- Nadzieja umiera ostatnia. Nie można poddawać się przed bitwą. Mamy niewielką zaliczkę, ale będzie Piszcz i może skorzystamy jeszcze z innych zawodników - twierdzi Rafał Wilk, trener KMŻ. Brak wychowanka Motoru Lublin był bardzo widoczny w niedzielnym meczu. Lubos Tomicek, który znalazł się w składzie w zastępstwie Piszcza, nie był wsparciem dla drużyny. - Skorzystaliśmy z zawodników, z których po pro-stu musieliśmy. A Tomicek nie weźmie innego motoru, bo ma kontrakt z Javą i pewnie na tej Javie będzie jeździł już do końca życia. Nie chce wziąć niczego innego, lepszego i nic na to nie poradzimy - dodaje szkoleniowiec.
W innym tonie wypowiadał się trener zespołu z Miszkolca. - Przed meczem liczyłem na 40 punktów. Taka porażka byłaby jeszcze bezpieczna. Wywalczyliśmy 43 punkty, co na wyjeździe jest bardzo dobrym wynikiem. Nie możemy jednak być pewni siebie, bo w żużlu zdarzają się defekty, upadki czy wykluczenia i zespół traci punkty. Musimy potrenować i myśleć o wygraniu - uważa Janusz Ślączka.
Wynik dla węgierskiej drużyny zrobiło głównie dwóch żużlowców - Adrian Rymel (15 punktów) i Siergiej Darkin (10 punktów). - W rewanżu na pewno pojadą ci sami zawodnicy, tylko będzie mała korekta. Kto inny trafi na rezerwę, a kto inny wskoczy do składu - przyznaje trener Miszkolca.
Na własnym torze Węgrzy są zespołem dużo groźniejszym. W tym sezonie przegrali tylko raz, z liderem drugiej ligi Orłem Łódź 44:46. W pozostałych meczach odnosili wysokie zwycięstwa. Ale skoro Speedway po przegranej w Lublinie na początku sezonu 29:63 potrafił w drugim podejściu powalczyć o zwycięstwo, to może również lublinianie mimo wcześniejszej porażki, różnicą osiemnastu punktów, teraz sprawią niespodziankę. Pomóc w tym ma nie tylko obecność Tomasza Piszcza, bez którego KMŻ walczył w lipcu, ale także lepsza forma Karola Barana. Piszcz w niedzielę jeździł w lidze angielskiej i dla zespołu Birmingham Brummies zdobył trzynaście punktów. Baran po trzech meczach play-off notuje średnią 2,938 pkt./bieg.
Większa presja jest po stronie lublinian. Od początku sezonu głośno mówi się o awansie, bez którego przyszłość żużla w naszym mieście będzie niepewna. Trener Miszkolca do potyczki rewanżowej podchodzi ze spokojem. - Nie wywieram dużego ciśnienia na zawodników, bo przecież, jak nie wygrają, to ich nie powieszę. Każdy jeździ, żeby zarabiać pieniądze i nikt na wycieczkę do Lublina nie przyjechał. Na pewno w niedzielę będziemy chcieli wygrać - twierdzi Ślączka.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?