Sąsiedzi mówią, że ma ich 30. Ona sama nie chce zdradzić ile ich jest, ale są wszędzie. Niektórym sąsiadom przeszkadzają, inni doceniają starania pani Basi.
ęło się od jednego zmarzniętego kotka. Dziś Barbara Czarnecka mieszkająca w bloku przy ul. Wienieckiej ma ich trzydzieści. Taka liczbę podają sąsiedzi.Pani Barbara nie podaje jednak dokładnej ilości swoich podopiecznych, ponieważ obawia się reakcji mieszkańców bloku. Poza tym liczba kotów ciągle się zmienia - jedne zostają przygarnięte do domowego "przytuliska pani Barbary", inne są adoptowane i je opuszczają.Część podopiecznych mieszka razem z panią Barbarą w jej mieszkaniu, pozostałe mają zorganizowane legowiska w piwnicy.
Choć niektórzy sąsiedzi są przychylnie nastawieni do działalności pani Barbary i podziwiają ją, nie brakuje też takich, którzy domagają się usunięcia kotów z bloku.
Nie wszyscy sąsiedzi są zadowoleni z działalności pani Basi. Niezadowoleni sąsiedzi grożą pani Barbarze interwencją Straży Miejskiej. Składają też skargi do spółdzielni. Na razie spółdzielnia nie podejmuje radykalnych metod. Za hodowlę zwierząt, które mogą uprzykrzać życie sąsiadom można być nawet eksmitowanym.
Zarząd chce jednak rozwiązać problem tak, by wilk był syty i owca cała. Dlatego pani Barbara otrzymuje pieniądze na sterylizację zwierząt, ale została też zobowiązana do ograniczenia liczby kotów. Pomaga jej w tym włocławskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Podobne spory mają miejsce w całej Polsce. Sąsiedzi pewnej "kociej opiekunki" spod Bydgoszczy wytoczyli jej nawet proces. Miejmy nadzieję, że w przypadku pani Barbary sprawa zostanie załatwiona polubownie.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?