Logicznie więc remis można byłoby postawić w ciemno, gdyby nie to, że podział punktów dzisiaj nikogo nie zadowoli.
- Chcemy wygrać ten mecz, to chyba zrozumiałe. To zwycięstwo należy się naszym kibicom. Chcemy, aby mieli fajny weekend, aby zadowoleni z naszej gry wyszli ze stadionu. My, trenerzy i zawodnicy, też potrzebujemy wygranej na własnym boisku. Dotychczas gościliśmy w Gdyni Wisłę, Legię czy Lecha, czyli zespoły ze ścisłej ligowej czołówki. Walczyliśmy, ale do pełni szczęścia czegoś brakowało - przekonuje trener Arki Dariusz Pasieka. - Jagiellonia to też jest mocny rywal, przecież odrobiła już dziesięć minusowych punktów i jeszcze kilka dołożyła. Zatem czeka nas trudne zadanie. Nie ma co sugerować się zbytnio tym, że nasi rywale nie wygrali tak długo żadnego spotkania wyjazdowego. To statystyka, a bardziej liczy się obecna forma. W poprzedniej kolejce "Jaga" zaprezentowała się naprawdę dobrze w Lubinie [bezbramkowy remis z Zagłębiem - przyp. red.] i to jest dla nas wykładnik jej aktualnych możliwości - mówił gdyński szkoleniowiec.
Strzelić Jagiellonii gola jest trudno. Trener Probierz postawił ostatnio w bramce na 20-letniego Grzegorza Sandomierskiego, a ten od czterech ligowych spotkań nie dał się pokonać.
Zakontraktowany niedawno doświadczony Grzegorz Szamotulski musi więc cierpliwie siedzieć na ławce rezerwowych. W Gdyni tę dobrą passę Sandomierskiego chcą jednak przerwać, chociaż Arka ma duże kłopoty z grą swoich napastników. Może więc białostocką bramkę odczaruje jeden z pomocników. Może Bartosz Ława z rzutu wolnego, zdobył tak już dwa gole w tym sezonie. Może Lubomir Lubenow, który indywidualną akcją i golem przyczynił się do wygranej w Kielcach.
- Chętnie powtórzyłbym swój wyczyn z Kielc, tym bardziej że w Gdyni kibice pamiętają mi pudło w idealnej sytuacji w spotkaniu przeciwko Polonii Warszawa. W Bułgarii grając jako napastnik strzeliłem chyba ze 40 goli. W Arce gram na lewej pomocy, więc o snajperskie popisy trudniej, ale... nie narzekam. Gram tam gdzie wystawia mnie trener i staram się jak mogę, aby drużyna miała ze mnie pożytek - powiedział Lubenow.
Jedynym piłkarzem Arki, który grał niegdyś w Jagiellonii, jest Filip Burkhardt. Dziś usiądzie pewnie na ławce rezerwowych, chociaż nie można wykluczyć, że w trakcie gry dostanie swoją szansę.
- Miło wspominam pobyt w Białymstoku, bo z Jagiellonią awansowałem do ekstraklasy. Z tamtej drużyny pozostał jednak tylko... masażysta - przypomina Burkhardt.
Trener Pasieka raczej nie zmieni składu, który przywiózł trzy punkty z Kielc. Zdrowotne kłopoty mogą przeszkodzić w grze Mateuszowi Siebertowi, a Przemysław Trytko już wprawdzie wznowił treningi, ale raczej nie zagra, by nie ryzykować odnowienia mięśniowego urazu. A jak szkoleniowiec żółto-niebieskich zamierza ograniczyć popisy pary groźnych napastników rywali Frankowski- Grosicki?
- Nie damy im swobody w rozgrywaniu piłki, ale nie będzie na boisku specjalnych "plastrów" dla tej dwójki - wyjaśnia Pasieka.
Piątkowy mecz Arka - Jagiellonia to dopiero początek całej serii piłkarskich spotkań i emocji, jakie czekają kibiców żółto-niebieskich na stadionie GOSiR w najbliższych 12 dniach. Już we wtorek (27 października) Arka towarzysko i jubileuszowo zagra z angielskim West Ham United, w sobotę (31 października) o godz. 13.45 na ligowy mecz do Gdyni przyjedzie Odra Wodzisław, a ten futbolowy maraton zakończy w kolejny wtorek (3 listopada) o godz. 20.15 mecz Pucharu Polski z dzisiejszym rywalem, czyli Jagiellonią.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?