Papierkowy potop

"Zatwierdzone, podpisane,odrzucone, anulowane,zaksięgowane, przestarzałe,nieaktualne, ściśle tajneto są ludzkie sprawy,to codzienność życiaecho pieczątek brzmijak rytm serca bicia..."
Im gorzej w kraju , im bardziej się wszystko wali , tym bardziej zalewa nas papierkowe "tsunami"!Kiedyś robiłam pewne rozliczenia na jednym druku A-4, teraz muszę zakładać oddzielną teczkę. Wysyłałam dzieciom pieniądze wypisując przekaz, dostawałam odcinek, teraz dostaję wielki szpargał z komputera.
Kiedy chcę coś załatwić w urzędzie MUSZĘ targać pełną torbę dokumentów, bo tak "trzeba". Gdziekolwiek się nie ruszę tonę w stertach jakiś ankiet, blankietów i druków! Niby komputeryzacja, świetlane czasy dla urzędników, a mnie krew zaczyna zalewać! A nie daj Boże, jak umrze ci bliska osoba! Zamiast żałoby i smutku, czeka cię bieganie od urzędu do urzędu z garścią papierzysk w ręku!
Krzyczą, że lasów w Polsce coraz mniej, noo nic dziwnego! Naprodukować tyle zbędnej makulatury z czegoś trzeba? (: Sięgam do skrzynki na listy i wyciągam z kilogram papierzysk. Same reklamy! Jestem wściekła, bo znowu dowiedziałam się, że żeby załatwić prostą sprawę muszę dostarczyć parę dokumentów (choć wszystkie są już w komputerze instytucji), a ponadto wypełnić ponownie następne papierzyska!
"Urzędnicy za szybamigdzieś zza biurka wysłuchują,podpisują, zatwierdzają,odrzucają, anulująpomyśl co się stanie kiedyczas twój przyjdzie by umieraćczy po podpis na akt zgonuteż w kolejce będziesz czekać?...."