moim kierunku wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Ten ptak kiedyś tak bardzo bał się ludzi, i tak wiele złego doświadczył w ludzkich rękach, że sprawia mi ogromną radość obserwowane jej zadowolenia z przebywania w ludzkim towarzystwie - podkreśla.
Od razu dodaje jednak, że mieszkanie z kurą w bloku nie jest łatwe, więc trzeba się nastawić na wiele problemów i wyrzeczeń.

Samo żywienie do prostych, wbrew pozorom, nie należy. To towarowa nioska, która ma bardzo duże wymagania żywieniowe, a nie jest karmiona gotową paszą. Mateusz podaje jej różnego rodzaju warzywa, owoce, kiełki, ziarna czy kasze.
W mieszkaniu zbudował dla niej mini kurnik, ma w nim swoje gniazdo, grzędę i możliwość grzebania w słomie. Ostatnio zabezpieczył także balkon specjalną siatką, aby Fatima mogła spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu.

Jednak jej obecność w mieszkaniu często bywa bardzo uciążliwa. - Dlatego zawsze szczerze odradzam nabycie kury do mieszkania. To ciągłe sprzątanie odchodów i dotrzymywanie towarzystwa. Trzymanie kury w bloku nie jest łatwe - wyjaśnia Mateusz. Fatima bowiem, gdy poczuje się lekceważona, potrafi głośno krzyczeć, a to może budzić sprzeciw sąsiadów. Zdecydowanie nie jest to zwierzak, który może zostawać sam na 8 godzin.

Mateusz, w przeciwieństwie do Kasi i Pawła, ma jednak to szczęście, że nie spotyka się z jakimikolwiek negatywnymi reakcjami dotyczącymi obecności swojej podopiecznej w mieszkaniu. - Otaczam się osobami otwartymi, którzy nie boją się inności. Ludźmi, którzy patrzą na kurę jak na żywą, czującą istotę, nie jak na kawałek mięsa - dodaje Mateusz.

Fatima, swoją obecnością w mieście i swoim zachowaniem, niszczy wszelkie stereotypy dotyczące tych ptaków. Zmusza do refleksji, pokazując, że kura nie różni się niczym od psów i kotów, a jednak jest najgorzej traktowanym zwierzęciem rzeźnym w Polsce. To ptak, który swoją obecnością powoduje ogromne zmiany w ludzkiej świadomości i empatii. - Codziennie otrzymujemy masę wiadomości z deklaracjami przejścia na weganizm czy wegetarianizm od osób, które zainspirowały się życiem Fatimy - mówi Mateusz i dodaje, że wszyscy kochamy psy za wierność, przywiązanie i miłość jaką nas obdarzają. Fatima pokazuje, że skoro jesteśmy w stanie zjeść kurę, to pies tym bardziej nie powinien stanowić dla nas problemu. Drób pokazywany w scenerii, która jest w opinii publicznej zarezerwowana tylko dla psa, bardzo łamie stereotypy i zmusza do refleksji nad swoimi wyborami żywieniowymi. - Naszym przykładem pokazujemy, że jedzenie drobiu jest tak samo podłe, jak jedzenie psiny czy kociny - kończy.

Losy Fatimy można obserwować na jej Facebooku “Kura Fatima”.

Pan Piotr i jego gromadka
Gdy zadaję Piotrowi Śliwińskiemu pytanie, jakimi zwierzętami się obecnie opiekuje, nie spodziewam się jeszcze, że odpowiedź będzie tak skomplikowana. - Bo to trudne pytanie do hodowcy bezkręgowców - uśmiecha się.

Ze zwierząt kręgowych na obecną chwilę posiada trzy węże, trzy rzekotki australijskie, żabę pomidorową i ropuchę age. - W wypadku pozostałych zwierząt sytuacja nie przestawia się tak prosto - zaznacza. - Obecnie w skład mojej hodowli wchodzi kilkadziesiąt różnych gatunków egzotycznych bezkręgowców, w tym pająki ptaszniki, skorpiony, skolopendry, ślimaki wije oraz owady egzotyczne. Nie licząc owadów karmowych przeznaczonych na karmę dla pozostałych zwierząt i przychówku hodowli liczącego na tę chwilę kilkaset małych pajęczaków - precyzuje.

Kolejne pytanie nasuwa się więc samo. Skąd to zamiłowanie do stworzeń, które u większości osób budzą strach pomieszany ze wstrętem? - Pierwsze zwierzęta egzotyczne w postaci dwóch żółwi greckich pojawiły się w domu jeszcze przed moim narodzeniem, z czasem ich posiadanie przerodziło się w hobby, a hobby w styl życia, po prostu - wyjaśnia.

Hodowla zwierząt terraryjnych polega głownie na obserwacji ich procesów życiowych, zachowań, odtwarzaniu naturalnych warunków środowiska, w których mogą funkcjonować. Istoty te, poza paroma wyjątkami nie nawiązują typowo rozumianej więzi z opiekunem, nie reagują na imię, nie przybiegną, ciesząc się na nasz widok. - Czasem sam śmieje się, że to takie rybki na sucho - uśmiech się Pan Piotr.

