W gastronomii działa już od 13 lat, z czego sześć ostatnich lat przepracował jako szef kuchni w Ośrodku Wczasów Rodzinnych w Wysowej-Zdroju. – To była naprawdę ciężka praca. Mieliśmy codziennie całą masę klientów. I w kuchni jako kucharz byłem sam. Miałem jedynie pomoc. Na zarobki nie mogłem jednak narzekać. Dostawałem naprawdę dobre pieniądze - opowiada.Pomysł podsunęła mamaPostanowił jednak, że spróbuje sił jako właściciel restauracji. - Nie ukrywam, że pomysł podsunęła mama. Pomogła też w napisaniu planu biznesowego. Udało mi się również zdobyć pieniądze z Powiatowego Urzędu Pracy w Rzeszowie, by wcielić go w życie - dodaje.Otrzymał 17 tysięcy złotych, które wystarczyły tak naprawdę tylko na zakup pieca konwekcyjnego, patelni elektrycznej i podstawy pod piec. - Nie było łatwo je zdobyć, ale warto starać się o taką pomoc. Myślę, że udało mi się, bo postanowiłem otworzyć taką działalność, na której po prostu bardzo dobrze się znam - zwraca uwagę pan Sylwester.To nie wszystko, bo ważne jest również to, aby czymś wyróżnić się tej branży.- Początkowo myślałem o cateringu i obsługiwaniu imprez plenerowych. Niestety, byłby to biznes sezonowy. Poza tym potrzebowałbym więcej pieniędzy na sprzęt, stoły, parasole, samochód. Postawiłem więc na biznes, który kręciłby się przez cały rok.Skąd jednak pomysł na serwowanie domowego jedzenia?- Nie było mnie w Rzeszowie przez ponad 8 lat. I zauważyłem, że mamy tu sporo tzw. śmieciowego jedzenia. Brakuje typowo domowych zestawów obiadowych - uważa pan Sylwester.Zatrudnia już dwie osobyTen pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. „Klasyk" działa od dwóch miesięcy, a klienci zdążyli się już do niego przekonać. W tygodniu przychodzą tu pracownicy okolicznych instytucji i firm, a w soboty i niedziele – całe rodziny.- Myślę, że przyciągam ich smakiem i dużymi porcjami za niewielkie pieniądze. Zestaw obiadowy, na który składa się pierwsze i drugie danie oraz kompot, kosztuje naprawdę niewiele. A pod koniec miesiąca planuję wzbogacić ten zestaw jeszcze o deser - mówi właściciel „Klasyka"Jak przyznaje, prowadzenie własnego biznesu nie jest łatwą sprawą. - O wszystkim trzeba myśleć. Rano jadę po towar, później gotuję. Mam dwie osoby, które mi pomagają. Jedna stoi przy barze, druga jest w kuchni. Udało mi się je zatrudnić, bo otrzymałem 20 tys. zł pożyczki z RARR. Mogę też codziennie liczyć na wsparcie mamy, która przychodzi do mnie po pracy.Największy problem, z którym musiał się zmierzyć? - Znalezienie dobrego pracownika. Przez sześć lat dawałem z siebie wszystko. Chciałbym, żeby moja załoga pracowała równie dobrze.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?