Marta Chowaniec: Dostaję do ręki kawałek gliny. Co mogę z niej ulepić?
Agnieszka Kublik: Kubek, miskę, figurkę, talerz, świecznik, skrzynkę, koraliki, żyrafę, biżuterię… Najfajniejszy jest moment, kiedy wyciąga się przedmiot z pieca po wypale szkliwnym. Wychodzą różne kolory. Można je mniej więcej przewidzieć, ale efekt ich połączenia jest zawsze niespodzianką.
Słyszałam, że hitem są magnesy na lodówkę.
Mam foremki, które przywiozłam z Berlina, bo w Polsce ich nie można dostać. Rozwałkowuje się glinę, tak jak ciasto na pierogi i z foremki wycina się kawałek gliny, np. parę nowożeńców albo misia. Trzeba poczekać, aż wyschnie i wypala się ją w piecu. Po czym nakłada się na nią szkliwo, potem znów wypiekanie, a następnie przykleja się do nich magnes.
Przedmiot, który ulepię, zabieram ze sobą do domu?
Uczestnicy warsztatów są tak dumni z tego, co uda im się ulepić, że bardzo często podarowują to komuś w prezencie. Jeśli ktoś często chodzi na warsztaty i nabiera wprawy, lepi sobie rzeczy do domu, np. skrzynkę na waciki, którą stawia w łazience.
Jeśli mam dwie lewe ręce, jest szansa na ulepienie czegokolwiek?
Każdy kto, przyjdzie na warsztaty, jest w stanie coś ulepić. Jeśli nie wychodzi w pionie i przedmiot nie rośnie, to pracuje się w poziomie i tworzy np. talerz. Poza tym, są formy gipsowe, w które wkleja się kawałki gliny, a to jest w stanie zrobić każdy. Zajęcia trwają 1,5 godziny. Jeśli ktoś jest cierpliwy i perfekcyjny, to jeden przedmiot będzie lepił przez półtorej godziny. Jeśli ktoś jest nerwowy, to ulepi mniej dokładnie, ale szybciej. Zostaje mu czas i wtedy przygotowuje popielniczkę, bo np. pali papierosy. **
Kogo spotkam na warsztatach?
Ludzi przeciętnie w wieku 20 - 30 lat. Studentów, dziennikarzy, pracowników różnych korporacji…
Po co przychodzą?
Zrelaksować się. Podczas lepienia człowiek koncentruje się na procesie tworzenia: umysł – ręka. Podczas pracy manualnej odpoczywa umysłowo. Odrywa się od codzienności. Bardzo często jest tak, że warsztatowicze przychodzą smutni, a po 20 minutach zajęć zaczynają się bawić, zapominają o bożym świecie. Tym bardziej, że w pracowni ceramicznej jest bardzo kolorowo.
Na przykład grzejnik jest w kolorze ostrej czerwieni...
Taka wesoła kolorystyka pobudza do kreatywności. Nie pomalowałam ścian na biało, bo ten kolor kojarzył mi się ze szpitalem. Pracownia jest w piwnicy, a na górze znajduje się sklep Bubu z artystyczną biżuterią. Można w nim też kupić gliniane wyroby. Filiżanka kosztuje ok. 20 zł. Bardzo duża miska to cena 200 zł. **
Pani już długo lepi?
Od czterech lat. Pracowałam w korporacji, kiedy koleżanka zapytała mnie, czy idziemy lepić garnki. Szukałam wtedy jakiejś formy tworzenia, ujścia kreatywności. I chciałam też otworzyć firmę. Pomyślałam, że to może być to i rzeczywiście było. Potem skończyłam różne kursy ceramiczne. Zresztą nadal się uczę.
**Dziękuję za rozmowę.
Uczestniczka warsztatów ze swoim dziełem**
Szutroza - Szlakiem Wielkopolskich Łowisk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?