Potrzebny fachowiec od dokręcania śruby...

Miłościwie nam panujący aż do końca ubiegłego roku Święty Mikołaj (za łaskawym przyzwoleniem magistratu) przyniósł zielonogórskim dzieciom, w grudniowym prezencie piękniutki Super-Hiper-Ekstra ogrodzony placyk zabaw dziecięcych.
Mój wrocławski wnuk jest za duży aby się bawić na cztero-siedziskowym, sprężynującym bujaku więc nie mam ani potrzeby ani prawnych przesłanek by przekraczać piękne opłotowanie obiektu, z którego uczyniono WIZYTÓWKĘ Zielonej Góry.
Ale często przechodząc obok widzę i fotografuję, co ciekawsze wydarzenia.Pozytywne to była sesja fotograficzna pań o azjatyckiej urodzie; i to opisałem wyrażając pełną dumę, że „Ogródek zabaw dziecięcych" jest podziwiany przez przybyszy z daaaaaalekich stron.
Ale w tym miodem lukrowanym CUDEŃKU trafiają się krople jakiegoś kwasu czy (no bo skąd brać dzięgciu?)
Zauważyłem, że dzieci bawią się takim wygiętym elementem traktując go jako kierownicę w wyimaginowanym żużlowym pojeździe.
Element to uchwyt przy trzęsącym się czterostanowiskowym bujaku. Śruby się poluzowały (to normalne w urządzeniach poddanych wibracji) i uchwyt stał się „luzem".
W każdym (przynajmniej wielkopolskim) miasteczku sprzątający teren albo patrolujący policjant szepnął by jakiemukolwiek urzędnikowi a te wydał dyspozycje:„-Panie Kaziu, niech pan weźmie śrubokręt i dwie śruby aby przykręcić ten uchwyt. Przy okazji niech pan sprawdzi czy nie luzują się następne śruby."Przy okazji troskliwy urzędnik magistratu mógłby wygłosić oczywistą oczywistość, że„dzieci się największym skarbem narodu (a także naszego miasta) a troska o ich bezpieczeństwo priorytetowym zadaniem magistratu".
Bo, normalny (standardowy)urzędnik jakiegokolwiek wielkopolskiego magistratu wie, że odkręcenie kilku śród to nie musi być efekt wandalskiego działania kiboli.
Normalny urzędnik magistratu wyczula „pana Kazia" aby przynajmniej dwa razy w tygodniu doglądał ogródka z urządzeniami i DOKRECAŁ ŚRUBY które się (to naturalna przyczyna) poluzowały.
Z systematycznych obserwacji sesji Rady Miejskiej Zielonogórskiej wiem, że „Prezydent Całego Miasta Zielonej Góry i wiosek miasto okalających"bywa na różnych spotkaniach włodarzy polskich metropolii.Szkoda, że nie zagadnął Prezydenta Poznania o sposób na bieżącą konserwację lekko psujących się urządzeń.
Zresztą, Radny Andrzej Brachmański, wywodzący się z Wolsztyna mógłby życzliwie swemu byłemu koledze partyjnemu podpowiedzieć, że w miasteczku powiatowym ciągle istnieje „INSTYTUCJA MIEJSKIEGO PANA KAZIA" od przeglądania ulic i placów i bieżącego naprawiania drobnych usterek.
Nauczony doświadczeniem z (podobno zgodnie z procedurami) rewizją mojego mieszkania gdy zabezpieczyłem odnaleziony korpus bachusika z nad szybowiska obiecałem sobie, że niech leży, niech gnije ale żadnej luźnej części miejskiej infrastrukturę nie chwycę aby zabezpieczyć przed złomiarzami. I stało się, że złamałem się i zabezpieczyłem młoteczek aby go powierzyć w godne ręce Alicji S. Zaniosłem do kancelarii prezydenta miasta. I po dwu miesiącach urzędnik zapytał mnie -Gdzie jest młoteczek ?.Cholery można dostać! Może jeszcze raz (zgodnie z procedurami) przyślą trzech policjantów (jeden na schodach a dwóch w mieszkaniu) aby dokonali rewizji.
Dlatego nie poprosiłem, aby jakieś grzeczne dziecko podało mi luźny uchwyt, nie zabezpieczyłem go, nie zaniosłem do magistratu bo....od tego są liczne rzesze miejskich i państwowych funkcjonariuszy z Policji, Straży Miejskiej, nadzorów rejonów sprzątania, i wielu KIEROWNIKÓW którzy biorą pieniądze za organizację dozoru mienia publicznego.