Był okres, kiedy metraż okazał się za mały. Każde dziecko chciało mieć własny pokoik. Co raz wybuchały kłótnie, a wśród chłopców nawet bijatyki o "kawałek podłogi". Córka od początku była uprzywilejowana :) Z "babą" żaden nie chciał dzielić pokoju :)
Mijały lata, dzieciaki wyfruwały z domu. Studia, potem szukanie pracy poza Łomżą i nasze M4 okazało się zbyt duże. Dobrze, że nie posłuchałam męża i nie dokonałam zamiany na M5.
Zostaliśmy sami razem z Sunią. Nie myślimy o zamianie mieszkania, bo często bywa, że i teraz ciasnota nam dokucza :) Przyjeżdżają dwaj synowie z żonami. Córka z wnuczkami jest codziennym gościem. Wieczory i noce tylko przypominają, że te cztery ściany są dziwnie puste.
Od kiedy zachorowałam, mam swój własny pokój, aby oddzielić się od nastawionego na pełny regulator telewizora i ględzenia męża. Muszę mieć spokój.
Do naszego "gniazda" przylatują dorosłe "pisklęta". Może na krótko, ale zawsze są obecne. Znane są mi i inne takie "gniazda", gdzie na dużym metrażu zostają tylko starzy rodzice. Cały czas czekają, że ktoś ich odwiedzi. Nie sprzedają mieszkań, bo na wszelki "wypadek" mieszkanie zapisali któremuś z dzieci albo wnucząt.
Niedawno pojechaliśmy z mężem w jego rodzinne strony. Rzut kamieniem od Łomży. Wśród nowych pięknych domów, wybudowanych przez łomżyńskich dorobkiewiczów, wiele starych opuszczonych. Wstrząsający obrazek. Zabite deskami okna, zarośnięte podwórza i popadające w ruinę budynki gospodarcze.
Pamiętam, jak w początkach małżeństwa przyjeżdżałam tam z mężem i na tych podwórkach bawiły się gromadki dzieci i na sznurach suszyło się pranie. Wszystkie wyfrunęły w świat. Na starych śmieciach zostali tylko starzy rodzice. Czekali, że ktoś przejmie ojcowiznę. Nie doczekali się. Teraz o te opustoszałe "gniazda" toczą się sprawy sądowe. Każde z dzieci chce swojego kawałka. Kiedyś wszyscy zgodnie żyli w czterech ścianach rodzinnego domu. Kochali się i szanowali, bo rodzice stwarzali im ciepłe warunki. Zmienili się i zapomnieli o tym, czego uczyli ich rodzice. Przechodząc z mężem po wsi co krok spotykaliśmy opustoszałe domy.
Zrobiło nam się wyjątkowo smutno. Oboje jesteśmy jeszcze młodzi i cicho liczymy na to, że za 20-30 lat nasze "pisklęta" nie będą przeliczać ile "kawałków" uda się po nas wyszarpnąć dla siebie.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?