Do większości poza tym trudno się przywiązać, bo bezkręgowce, w większości, nie są zwierzętami długowiecznymi. Żyją najczęściej około roku. Z drugiej strony są samice niektórych ptaszników, dożywające nawet 20 lat. - Obecnie najstarszym pająkiem w mojej hodowli jest samica ptasznika olbrzymiego Lasiodora parachybana mająca ponad 10 lat. Kręgowcami zajmuję się od niedawna, ale wszystkie - poza rzekotkami - są ze mną już od kilku lat. Pierwsze zwierze terraryjne, czyli wspomniane wcześniej żółwie greckie, mieszkały w domu łącznie ok. 30 lat - mówi Pan Piotr.

Ziemia jest planetą bezkręgowców, stawonogi, a zwłaszcza owady, są najliczniej występującą grupą zwierząt na ziemi, zamieszkującą praktycznie każdy region świata z wyjątkiem rejonów polarnych. Każdy czy to owad, czy pająk jest idealnie działająca i przystosowaną maszyną do funkcjonowania w danym środowisku. Każdy pająk czy skorpion to perfekcyjny drapieżnik w swojej niszy ekologicznej. - Myślę, że właśnie to mnie fascynuje w tych zwierzętach. Jak również dotyk egzotyki, możliwość posiadania kawałka tropikalnej dżungli w domu i obcowania ze zwierzętami, które mimo naszego rozwoju cywilizacyjnego w wielu wypadkach wciąż stanowią dla ludzkości źródło tajemnic, inspiracji, a niektórych napawają panicznym lękiem - wyjaśnia Piotr Śliwiński.

Hodowla każdego gatunku to wyzwanie, trzeba wziąć pod uwagę dietę zwierzęcia, wymagania środowiskowe i klimatyczne, walory estetyczne, obwarowania prawne dotyczące zwierząt chronionych czy uznanych przez prawo za niebezpieczne, zaś w wypadu zwierząt jadowitych również potencjalne ryzyko ukąszeń.

Obecnie, właściwie wszystkie zwierzęta w hodowli Pana Piotra, poza kilkoma gatunkami wielkich egzotycznych karaczanów, to drapieżniki. W skład ich diety wchodzą więc różnego rodzaju żywe owady, a w wypadku węży czy płazów również drobne rybki, gryzonie czy mięczaki.

- Że to może być uciążliwe? Nie, w końcu to moja pasja - ucina moje wątpliwości hodowca. - Jednak trzeba pamiętać, że trzymając w domu dowolną żywą istotę, bierzemy pełna odpowiedzialność za jej życie i zdrowie, a w wypadku zwierząt jadowitych również zdrowie nas samych, naszych domowników czy zwierząt towarzyszących. Zwierzę nie zrozumie, że nam się nie chce, źle się czujemy czy są święta, musi mieć zawsze posprzątane, być najedzone i mieć dostęp do wody, ze zwierzętami egzotycznymi jest dokładnie tak samo. Choć nie ukrywam, że hodując pająki, które potrafią bez uszczerbku na zdrowiu nie pobierać pokarmu przez kilka miesięcy, mogę pozwolić sobie na odrobinę lenistwa - kończy z uśmiechem i dodaje jednocześnie, że hodując zwierzęta egzotyczne, musimy zwrócić uwagę, że nie są to zwierzęta, do których obecności przyzwyczajony jest typowy Kowalski, a każde ich niekontrolowane pojawianie się wciąż nosi znamiona sensacji.

Dlatego zajmując się tym hobby, należy zdawać sobie sprawę, że każdy gatunek chroniony prawem międzynarodowym musi posiadać stosowne dokumenty legalnego pochodzenia, a hodowla niektórych, w tym jadowitych węży jest w naszym kraju nielegalna.

Prowadzona przez Pana Piotra hodowla mieści się w zaadaptowanym w tym celu pokoju zabezpieczonym i uniemożliwiającym zwierzętom niekontrolowane opuszczenie pomieszczenia.

I trochę próbuje mnie uspokoić. - Ukąszenia nawet najbardziej jadowitych ptaszników, choć czasem niezwykle bolesne, nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia czy życia człowieka. Śmiało mogę powiedzieć, że więcej osób rocznie jest pokąsanych, a nawet umiera przez rodzime pszczoły. Jednak ptaszników, jak wszystkich jadowitych zwierząt, nie wolno lekceważyć i dopuszczać do wystąpienia sytuacji ekstremalnych. O bezpieczeństwie mojej hodowli najlepiej świadczy fakt, że jeszcze nigdy nie zostałem przez nic ukąszony i nie miała miejsca żadna ucieczka - zapewnia.

Pan Piotr przyznaje, że najczęściej słyszanym przeze niego pytaniem, dotyczącym hodowli jest: "Czy to gryzie?" - Podczas swojej przygody z terrarystyką oraz pracą zawodową ze zwierzętami przekonałem się, że ludzie reagują bardzo różnie. Czasem strachem, czasem ciekawością, obrzydzeniem, czy fascynacją - mówi Pan Piotr.
-Najfajniejsze są reakcje dzieci które nie nauczyły od rodziców "się bać". To śmieszny widok podczas moich edukacyjnych wizyt w placówkach oświatowych, jak np. małe dziewczynki z uśmiechem i autentyczną ciekawością, trzymają w ręce węża na oczach bladej z przerażenia wychowawczyni. Znajomi i sąsiedzi wiedzą, czym się zajmuję i nie robi to na nich wrażenia, a przynajmniej nie dają tego po sobie tego poznać.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto