Park linowy nie uszkodzi drzew. Stargardzianie się martwią

Belki, pętle, siatki, kładki mocowane są do drzew. Stargardzianie martwią się o nie.
 
– Przecież to im zaszkodzi – mówi stargardzianin, którego spotkaliśmy w parku Panorama. – A teraz, jak to wszystko jest montowane, to i ptaki nie mają spokoju.
 
Zgodę na funkcjonowanie parku linowego wydało miasto, które prywatnej firmie oddało w dzierżawę teren o powierzchni 2 hektarów, między ulicami Grunwaldzką, Ochronną i Na Grobli.
 
– Z ekspertyzy dendrologicznej, którą ta firma musiała przedłożyć wynika, że drzewa nie doznają żadnego uszczerbku – zapewnia Stanisław Kazimierski, inżynier miasta. – Zarówno kora jak i gałęzie są bezpieczne.
 
Park linowy ma ruszyć 1 maja. Miasto podpisało z inwestorem umowę na 7 lat. Za jeden sezon, trwający od maja do września, do kasy miejskiej będzie wpływać 7,5 tys. zł. Park linowy to system przeszkód linowych i wysokościowych platform zamontowanych na drzewach. Chętni do wspinaczki będą mieli do pokonania 41 stacji zawieszonych w powietrzu. Montuje je specjalistyczna firma z Krakowa.
 
– Drzewa nie ucierpią – mówi jedna z jej pracownic. – Przeszkody są tak montowane, że nie zaszkodzi to im.
 
Podobnego zdania jest współwłaściciel parku.
 
– Platformy są montowane metodą na ścisk – tłumaczy Piotr Jankowski, współwłaściciel firmy Body Secret. – Dopiero na nie są mocowane deski. Aby nie naruszyć kory drzew, przed montażem są na nie zakładane podkłady. Wszystko odbywa się pod czujnym okiem wojewódzkiego konserwatora zabytków.
 
Wpływ montażu i funkcjonowania parku badał dendrolog.
 
– Montaż urządzeń nie spowoduje szkód w drzewostanie parku – uważa Piotr Szczepaniak, autor opinii dendrologicznej.