Dziś Komisja Trójstronna, czyli gremium złożone z przedstawicieli rządu, związkowców i pracodawców, powinno postawić kropkę nad i. - O ile wiem, nie ma zgody na przemeblowanie systemu emerytalnego ani wśród pracodawców, ani związkowców. Nikt nie chce naruszać bezpieczeństwa obecnego systemu, którego zazdroszczą nam Niemcy i Francuzi - mówi wprost Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", który jednocześnie jest członkiem rady nadzorczej ZUS.
I nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Już w piątek sam premier Donald Tusk stwierdził, że propozycji minister pracy Jolanty Fedak uzgodnionej z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, by zmniejszyć składkę do OFE z 7,3 do 3 proc., i przekazać ją do ZUS nie należy traktować do końca poważnie. - Moi ministrowie będą musieli włożyć jeszcze trochę wysiłku, by przygotować lepszy niż do tej pory proponowany przez nich mechanizm - odparł dyplomatycznie, sprzeciwiając się zapędom swoich podwładnych. Eksperci twierdzą, że premier nie na żarty przestraszył się inicjatywy ministrów, kiedy usłyszał negatywne stanowisko prezesa NBP Sławomira Skrzypka, a na swoim biurku zobaczył ostry w tonie list 34 ekonomistów.
Stwierdzili oni z pełną premedytacją, że rozwiązanie zaproponowane przez członków rządu grozi monopolem państwa i narusza zaufanie do systemu emerytalnego. Ekonomiści podkreślają, że dziś Polacy traktują pieniądze zgromadzone w OFE jako własne oszczędności, z których będą mogli swobodnie korzystać po przejściu na emeryturę, a ministrowie proponują, by znaczną część przyszłej składki emerytalnej OFE odebrać i przekazywać do ZUS. "Kto jednak zagwarantuje obywatelom, że w przyszłości nie pojawi się kolejny rząd, który »w potrzebie chwili« nie zabierze z OFE składek już zebranych?" - pytają retorycznie ekonomiści.
Najbardziej do wyobraźni premiera mógł jednak przemówić fragment listu o tym, że OFE w przeciwieństwie do ZUS inwestują oszczędności przyszłych emerytów m.in. na giełdzie. Państwowy gigant oszczędności tylko przejada, wydając je na bieżącą wypłatę emerytur.
- Oddawanie pieniędzy ZUS to jest wielce ryzykowna gra. Bo nie wiadomo, ile będziemy mieli pieniędzy na starość. Nie ma tu żadnej przejrzystości - dodaje Bogusław Grabowski, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Eksperci z Komisji Trójstronnej przekonują, że nie ma tu mowy o jakimkolwiek kompromisie między komisją a ministrami - propozycja Fedak i Rostowskiego jest z założenia zła, bo trójfilarowa reforma emerytalna z 1999 r. wprowadzająca zasadę: ile uzbierasz przez lata swojej pracy, taką dostaniesz emeryturę, była, ich zdaniem, wielkim osiągnięciem polskiej transformacji.
- Niemcy i Francuzi zachwycają się naszym systemem, który daje bezpieczeństwo przyszłym emerytom i który daje wymierne korzyści po wielu latach - mówi Jeremi Mordasewicz. I teraz jednym ruchem członkowie rządu chcą tę reformę zdemontować tylko po to, by na chybcika zmniejszyć dług publiczny.
Bo nie byłoby idei wzmocnienia ZUS kosztem OFE, gdyby nie fatalny stan finansów publicznych i realna groźba gigantycznego zadłużenia publicznego przekraczającego w przyszłym roku 55 proc. PKB. Dług przyrasta w tempie kilku miliardów złotych miesięcznie, w niezwykle szybkim tempie rośnie też deficyt finansów publicznych, a więc dziura w kasie państwa, samorządów, NFZ i ZUS. Zasilenie ZUS dodatkowymi pieniędzmi ze składek sprawiłoby, że w budżecie państwa znalazłoby się dodatkowe 13 mld zł. Taka kwota jest dziś dla budżetu na wagę złota.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?