Ogień strawił im dobytek

W niedużym domku przy ul. Hutniczej pani Zofia mieszkała od roku 1959. Spłonął pod koniec listopada.- Nie wiem, jak to się stało

- opowiada kobieta. - To był dosłownie moment, kiedy zaczęło się strasznie dymić. Ja byłam wtedy na podwórku, wyszłam na chwilę po drzewo...Zofia Strzębkowska próbując ratować swój dobytek zatruła się czadem. Przez tydzień leżała w szpitalu. W domku przy ul. Hutniczej mieszkała wraz z wnuczką i prawnuczką. Musiały znaleźć schronienie u rodziny,bo dom doszczętnie spłonął. Zostały jedynie ściany. - Rodzina pomaga nam, jak może, na razie prowizorycznie naprawiono zawalony dach. Bardzo nam brakuje jednak materiałów budowlanych - mówi włocławianka. Niezbędne są: cement, styropian, płyty. - Nie wiem, jak mam prosić o taką pomoc, ale sami nie damy sobie rady - mówi pani Zofia.

- Wierzę, że znajdą się ludzie dobrej woli, może jacyś przedsiębiorcy, którzy zechcą przekazać materiały do odbudowania mojego domu. Chociaż i tak nie ma nadziei, żeby świętaspędzić u siebie. Pani Zofia otrzymała wsparcie z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Przyznaliśmy zasiłek celowy oraz pomoc rzeczową - mówi Renata Kwiatkowska z osiedlowej sekcji MOPR na Zazamczu. Kobieta dostała też wsparcie z Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej oraz Polskiego Czerwonego Krzyża. Pomogli sąsiedzi oraz ksiądz i wierni z parafii św. Józefa. - Jestem wszystkim bardzo wdzięczna - mówi pani Zofia. - Ludzie daliby więcej, na przykład też i meble, ale nie mam gdzie ich trzymać. Dlatego tak bardzo chcę odbudować dom.Pożar prawdopodobnie spowodowała iskra z pieca. - To, niestety, częsta przyczyna pożarów w domkach czy starych kamienicach - mówi Dariusz Politowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP we Włocławku.Osoby, które mogą pomóc pani Zofii, prosimy o kontakt z redakcją.