Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pasażerowie potrafią zgubić wszystko

Redakcja
Ten pistolet hukowy ktoś zostawił w "11"
Ten pistolet hukowy ktoś zostawił w "11" KMP Toruń
Co gubimy w autobusach? Parasole i czapki to codzienność. Ale zdarzają się też zguby nietypowe: kurtka, tort, a nawet pistolet.

Ten ostatni znaleziono pod koniec sierpnia w "jedenastce", na wysokości przystanku Osiedle Młodych. To broń hukowa o kalibrze 6 mm, nie trzeba mieć na nią zezwolenia, ale przeciętny Kowalski mógłby mieć problem z odróżnieniem jej od prawdziwego pistoletu.- Kierowcy i motorniczy znają procedury, wiedzą, jak powinni zachować się w takich przypadkach - zapewnia Piotr Reich, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu.Najpierw więc kierowca musi zgłosić znalezisko w dyspozytorni. Koniecznie musi określić, gdzie i kiedy znalazł zgubę. - Wprzypadku dokumentów, bardzo cennych albo niebezpiecznych przedmiotów natychmiast informujemy policję - mówi rzecznik MZK. - Wtedy pasażerowie muszą odebrać je na komisariacie.Parasol i czapka, kurtka oraz tortAle pistoletów nie znajduje się w toruńskich autobusach codziennie. Znacznie częściej zostawiamy tam części garderoby, a rodzaj znalezisk ma wiele wspólnego z pogodą. I tak jesienią często gubimy parasole, a latem - okulary słoneczne. Zima to przede wszystkim czas zgubionych czapek, szalików i rękawiczek.- Bywało, że kierowcy znajdowali nawet kurtki - przyznaje Piotr Reich. - Na każdej pętli kierowca sprawdza autobus, zbiera zguby, jeśli takie są i zgłasza je do dyspozytora. Niektóre bywają nietypowe: czasem pasażerowie zostawiają w pojazdach swoje zakupy, pełne reklamówki towarów. Kiedyś kierowca znalazł nawet cały, pięknie udekorowany tort.Na dyspozytorni - autobusowej lub tramwajowej, zależy, gdzie znaleziono zgubę - przedmioty czekają na swoich właścicieli przez kilka dni. Zwykle w tym czasie ktoś po nie przychodzi. Żeby odebrać zgubę, wystarczy zadzwonić, dokładnie opisać przedmiot i podać, kiedy zginął.Ale są i takie zguby, po które mimo upływu czasu nie zgłasza się nikt. Wówczas trafiają do biura rzeczy znalezionych - specjalnego pomieszczenia przy zajezdni tramwajowej przy ul. Sienkiewicza.Czekają tylko dwa lataNajwięcej w nim jest telefonów. Zepsutych, bo jeśli w autobusie zgubimy sprawny sprzęt, to ktoś z MZK na pewno spróbuje się z nami skontaktować. - Zadzwonienie ze zgubionego telefonu to najprostszy sposób na znalezienie jego właściciela - wyjaśnia rzecznik MZK. - Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy, że zgubili sprzęt w autobusie czy tramwaju.Inne biuro rzeczy znalezionych mieści się w budynku urzędu miasta. Trafia tam wszystko, co zostało znalezione na ulicy. Podobnie jak w przypadku MZK każda przyniesiona tam broń trafi od razu na policję. Uwaga - biuro nie przyjmuje przedmiotów zgubionych w budynkach publicznych. W takiej sytuacji lepiej zwrócić się bezpośrednio do ich zarządcy. Alicja Wesoł[email protected]

od 12 lat
Wideo

Kierowca ciężarówki dachował w przydrożnym rowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto